Gorące mamuśki 🤰❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
Anetka, u nas to chyba dłużej potrwa. Patrz ile Marta starsza od Olka a nadal uprawia kaskaderkę. Też mi wyłazi z wanny a my mamy wyższa niż standardowo. O skakaniu na łóżku pietrowym nie wspomne. Ogarnela też dosuwanie sobie krzesla zeby móc otworzyć klamka drzwi do swojego pokoju (zamykam zeby nie wchodziła na to lozko pietrowe właśnie). Dziś w drodze do lekarza zdejmowała kurtke, rzucała się na mokry chodnik, wyginanie się w luk co 3 metry drogi, w domu też akcje nie z tej ziemi. Wieczorem już byłam tak wyczerpana psychicznie, ze wyszłam z pokoju i zostawiłam ją z mężem bo miałam autentycznie dość. Aaa i poszła spać w sukience bo takich spazmow dostała jak próbowałam ja przebrać że dałam sobie spokój. Do wanny już nawet nie próbowałem jej wkładać bo stwierdziłam że to nie na moje siły. A jak się kłóci z Tymkiem! Potrafi mu takie awantury robić jak wściekła żona, zwłaszcza odkąd potrafi wszystko powiedzieć.
-
U nas też kaskaderka na całego. Ostanio podsunęła sobie fotel i siadła na suszarce do prania, która rozstawiona była w salonie i razem z nią i z całym praniem się złożyła.
Dzisiaj np po wczorajszym dniu ma rozwaloną wargę w środku, strupa na brodzie i sliwe na pół czoła bo zabawie na ławce 🤦O ❤️
Z ❤️ -
To moja mała ma już kombo: kaskaderka + "ja siama". Ostatnio postanowiła się bujać na suszarce do prania, skakała po desce od toalety (aż w końcu poślizgnęła się i upadła), zakładała koc na głowę i udawała "ducha" biegając po mieszkaniu. Mnie już nic nie zdziwi. No i wszystko chce robić sama. A jak nie wychodzi, to krzyk, nerwy, płacz.
-
Wiecie co, z tym że nie ma wymogu prawnego aby dziecko było odpieluchowane to jest jak z wieloma innymi rzeczami. Prawo sobie, a życie życiem 🤷 z tego co kojarzę w większości państwowych przedszkoli jest tak, że dziecka z pieluchą nie przyjmą. Pewnie się zdarzają takie, które nie robią problemu, ale myślę że to wyjątki. Wydaje mi się też że przedszkole jest jednak level wyżej niż żłobek, więc ten wymóg odpieluchowania wydaje się dość racjonalny. Teoretycznie takie dziecko w wieku 2 lata i kilka m-cy można jeszcze zapisać do żłobka i wtedy temat pieluchy z głowy, w żłobku bez problemu zmienią. Myślę że w okolicach 3 urodzin jednak większość dzieci jest zdolna do życia bez pieluch, przynajmniej w ciągu dnia. Teraz mogą się na mnie posypać gromy, ale tak uważam. Drugie to kwestia o której pisała Ounai, czyli personel, organizacja dnia itd.
veritaa, edka85, dmg111, emdar lubią tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
Suszarko, ja o tym odpieluchowywaniu pisałam raczej w kontekście Olka, że jeśli nie będzie gotowy to nie mam zamiaru go cisnąć na siłę "bo idzie do przedszkola". Ja jestem w takiej sytuacji, że jak się nie zdąży odpieluchować to po prostu nie pójdzie do przedszkola i tyle 😉
Co do żłobka, to po prostu nie chce mu robić tego że pójdzie na rok, a potem zmieniać, zwłaszcza że on naprawdę nie musi iść do żadnej placówki. Ja też się nie dziwię, że przedszkola nie są zbyt chętne na dzieci z pampersem, bo ciężko to ogarnąć przy 26 maluchach 😅
Martwiłam się jak będzie z odstawieniem KP, a przyszło szybciej niż myślałam i przebiegło bezboleśnie, może z odpieluchowaniem też nie będzie tak źle 😁Annia lubi tę wiadomość
-
Jasne Lalia 😘 ja to pisałam tak ogólnie, nie w odniesieniu do jakiejkolwiek konkretnej wypowiedzi 🤭 i zgadzam się w 100%, że nic na siłę. Myślę tez ze dla niektórych dzieci wiek 2 lata i 8 m-cy, a wiek 3 lata to może być w tym temacie diametralna różnica jeśli chodzi o ewentualną gotowość
Ounai a jak u Was odpieluchowanie? Kiedyś coś wspominałaś, ale już nie pamiętamLalia lubi tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
Suszarko zgadzam się z Tobą i mówię to jako mama dziecka które wydawało się mieć ochotę nosić pampersa do 18-tki. A tak naprawdę wystarczyły 3 tyg mojego samozaparcia i załapał i to naprawdę bez jakiegoś stresu, bez zmuszania itd. I myślę, że bardzo często to my mamy chuchamy bardziej na dzieci niż one tego potrzebują. Wy terazacie w większości dwulatki i takie dzieci rzeczywiscie mogą jeszcze nie wykazywać gotowości ale pół roku naprawdę dużo zmienia.
