LUTOWE STARANIA!!!!!!:-)
-
WIADOMOŚĆ
-
alexis wrote:Darijko gartuluję- niezły wynik!!! Mam nadzieję, że i ja taki osiągnę w 5 tygodniu... jak narazie u mnie marne 18,83 ale jutro mam nadzieję, że się podwoi chociaż ten mój wynik
na pewno czemu miało by być inaczej, ja jestem bardzo dobrej myśli. GŁOWA DO GÓRY I MASZ BYĆ PEŁNA OPTYMIZMU !!!!!!!!!!!!alexis lubi tę wiadomość
-
Witam Was dziewczyny jestem debiutantka na tej stronie ...hmmm staramy sie o dziecko od pazdziernika 2012 i narazie nic ostatnio byl falszywy alarm no ale niestety....moze jakas doswiadczona mamuska udzieli mi kilku [email protected] podaje bo nie wiem czy wyskoczy mi odpowiedz na moja wiadomosc tu na stronie....:)pozdrawiam
-
mianowicie....nigdy nie liczylam sobie dni plodnych lub niepłodnych dodam ze mamy dziecko 5 letnie ktore planowane nie bylo...:)wiec nie bylo stresu i myslenia o dniach takich czy innych teraz jestem przerazona ile tych pomiarow notatek trzeba zapisac ile tych obserwacji zeby sie udało ojej az glowa boli hihi:)opisze moja sytuacje a jak bedzie ktoras z was miala chec mi odpowiedziec to bedzie mi milo:
5 grudnia miesiaczka 4 stycznia miesiaczka...luty brak wiec wizyta u lekarza luteina 5 dni i ta feralna niedziela pobudka kibelek i co patrze miesiaczka -łzy:( teraz sama nie wiem co z tym obliczaniemm bo jak tu obliczyc jak cykl ponad 40 dni...dodam ze czesto bywam przeziebiona lecz nigdy nie wplywalo to na moja miesiaczke spozniala sie najwyzej 1 dzien ,bralam tabletki anty do lipca 2012 ,bralam je okolo 4 lat...moze ktos odpisze??? -
alexis wrote:Darijko gartuluję- niezły wynik!!! Mam nadzieję, że i ja taki osiągnę w 5 tygodniu... jak narazie u mnie marne 18,83 ale jutro mam nadzieję, że się podwoi chociaż ten mój wynik
Sprawdzilam, Twój wynik wskazuje na 3 tydzieńalexis, darijka lubią tę wiadomość
-
Michaśka wrote:Witam Was dziewczyny jestem debiutantka na tej stronie ...hmmm staramy sie o dziecko od pazdziernika 2012 i narazie nic ostatnio byl falszywy alarm no ale niestety....moze jakas doswiadczona mamuska udzieli mi kilku [email protected] podaje bo nie wiem czy wyskoczy mi odpowiedz na moja wiadomosc tu na stronie....:)pozdrawiam
Michaśka poczytaj sobie na początek artykuły w BAZIE WIEDZY (masz ją na górze strony) i wątek w "co zrobilyscie ze zaszlyscie w ciaze po dlugich staraniach?"...warto zaopatrzyć się w termometr owulacyjny (ja kupiłam w aptece za jedyne 13 zł), codziennie po przebudzeniu temp mierzyć i prowadzić sobie wykres tu na ovufriend- wtedy poznasz dokładniej swój cykl... -
martula wrote:alexis wrote:Darijko gartuluję- niezły wynik!!! Mam nadzieję, że i ja taki osiągnę w 5 tygodniu... jak narazie u mnie marne 18,83 ale jutro mam nadzieję, że się podwoi chociaż ten mój wynik
Sprawdzilam, Twój wynik wskazuje na 3 tydzień
No tak Martula jestem w ciąży od pierwszego dnia @ dokładnie 3 tygodnie i 6 dni...zobaczymy jaki będzie mój wynik jutro...odbiorę go po godz. 15.00 i zobaczę jaki będzie przyrost bety...progesteron mam dobry jak na ten tydzień bo 31,37 ng/ml, cycki mnie bolą, temperatura sie urzymuje...dziś tylko mnie zmartwiła troszkę baledsza druga kreska niż wczoraj na teście- ale zobaczymy jutro co powie badanie z krwi...trzymajcie kciukasy!!! -
Cześć dziewczyny! Może mnie jeszcze co poniektóre pamiętacie . Witajcie po dłuższej przerwie! Przepraszam, że zniknęłam z forum na dłuższy czas...Potrzebowałam się zdystansować od tego wszystkiego.