Ja w ogóle przy Tymku obserwujemy, że dzieciom się nie pozwala na samodzielność. Np Tymek jest jednym z niewielu dzieci w jego wieku którym rodzice pozwalają wychodzić samodzielnie na podwórko, bi przecież tam samochody jeżdżą. Mój kolega z pracy mówi, że musi zapisać syna na karate, żeby zrobić z niego mężczyzna który potrafi się sam obronić ale nie pozwala mu jedzie że szkoły na basen bo 7-miolatek na pewno nie dosuszy włosów. Dla odmiany Tymek jeździł już 2 lata z przedszkola i usłyszał ode mnie, że w plecaku ma suszarkę i czapkę i jeśli dowiem się że nie założył po basenie i nie wysuszył włosów to wypiszę go z zajęć. I dla mnie ten kolega to taki idealny przyklad blokowania w dziecku samodzielności, nie pozwalania, żeby uczyło się nowych rzeczy. I ja nie mówię, że czasy naszego dzieciństwa gdzie puszczano nas samopas były dobre, ale pamiętajmy, że rodzic nadopiekuńczy to rodzic toksyczny a czasami granica jest bardzo cienka. Ale się rozpędziłam. Ale wiecie. My już teraz, u tych naszych dwulatków zaczynamy się uczyć jak być rodzicem wspierającym a nie nadopiekuńczo-blokujacym. A później będzie jeszcze trudniej, bo dzieci chcą robić coraz więcej same a my mamy musimy walczyć pomiędzy pozwalaniem na samodzielność, a strachem przed tym, że dziecku mogłoby się coś stać.Zulugula, Suszarka, Iryska, emdar lubią tę wiadomość
-
Suszarko, Marta ma nocnik, lala ma nocnik i jak zawoła to sikają. Po spaniu pytam czy nie chce iść siku ale nie naciskam, bo mieliśmy bardzo trudny czas. Ja wylądowałam w Radzie Rodziców, chodziłam na spotkania, po pracy jezdzilismy za ksiazkami, oprawkami i innymi pierdolami które zażyczyła sobie wychowawczyni. Do tego moja babcia wyladowala w szpitalu z podejrzeniem udaru i jechaliśmy na szybkiego do Krakowa żeby jeszcze prawnuki zobaczyła. No i w międzyczasie akcja owsik i wszy więc pranie i prasowanie wszystkiego. No.... jakoś na nocnik zabrakło w tym wszystkim czasu
-
Ounai zgadzam się z Tobą! To niestety często my rodzice mówimy, że za mały, że nie da rady, jak on sobie poradzi itp. Nie dając nawet dziecku szansy spróbować.
I mówię tez tu niestety o sobie. Niedawno pisałam Wam, że Gustaw ma jeszcze smoczek na drzemkę i na noc i że już się boje odsmoczkowania. A okazało się, że płakał tylko w pierwszą noc a w kolejne już nie i po sprawie. Od tygodnia nie ma smoczka, i myśle że już mogliśmy to dawno zrobić ale miałam wizje że będzie mega trudno, ale nawet nie spróbowałam tego zrobićZulugula, Suszarka, Iryska, Ounai, Lalia, emdar lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny córka ma biegunkę już 5 dzień, mimo że podaję tasectan (z przepisu lekarza) 🤔 najpierw były 3-4 kupy dziennie, teraz są 2 ale dalej biegunkowe... Czekać jeszcze czy iść znowu do lekarza?12.2020 dziewczynka ❤️ po 6cs
11.2024 staramy się o rodzeństwo -
Ounai mam w rodzinie przypadek gdzie mama wozi syna do szkoly sredniej 30km bo boi wie go puscic samego autobusem 🙈 i od poczatku wrzesnia jest zestresowana bo „wypuściła malenstwo z gniazda i nie moze sie z tym pogodzic” 🙈 zgadzam sie, ze czesto to rodzic nie pozwala byc samodzielny
🔸28 lat
_______________
14.01.2021 Malwinka ❤️ -
W moim pytaniu chodziło mi o kwestię prawną, zdaję sobie sprawę z tego, że grupy często są duże i ciężko by było każdemu z osobna zmieniać co chwilę pieluchę. Pytam, bo jestem po prostu ciekawa jak to wygląda
Ja słabo ogarniam jeszcze te sprawy związane ze żłobkiem czy przedszkolem, bo nie mam żadnego doświadczenia. W moim otoczeniu praktycznie wszystkie dzieci odpieluchowały się przed ukończeniem 3 rż, więc myślę, że i u nas nie powinno być z tym problemu kiedy już przyjdzie na to czas i Olek będzie gotowy. Poza tym nie wyobrażam sobie posłać dziecka do placówki, z którą najpierw toczę batalię o pieluchy, bo przecież wiem, że nawet jeśli by dziecko w końcu przyjęli, to pewnie po prostu wracałoby do domu z kupą.
Jeśli chodzi o kwestie samodzielności/nadopiekuńczości, to muszę się zgodzić. Miałam doskonały przykład w domu rodzinnym, bo mój brat przez skrajną wręcz niestety nadopiekuńczość mojej mamy jest teraz kaleką życiową... Całe szczęście, że nade mną się tak nie trzęsła. Ale widzę, że nie pasują jej niektóre moje poglądy na temat wychowania Olka, z tym, że ja jednym uchem jej komentarze wpuszczam, a drugim wypuszczam. Na razie Olek jest jeszcze malutki, ale zamierzamy z mężem pozwalać mu na dużo więcej niż nam pozwalano jeśli chodzi o kwestie samodzielności. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce -
Enigvaa wrote:Ounai mam w rodzinie przypadek gdzie mama wozi syna do szkoly sredniej 30km bo boi wie go puscic samego autobusem 🙈 i od poczatku wrzesnia jest zestresowana bo „wypuściła malenstwo z gniazda i nie moze sie z tym pogodzic” 🙈 zgadzam sie, ze czesto to rodzic nie pozwala byc samodzielny
Clover, mój brat podobnie. Jemu nic w życiu nie wychodzi i obwinia za to wszystkich dokoła. Natomiast moja teściowa też była nadopiekuńcza. Kupiła mojemu mężowi najnowszego iphona nie po to żeby się cieszył tylko żeby mogła zadzwonić i sprawdzić gdzie jest. I wiecie, ona jest klasycznym przykładem matki ślepo wierzącej, że robi wszystko co najlepsze dla dziecka. Kłóciła się w szkole żeby go bronić, wypchnęła go na siłę do akademika i wydawało jej się, że ona pozwala mu tym na samodzielnosc ale... codziennie dzwoniła zapytać co u niego słychać. Teraz mój mąż ogranicza z nią kontakt bo ona jest po prostu taka obłapiajaca. Musi ciągle być w jego życiu. Nie daje mu przestrzeni. Dlatego jak np Tymek wraca z przedszkola, a teraz już ze szkoły i mówi "nie chcę mówić jak było" to pozwalam mu na to. Bo przecież my dorośli czasami też mamy taki dzień kiedy nie chcemy mówić jak nam minął dzień. To trudne, bo oczywiście moje myśli od razu krążą gdzieś w rejonach typu: "a może coś złego się stało i dlatego nie chce o tym mówić? A dlaczego on nie chce mi opowiedzieć itd"
Jak pierwszy raz wyszedł na podworko to też siedziałam i modliłam się żeby wrócił caly i zdrowy, bo my nawet okien na podworko nie mamy tylko na drugą stronę bloku. Ale wrócił zadowolony, zmeczony i dumny z siebie, dał radę!