Przestałam mierzyć temperaturę. Poszliśmy z mężem na wizytę do lekarza leczenia niepłodności. Lekarz zlecił mężowi wykonanie badania MSOME plemnika, mi zrobił usg i stwierdził, że jak na dzień cyklu mam za mały pęcherzyk owulacyjny. Bez dłuższego zastanowienia przepisał mi clostylbegyt. Nie zrealizowałam recepty. Pomyślałam, że lekarz który pierwszy raz w życiu robi mi badanie nie będzie decydował o moim leczeniu. Na podstawie jednego badania wyciąga szeroko idące wnioski. Do tej pory miałam owulacje, specjalnie pokazałam mu wszystkie zdjęcia z monitoringu. Generalnie po wizycie u lekarza bez szału – kazał nam się starać w dalszym ciągu naturalnie. Postanowiłam nie brać tego leku. A mój pęcherzyk był mały, ale w związku z tym owulacja się po prostu troszkę opóźniła. Mój mąż nie wykonał dalszych badań, bo nawet nie miał kiedy.
Styczeń był okropny, luty jeszcze gorszy….
06.02 miałam termin porodu mojego aniołka który odszedł 8tc. Na domiar złego 7.02 siostra moje męża urodziła syna..... To jakieś cholerne , przeklęte fatum! Praktycznie ten sam termin porodu! Znowu załamanie nerwowe , płacz, nostalgia, setki pytań przewaliło się przez moją głowę - dlaczego to moje maleństwo musiało odejść?! 25tego miałam urodziny – po raz pierwszy zamiast świętować i się cieszyć wyłam jak bóbr ….
ALE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, że dokładnie 8 miesięcy od poronienia, w 5tym cyklu starań W KOŃCU SIĘ UDAŁO !!!!!!!
Walentynkowy strzał !!!Cykl nie zapowiadał się optymistycznie, bo dzień po staraniach mąż odebrał wyniki posiewu nasienia - wyszły mu bakterie E.coli - dostał po raz kolejny antybiotyk, a ja kolejny już cykl spisałam na straty:/. Sama poszłam do ginekologa zweryfikować czy przypadkiem nie muszę się wymazać.
W szczęśliwym cyklu wzięliśmy sprawy w swoje ręce i:
- od jego początku stosowaliśmy clexane
- działania na 3 godziny przed owulacją, odczekaliśmy 18h po pozytywnym teście owulacyjnym
- do nawilżenia użyliśmy żelu wspomagającego poczęcie preseed
- po działaniach nogi do góry
- przesunęłam na własną rękę przyjmowanie duphastonu z 10 dni do 12 i w 29dc wykonałam betę - wynik 19,61. Popłakałam się, ze szczęścia.
Monitoruję teraz dynamikę przyrostu bety i w sobotę miałam 66,01, wczoraj 195,3 .
Nie wiem co tak na prawdę nam pomogło, ale ważne że się dało.
Objawów ciąży praktycznie nie było żadnych, a przynajmniej nie takie których bym się spodziewała:
- wilgotno (śluz) od owulacji, wcześniej miałam sucho
- ból klatki piersiowej w górnej jej części, pod pachami i piersi po bokach, zaczęłam się nawet zastanawiać czy przypadkiem to nie płuca mnie bolą
- mega ochota na seks , tuż po owulacji
- w okolicach 27 dc odruch wymiotny na zapach kawy
Co czuję? Euforia! Radość i strach pomieszane z panicznym stresem....Dlaczego ta beta taka niska? Noc z pt na sobotę nieprzespana - z piersi zeszło napięcie i ból odpuścił - to spowodowało, że wyobraźnia zaczęła robić swoje....W nocy nie zmrużyłam oka. Wczoraj w nocy podobnie - matko nie bolą mnie piersi! Strach, panika i płacz.... te 2 noce dały mi do zrozumienia, że to będzie na prawdę ciężkie 9 miesięcy ,ciężkie psychicznie , ale upragnione!!!
6.03 mam wizytę u 2 lekarzy ginekologów. Ma nadzieję, że dostanę encorton.
25.02 miałam 31 urodziny ...to jest najwspanialszy i najdroższy prezent !!
Wszystkim dziewczynom którym się udało serdecznie gratuluję!! A tym które dalej walczą o swoje szczęścia życzę dużo siły i powodzenia!! Trzymam kciuki bardzo mocno!!!
I dziewczyny trzeba wierzyć, walczyć cierpliwie , to nie zawsze jest takie łatwe, nie wszystkim udaje się za pierwszym razem. Czasami szwankuje malutka , drobniutka rzecz i to wystarczy, że nie wychodzi. U mnie być może problem tkwił po stronie osłabionego nasienia męża (morfologia poniżej normy, bakteria E.coli) i małej ilości śluzu płodnego u mnie. Trzeba próbować i wierzyć , że w końcu się uda!! Cuda też się zdarzają!
Alexis super , że ci się udało !!! życzę spokojnych 9 miesięcy !Shagga_80, kiti, alexis, Gunia, karoam, martula, Malvinka, agula, gocha04 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyиιєиσямαℓиα wrote:Cześć dziewczyny! Może mnie jeszcze co poniektóre pamiętacie . Witajcie po dłuższej przerwie! Przepraszam, że zniknęłam z forum na dłuższy czas...Potrzebowałam się zdystansować od tego wszystkiego.
Przestałam mierzyć temperaturę. Poszliśmy z mężem na wizytę do lekarza leczenia niepłodności. Lekarz zlecił mężowi wykonanie badania MSOME plemnika, mi zrobił usg i stwierdził, że jak na dzień cyklu mam za mały pęcherzyk owulacyjny. Bez dłuższego zastanowienia przepisał mi clostylbegyt. Nie zrealizowałam recepty. Pomyślałam, że lekarz który pierwszy raz w życiu robi mi badanie nie będzie decydował o moim leczeniu. Na podstawie jednego badania wyciąga szeroko idące wnioski. Do tej pory miałam owulacje, specjalnie pokazałam mu wszystkie zdjęcia z monitoringu. Generalnie po wizycie u lekarza bez szału – kazał nam się starać w dalszym ciągu naturalnie. Postanowiłam nie brać tego leku. A mój pęcherzyk był mały, ale w związku z tym owulacja się po prostu troszkę opóźniła. Mój mąż nie wykonał dalszych badań, bo nawet nie miał kiedy.
Styczeń był okropny, luty jeszcze gorszy….
06.02 miałam termin porodu mojego aniołka który odszedł 8tc. Na domiar złego 7.02 siostra moje męża urodziła syna..... To jakieś cholerne , przeklęte fatum! Praktycznie ten sam termin porodu! Znowu załamanie nerwowe , płacz, nostalgia, setki pytań przewaliło się przez moją głowę - dlaczego to moje maleństwo musiało odejść?! 25tego miałam urodziny – po raz pierwszy zamiast świętować i się cieszyć wyłam jak bóbr ….
ALE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, że dokładnie 8 miesięcy od poronienia, w 5tym cyklu starań W KOŃCU SIĘ UDAŁO !!!!!!!
Walentynkowy strzał !!!Cykl nie zapowiadał się optymistycznie, bo dzień po staraniach mąż odebrał wyniki posiewu nasienia - wyszły mu bakterie E.coli - dostał po raz kolejny antybiotyk, a ja kolejny już cykl spisałam na straty:/. Sama poszłam do ginekologa zweryfikować czy przypadkiem nie muszę się wymazać.
W szczęśliwym cyklu wzięliśmy sprawy w swoje ręce i:
- od jego początku stosowaliśmy clexane
- działania na 3 godziny przed owulacją, odczekaliśmy 18h po pozytywnym teście owulacyjnym
- do nawilżenia użyliśmy żelu wspomagającego poczęcie preseed
- po działaniach nogi do góry
- przesunęłam na własną rękę przyjmowanie duphastonu z 10 dni do 12 i w 29dc wykonałam betę - wynik 19,61. Popłakałam się, ze szczęścia.
Monitoruję teraz dynamikę przyrostu bety i w sobotę miałam 66,01, wczoraj 195,3 .
Nie wiem co tak na prawdę nam pomogło, ale ważne że się dało.