Cóż, nie wiem jak dla was ale dla mnie właśnie to pozwalanie na samodzielność i dawanie przestrzeni jest najtrudniejsze w byciu mamąWiadomość wyedytowana przez autora: 16 września 2022, 12:41
Zulugula, Suszarka lubią tę wiadomość
-
Aporos samodzielności 🤣
Pisałam Wam wczoraj że Olek bierze z lodówki butelkę z mlekiem (nie swoją butelkę, tą oryginalną w której jest mleko) i pije z gwinta 🙈 i to samo robi z wodą mineralną jeśli nieopatrznie zostawimy gdzieś w zasięgu ręki 🙈 jeśli jeszcze mleka/wody jest połowa to sobie super radzi, ale jak pełna to nie raz zdarzyła się powódź 😵
Ale do rzeczy, wczoraj mój mąż leżał na kanapie i pił wodę, a że to już była końcówka, to prosto z butelki i postawił pustą obok na podłodze. Za chwilę przyszedł Olek, odkręcił, dopił te kropelki które były na dnie, poszedł z butelką do kuchni, ZGNIÓTŁ ją i wyrzucił do kosza 😂💙 i to bez słowa komentarza z naszej strony! 🤭 Tak spuchliśmy z dumy, że się ledwo na na kanapie zmieściliśmy 🤣
W ogóle z tą wodą, to Olek ma teraz fazę, że chce sam nalewać z butelki do kubka czy bidonu 🙈 i oczywiście nalewa pięknie, w sensie robi to ostrożnie i trafia, tyle że... nie wie kiedy przestać 🤣 i najczęściej albo przelewa i rozlewa, albo wlewa pół butelki 1,5l do kubeczka 120ml 🙈
Więc to trochę jak pisze Ounai i Zulu, super pozwalać na samodzielność, jak pisze Inga - dawać szansę, no ale jednak pod jakąś mini kontrolą 🤣🤣🤣Zulugula, Suszarka, Ewa88 , dmg111 lubią tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny, jak zawsze jesteście niezawodne 😊 W sumie pewnie głupio to zabrzmi, ale dobrze czytać, że Wasze dzieci zachowują się podobnie, bo myślałam, że może z Olkiem jest coś nie tak i że pora na wizytę u psychologa - może się to wydać śmieszne, ale ja nie mam takiego doświadczenia z dziećmi i już miałam takie myśli, a po Waszych wypowiedziach się uspokoiłam. Dziś jest już lepiej, postanowiłam trochę odpuścić i Olek właśnie zasnął a ja piję ciepłą kawę, na obiad będziemy mieli spaghetti z sosem ze słoika (sama robiłam kilka tygodni temu z myślą o kryzysowych sytuacjach, więc niech na coś się przyda ten sos 😅), a podłogę sprząta robot, którego dawno już nie używaliśmy ale czas najwyższy znów zacząć. Zlałam już to włażenie Olka na krzesła/stół/parapet, spadnie to spadnie - wtedy będę go ratować. Chyba, że już naprawdę coś skrajnie niebezpiecznego robi, to wtedy go zabieram.
Z mężem rozmawiałam rano i ustaliliśmy, że on będzie robił duże zakupy, bo mi jest ciężko z Olkiem się wybrać. No i rano będzie coś ogarniał, bo do pracy ma na 8, więc zawsze ma jeszcze tę chwilę np. na wypakowanie zmywarki, wyniesienie śmieci. Wieczorem Olka kładziemy spać na zmianę - raz on, raz ja.
Pojawiło się też światełko w tunelu jeśli chodzi o żłobek, oddzwoniła do mnie pani z jednego w których się dowiadywałam o miejsca i mówi, że prawdopodobnie będzie miejsce od października, tylko jeszcze nie wiadomo od kiedy dokładnie. Powiedziała, że możemy w przyszłym tygodniu podjechać żeby porozmawiać na spokojnie, obejrzeć żłobek. Mam nadzieję, że coś z tego będzie
Teraz jeszcze tak myślę, że może zachowanie Olka po części wzięło się stąd, że mój mąż praktycznie przez cały sierpień był w domu, a wcześniej, kiedy pracował w systemie 4B to też częściej w ciągu dnia bywał w domu. Teraz pracuje od 8 do 16, więc zanim wróci to jest już prawie 17 - ogarnia się, je obiad, później pobawią się z Olkiem chwilę i zaraz kładziemy go spać, więc przypuszczam, że Olusiowi może po prostu brakować towarzystwa taty, zwłaszcza, że są bardzo zżyci. Czasem zapominam, że przecież dzieci tak samo jak my mogą ciężko znosić zmiany i że rozumieją więcej, niż nam się wydaje, ale trzeba im dać trochę czasu na zaakceptowanie tych zmian i odnalezienie się w nowej sytuacji. Mąż mówi, że prawdopodobnie za jakiś czas godziny pracy zmienią mu się na 7-15, więc wtedy będzie chyba trochę lepiej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 września 2022, 12:51
Ounai, Suszarka, Lalia, emdar lubią tę wiadomość