Objawów ciąży praktycznie nie było żadnych, a przynajmniej nie takie których bym się spodziewała:
- wilgotno (śluz) od owulacji, wcześniej miałam sucho
- ból klatki piersiowej w górnej jej części, pod pachami i piersi po bokach, zaczęłam się nawet zastanawiać czy przypadkiem to nie płuca mnie bolą
- mega ochota na seks , tuż po owulacji
- w okolicach 27 dc odruch wymiotny na zapach kawy
Co czuję? Euforia! Radość i strach pomieszane z panicznym stresem....Dlaczego ta beta taka niska? Noc z pt na sobotę nieprzespana - z piersi zeszło napięcie i ból odpuścił - to spowodowało, że wyobraźnia zaczęła robić swoje....W nocy nie zmrużyłam oka. Wczoraj w nocy podobnie - matko nie bolą mnie piersi! Strach, panika i płacz.... te 2 noce dały mi do zrozumienia, że to będzie na prawdę ciężkie 9 miesięcy ,ciężkie psychicznie , ale upragnione!!!
6.03 mam wizytę u 2 lekarzy ginekologów. Ma nadzieję, że dostanę encorton.
25.02 miałam 31 urodziny ...to jest najwspanialszy i najdroższy prezent !!
Wszystkim dziewczynom którym się udało serdecznie gratuluję!! A tym które dalej walczą o swoje szczęścia życzę dużo siły i powodzenia!! Trzymam kciuki bardzo mocno!!!
I dziewczyny trzeba wierzyć, walczyć cierpliwie , to nie zawsze jest takie łatwe, nie wszystkim udaje się za pierwszym razem. Czasami szwankuje malutka , drobniutka rzecz i to wystarczy, że nie wychodzi. U mnie być może problem tkwił po stronie osłabionego nasienia męża (morfologia poniżej normy, bakteria E.coli) i małej ilości śluzu płodnego u mnie. Trzeba próbować i wierzyć , że w końcu się uda!! Cuda też się zdarzają!
Alexis super , że ci się udało !!! życzę spokojnych 9 miesięcy !
Ależ to mega pozytywnie nastrajający post
Gratulacje:) To który to tydzień już?иιєиσямαℓиα, ewajoanna lubią tę wiadomość
-
Shagga_80 wrote:иιєиσямαℓиα wrote:Cześć dziewczyny! Może mnie jeszcze co poniektóre pamiętacie . Witajcie po dłuższej przerwie! Przepraszam, że zniknęłam z forum na dłuższy czas...Potrzebowałam się zdystansować od tego wszystkiego.
Przestałam mierzyć temperaturę. Poszliśmy z mężem na wizytę do lekarza leczenia niepłodności. Lekarz zlecił mężowi wykonanie badania MSOME plemnika, mi zrobił usg i stwierdził, że jak na dzień cyklu mam za mały pęcherzyk owulacyjny. Bez dłuższego zastanowienia przepisał mi clostylbegyt. Nie zrealizowałam recepty. Pomyślałam, że lekarz który pierwszy raz w życiu robi mi badanie nie będzie decydował o moim leczeniu. Na podstawie jednego badania wyciąga szeroko idące wnioski. Do tej pory miałam owulacje, specjalnie pokazałam mu wszystkie zdjęcia z monitoringu. Generalnie po wizycie u lekarza bez szału – kazał nam się starać w dalszym ciągu naturalnie. Postanowiłam nie brać tego leku. A mój pęcherzyk był mały, ale w związku z tym owulacja się po prostu troszkę opóźniła. Mój mąż nie wykonał dalszych badań, bo nawet nie miał kiedy.
Styczeń był okropny, luty jeszcze gorszy….
06.02 miałam termin porodu mojego aniołka który odszedł 8tc. Na domiar złego 7.02 siostra moje męża urodziła syna..... To jakieś cholerne , przeklęte fatum! Praktycznie ten sam termin porodu! Znowu załamanie nerwowe , płacz, nostalgia, setki pytań przewaliło się przez moją głowę - dlaczego to moje maleństwo musiało odejść?! 25tego miałam urodziny – po raz pierwszy zamiast świętować i się cieszyć wyłam jak bóbr ….
ALE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, że dokładnie 8 miesięcy od poronienia, w 5tym cyklu starań W KOŃCU SIĘ UDAŁO !!!!!!!
Walentynkowy strzał !!!Cykl nie zapowiadał się optymistycznie, bo dzień po staraniach mąż odebrał wyniki posiewu nasienia - wyszły mu bakterie E.coli - dostał po raz kolejny antybiotyk, a ja kolejny już cykl spisałam na straty:/. Sama poszłam do ginekologa zweryfikować czy przypadkiem nie muszę się wymazać.
W szczęśliwym cyklu wzięliśmy sprawy w swoje ręce i:
- od jego początku stosowaliśmy clexane
- działania na 3 godziny przed owulacją, odczekaliśmy 18h po pozytywnym teście owulacyjnym
- do nawilżenia użyliśmy żelu wspomagającego poczęcie preseed
- po działaniach nogi do góry
- przesunęłam na własną rękę przyjmowanie duphastonu z 10 dni do 12 i w 29dc wykonałam betę - wynik 19,61. Popłakałam się, ze szczęścia.
Monitoruję teraz dynamikę przyrostu bety i w sobotę miałam 66,01, wczoraj 195,3 .
Nie wiem co tak na prawdę nam pomogło, ale ważne że się dało.
Objawów ciąży praktycznie nie było żadnych, a przynajmniej nie takie których bym się spodziewała:
- wilgotno (śluz) od owulacji, wcześniej miałam sucho
- ból klatki piersiowej w górnej jej części, pod pachami i piersi po bokach, zaczęłam się nawet zastanawiać czy przypadkiem to nie płuca mnie bolą
- mega ochota na seks , tuż po owulacji
- w okolicach 27 dc odruch wymiotny na zapach kawy
Co czuję? Euforia! Radość i strach pomieszane z panicznym stresem....Dlaczego ta beta taka niska? Noc z pt na sobotę nieprzespana - z piersi zeszło napięcie i ból odpuścił - to spowodowało, że wyobraźnia zaczęła robić swoje....W nocy nie zmrużyłam oka. Wczoraj w nocy podobnie - matko nie bolą mnie piersi! Strach, panika i płacz.... te 2 noce dały mi do zrozumienia, że to będzie na prawdę ciężkie 9 miesięcy ,ciężkie psychicznie , ale upragnione!!!
6.03 mam wizytę u 2 lekarzy ginekologów. Ma nadzieję, że dostanę encorton.
25.02 miałam 31 urodziny ...to jest najwspanialszy i najdroższy prezent !!
Wszystkim dziewczynom którym się udało serdecznie gratuluję!! A tym które dalej walczą o swoje szczęścia życzę dużo siły i powodzenia!! Trzymam kciuki bardzo mocno!!!
I dziewczyny trzeba wierzyć, walczyć cierpliwie , to nie zawsze jest takie łatwe, nie wszystkim udaje się za pierwszym razem. Czasami szwankuje malutka , drobniutka rzecz i to wystarczy, że nie wychodzi. U mnie być może problem tkwił po stronie osłabionego nasienia męża (morfologia poniżej normy, bakteria E.coli) i małej ilości śluzu płodnego u mnie. Trzeba próbować i wierzyć , że w końcu się uda!! Cuda też się zdarzają!
Alexis super , że ci się udało !!! życzę spokojnych 9 miesięcy !
Ależ to mega pozytywnie nastrajający post
Gratulacje:) To który to tydzień już?
licząc od ostatniej miesiączki 4tydz i 5dzieńsamira lubi tę wiadomość
-
nienormalna witaj kochana stęskniłyśmy się za Tobą Z całego serca Ci gratuluję mam nadzieję że wszystko będzie dobrze a dzidzia piękna i zdrowa
samira, иιєиσямαℓиα lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyиιєиσямαℓиα wrote:Shagga_80 wrote:иιєиσямαℓиα wrote:Cześć dziewczyny! Może mnie jeszcze co poniektóre pamiętacie . Witajcie po dłuższej przerwie! Przepraszam, że zniknęłam z forum na dłuższy czas...Potrzebowałam się zdystansować od tego wszystkiego.
Przestałam mierzyć temperaturę. Poszliśmy z mężem na wizytę do lekarza leczenia niepłodności. Lekarz zlecił mężowi wykonanie badania MSOME plemnika, mi zrobił usg i stwierdził, że jak na dzień cyklu mam za mały pęcherzyk owulacyjny. Bez dłuższego zastanowienia przepisał mi clostylbegyt. Nie zrealizowałam recepty. Pomyślałam, że lekarz który pierwszy raz w życiu robi mi badanie nie będzie decydował o moim leczeniu. Na podstawie jednego badania wyciąga szeroko idące wnioski. Do tej pory miałam owulacje, specjalnie pokazałam mu wszystkie zdjęcia z monitoringu. Generalnie po wizycie u lekarza bez szału – kazał nam się starać w dalszym ciągu naturalnie. Postanowiłam nie brać tego leku. A mój pęcherzyk był mały, ale w związku z tym owulacja się po prostu troszkę opóźniła. Mój mąż nie wykonał dalszych badań, bo nawet nie miał kiedy.
Styczeń był okropny, luty jeszcze gorszy….
06.02 miałam termin porodu mojego aniołka który odszedł 8tc. Na domiar złego 7.02 siostra moje męża urodziła syna..... To jakieś cholerne , przeklęte fatum! Praktycznie ten sam termin porodu! Znowu załamanie nerwowe , płacz, nostalgia, setki pytań przewaliło się przez moją głowę - dlaczego to moje maleństwo musiało odejść?! 25tego miałam urodziny – po raz pierwszy zamiast świętować i się cieszyć wyłam jak bóbr ….
ALE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, że dokładnie 8 miesięcy od poronienia, w 5tym cyklu starań W KOŃCU SIĘ UDAŁO !!!!!!!
Walentynkowy strzał !!!Cykl nie zapowiadał się optymistycznie, bo dzień po staraniach mąż odebrał wyniki posiewu nasienia - wyszły mu bakterie E.coli - dostał po raz kolejny antybiotyk, a ja kolejny już cykl spisałam na straty:/. Sama poszłam do ginekologa zweryfikować czy przypadkiem nie muszę się wymazać.
W szczęśliwym cyklu wzięliśmy sprawy w swoje ręce i:
- od jego początku stosowaliśmy clexane
- działania na 3 godziny przed owulacją, odczekaliśmy 18h po pozytywnym teście owulacyjnym
- do nawilżenia użyliśmy żelu wspomagającego poczęcie preseed
- po działaniach nogi do góry
- przesunęłam na własną rękę przyjmowanie duphastonu z 10 dni do 12 i w 29dc wykonałam betę - wynik 19,61. Popłakałam się, ze szczęścia.
Monitoruję teraz dynamikę przyrostu bety i w sobotę miałam 66,01, wczoraj 195,3 .
Nie wiem co tak na prawdę nam pomogło, ale ważne że się dało.
Objawów ciąży praktycznie nie było żadnych, a przynajmniej nie takie których bym się spodziewała:
- wilgotno (śluz) od owulacji, wcześniej miałam sucho
- ból klatki piersiowej w górnej jej części, pod pachami i piersi po bokach, zaczęłam się nawet zastanawiać czy przypadkiem to nie płuca mnie bolą
- mega ochota na seks , tuż po owulacji
- w okolicach 27 dc odruch wymiotny na zapach kawy
Co czuję? Euforia! Radość i strach pomieszane z panicznym stresem....Dlaczego ta beta taka niska? Noc z pt na sobotę nieprzespana - z piersi zeszło napięcie i ból odpuścił - to spowodowało, że wyobraźnia zaczęła robić swoje....W nocy nie zmrużyłam oka. Wczoraj w nocy podobnie - matko nie bolą mnie piersi! Strach, panika i płacz.... te 2 noce dały mi do zrozumienia, że to będzie na prawdę ciężkie 9 miesięcy ,ciężkie psychicznie , ale upragnione!!!
6.03 mam wizytę u 2 lekarzy ginekologów. Ma nadzieję, że dostanę encorton.
25.02 miałam 31 urodziny ...to jest najwspanialszy i najdroższy prezent !!
Wszystkim dziewczynom którym się udało serdecznie gratuluję!! A tym które dalej walczą o swoje szczęścia życzę dużo siły i powodzenia!! Trzymam kciuki bardzo mocno!!!
I dziewczyny trzeba wierzyć, walczyć cierpliwie , to nie zawsze jest takie łatwe, nie wszystkim udaje się za pierwszym razem. Czasami szwankuje malutka , drobniutka rzecz i to wystarczy, że nie wychodzi. U mnie być może problem tkwił po stronie osłabionego nasienia męża (morfologia poniżej normy, bakteria E.coli) i małej ilości śluzu płodnego u mnie. Trzeba próbować i wierzyć , że w końcu się uda!! Cuda też się zdarzają!
Alexis super , że ci się udało !!! życzę spokojnych 9 miesięcy !
Ależ to mega pozytywnie nastrajający post
Gratulacje:) To który to tydzień już?
licząc od ostatniej miesiączki 4tydz i 5dzień
o Boże GRATULUJĘ no i doprowadziłaś mnie do łez kochana a tak o tobie dziś myślałam ,tak bardzo się cieszę ze właśnie tobie się udało :* :* :*иιєиσямαℓиα lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny