My ... tuż przed i tuż po 30'tce ...
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnykonwalianka wrote:. oj jak CI zazdroszczę Marnut tej możliwości posiadania 4-ki dzieci.. nam niestety warunki mieszkalne nie pozwolą, nie wspomnę o finansowych.. z jednej wypłaty męża, mimo, iż nie zarabia najmniej to ciężko..zjada nas kredyt
ale nigdy nie chciałam jedynaka..
Wiesz, Konwalianko, to jak zawsze: kwestia pewnych wyborów i rezygnacji z czegoś aby móc mieć coś innego. My zrezygnowaliśmy z mieszkania w dużym mieście, z możliwości rozwoju, podwyżek i awansów, z dużego wyboru szkół i zajęć dodatkowych dla dzieci, z kin, teatrów i filharmonii, restauracji, przyjaciół i rodziny na miejscu. Szczególnie na mnie się to skrupi - bo skupiłam się na dzieciach, więc ścieżkę zawodową mam już z góry ustaloną przez moich zwierzchników. Trudno. Jak to ładnie Anuśka napisała "awanse mnie na starość nie przytulą"
. Na dzieciach też może się to odbić w pewnym sensie, bo nie mają tu 150 szkół do wyboru tylko 2-6 i to z dojazdami. Mogę je wysłać na piękny basen, tenisa, jazdę konną czy narty, snowboard, żagle, do szkoły muzycznej czy zapewnić lekcje angielskiego. Ale to w zasadzie tyle i też pod warunkiem, że będę robić za taksówkę całe życie (a jak jednocześnie trzeba będzie zawieźć całą trójkę w 3 różne miejsca, to ktoś z czegoś będzie musiał zrezygnować
). Nie mają tylu możliwości co dzieci w dużych miastach, mogą mi to kiedyś mieć za złe. Mam nadzieję, że nie będę miała dzieci, które z jednych zajęć dodatkowych będą CHCIAŁY jechać na drugie, bo Małż będzie musiał szukać innej roboty
(moja praca ma to do siebie, że jest stała i pewna, ale średniopłatna). Liczę na to, że dam dzieciakom kapitał na życie, którego niczym się nie da zastąpić - kochającą się rodzinę, poczucie wspólnoty i pewność, że masz na kogo liczyć przez całe życie, że nie jesteś sam. Myślę, że to przeważa nad "daniem dziecku wszystkiego" (czyli ładowania w dziecko mnóstwa pieniędzy, bo do tego to się zazwyczaj sprowadza), kokosów w domu nie będzie, ale oby było ciepło i wesoło
.
Warte to małego poświęcenia z mojej strony jakim jest brak spektakularnych sukcesów w pracy i chodzenia co tydzień do filharmonii.
Lena83, Krokodylica, ara, Asiula86, beszka, Pati Belgia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymarnut wrote:Wiesz, Konwalianko, to jak zawsze: kwestia pewnych wyborów i rezygnacji z czegoś aby móc mieć coś innego. My zrezygnowaliśmy z mieszkania w dużym mieście, z możliwości rozwoju, podwyżek i awansów, z dużego wyboru szkół i zajęć dodatkowych dla dzieci, z kin, teatrów i filharmonii, restauracji, przyjaciół i rodziny na miejscu. Szczególnie na mnie się to skrupi - bo skupiłam się na dzieciach, więc ścieżkę zawodową mam już z góry ustaloną przez moich zwierzchników
. Trudno. Jak to ładnie Anuśka napisała "awanse mnie na starość nie przytulą"
. Na dzieciach też może się to odbić w pewnym sensie, bo nie mają tu 150 szkół do wyboru tylko 2-6 i to z dojazdami. Mogę je wysłać na piękny basen, tenisa, jazdę konną czy narty, snowboard, żagle, do szkoły muzycznej czy zapewnić lekcje angielskiego. Ale to w zasadzie tyle i też pod warunkiem, że będę robić za taksówkę całe życie (a jak jednocześnie trzeba będzie zawieźć całą trójkę w 3 różne miejsca, to ktoś z czegoś będzie musiał zrezygnować
). Nie mają tylu możliwości co dzieci w dużych miastach, mogą mi to kiedyś mieć za złe. Mam nadzieję, że nie będę miała dzieci, które z jednych zajęć dodatkowych będą CHCIAŁY jechać na drugie, bo Małż będzie musiał szukać innej roboty
(moja praca ma to do siebie, że jest stała i pewna, ale średniopłatna). Liczę na to, że dam dzieciakom kapitał na życie, którego niczym się nie da zastąpić - kochającą się rodzinę, poczucie wspólnoty i pewność, że masz na kogo liczyć przez całe życie, że nie jesteś sam. Myślę, że to przeważa nad "daniem dziecku wszystkiego" (czyli ładowania w dziecko mnóstwa pieniędzy, bo do tego to się zazwyczaj sprowadza), kokosów w domu nie będzie, ale oby było ciepło i wesoło
.
Warte to małego poświęcenia z mojej strony jakim jest brak spektakularnych sukcesów w pracy i chodzenia co tydzień do filharmonii.
marnut lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Dzięki dziewczynki.
marnut pięknie to napisałaś i nie uważam że Twoje dzieci mogą Ci mieć to za złe, bo ja sama z dużego miasta uciekłam z powrotem do mojej małej mieściny, nie uważam że duże miasto to takie świetne miejsce.marnut lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Kroko piekna corunia!
Moj robaczek ma cos miedzy nogami i pani twierdzi ze dziewczynki to z tego nei bedzie
Moja siostra jest starsza o 10 lat. Kiedys sie nei dogadywalysmy zbytnio, albo raczej mialysmy slaby kontakt bo poprostu malo wspolnych zainteresowan. Aczkolwiek fajnei bylo miec starsza siostre. Natomiast teraz jest super.
Moj maz za to ma brata o dwa lata starszego i nigdy sie nei dogadywali, w sumie to moglby dla niego nei istniec, ja tez go raczej nie lubie. Mala roznica wieku to jednak ryzyko ze dzieci nie beda sie rozumialy bo przynajmniej tak do jakiegos 17rz. dwa lata to jest ogromna roznica mentalna. Dlatego ja wolalabym miec miedzy dziecmi roznice ok 5 lat ale na to jest juz za pozno w moim wypadku. Mam 31 lat a chce miec co najmniej dwojke dzieci.
marnut wrote:Wiesz, Konwalianko, to jak zawsze: kwestia pewnych wyborów i rezygnacji z czegoś aby móc mieć coś innego. My zrezygnowaliśmy z mieszkania w dużym mieście, z możliwości rozwoju, podwyżek i awansów, z dużego wyboru szkół i zajęć dodatkowych dla dzieci, z kin, teatrów i filharmonii, restauracji, przyjaciół i rodziny na miejscu. Szczególnie na mnie się to skrupi - bo skupiłam się na dzieciach, więc ścieżkę zawodową mam już z góry ustaloną przez moich zwierzchników. Trudno. Jak to ładnie Anuśka napisała "awanse mnie na starość nie przytulą"
. Na dzieciach też może się to odbić w pewnym sensie, bo nie mają tu 150 szkół do wyboru tylko 2-6 i to z dojazdami. Mogę je wysłać na piękny basen, tenisa, jazdę konną czy narty, snowboard, żagle, do szkoły muzycznej czy zapewnić lekcje angielskiego. Ale to w zasadzie tyle i też pod warunkiem, że będę robić za taksówkę całe życie (a jak jednocześnie trzeba będzie zawieźć całą trójkę w 3 różne miejsca, to ktoś z czegoś będzie musiał zrezygnować
). Nie mają tylu możliwości co dzieci w dużych miastach, mogą mi to kiedyś mieć za złe. Mam nadzieję, że nie będę miała dzieci, które z jednych zajęć dodatkowych będą CHCIAŁY jechać na drugie, bo Małż będzie musiał szukać innej roboty
(moja praca ma to do siebie, że jest stała i pewna, ale średniopłatna). Liczę na to, że dam dzieciakom kapitał na życie, którego niczym się nie da zastąpić - kochającą się rodzinę, poczucie wspólnoty i pewność, że masz na kogo liczyć przez całe życie, że nie jesteś sam. Myślę, że to przeważa nad "daniem dziecku wszystkiego" (czyli ładowania w dziecko mnóstwa pieniędzy, bo do tego to się zazwyczaj sprowadza), kokosów w domu nie będzie, ale oby było ciepło i wesoło
.
Warte to małego poświęcenia z mojej strony jakim jest brak spektakularnych sukcesów w pracy i chodzenia co tydzień do filharmonii.
Tez mialam i w sumie nadal mam taki dylemat gdzie sie osiedlic. Ale twoj wpis raczej przekonuje mnie do tego aby mieszkac w miescie lub bardzo blisko niego. Ja mialam cudowne dziecinstwo ale juz w czasach liceum i na studiach troche sie zloscilam ze musze tak daleko (20min, ok 4km autobusem) jezdzic do centrum i ze mieszkamy na zadupiu (osiedle oddalone od centrum).Krokodylica lubi tę wiadomość
-
Marnut, ale ja to doskonale rozumiem..tyle, ze my wyjechaliśmy za pracą..mąz ma zawód, gdzie pracę dostanie wszędzie, ja już nie.. ale i tak po kilku latach się wyprowadziliśmy na wieś.. ale niestety kredyt na 30 lat nas zżera.. a mieszkanie mamy tylko 70m2..no nic, jakoś to bedzie
marnut lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnykonwalianka wrote:Marnut, ale ja to doskonale rozumiem..tyle, ze my wyjechaliśmy za pracą..mąz ma zawód, gdzie pracę dostanie wszędzie, ja już nie.. ale i tak po kilku latach się wyprowadziliśmy na wieś.. ale niestety kredyt na 30 lat nas zżera.. a mieszkanie mamy tylko 70m2..no nic, jakoś to bedzie
.
Jak przeprowadziliśmy się z Małżem w Bieszczady, to kupiliśmy mieszkanie na kredyt - ale również nas zżerał. 1300 raty(i to z dopłatami!), 800 opłaty (bardzo wysoki czynsz, a i wody przy dzieciach idzie) i pensji nie ma
. Więc jak teraz drugi raz się przeprowadziliśmy, jeszcze głębiej w Bieszczady, to już nie kupowaliśmy mieszkania. Mieszkamy w wynajętym. Jesteśmy o tyle do przodu, że za wynajem mieszkania 75m płacimy właścicielce 500zł, a czynsz jest niższy, bo tylko 600
. Zaleta małych mieścin
. Jasne, zawsze ryzyko, że mogą nas wyrzucić - ale akurat my jesteśmy tu w miarę stabilnym układzie
. Jeżeli będzie nas stać na kupno kolejnych nieruchomości (jak wrócę do pracy) to kupimy kolejną kawalerkę w dużym mieście i ta znów będzie na nas i dzieci pracować. Tak to umyśliliśmy
.
-
Ja tylko na moment przelotem wpadłam między obowiązkami ale muszę te fotki skomentować
No więc na pierwszym zdjęcie faktycznie pokazuje że ma Was w głębokim poważaniuNo cóż przyzwyczajajcie się
Ale na drugiej fotce to jest typowy "facepalm" dla nie wtajemniczonych tłumaczę - gest pokazywany przez rozwydrzoną młodzież gdy rodzice gadają głupoty bądź się na czymś nie znają
Krokodylica wrote:Macie dziewczyny tych dzieciów, ja jak tak mam rzygać kolejnym razem całą ciążę to dziękuję, moje dziecko będzie jedynakiem.
Pokażę Wam zdjęcia z wczorajszego usg:
Na zdjęciu numer jeden moje urocze dziecię najprawdopodobniej pokazuje nam faka.
Na zdjęciu numer dwa podpiera się ręką o czoło, lekarz stwierdził że mały myśliciel, mnie się bardziej kojarzyło z kacem, ale nie powiedziałam tego głośno.
marnut, ara, Krokodylica lubią tę wiadomość
-
marnut wrote:Wiesz, Konwalianko, to jak zawsze: kwestia pewnych wyborów i rezygnacji z czegoś aby móc mieć coś innego.Trudno. Jak to ładnie Anuśka napisała "awanse mnie na starość nie przytulą"
.
marnut, Nieukowa lubią tę wiadomość
-
Sprytny plan - ja bym tam mogla mieszkac nawet w lesie ....
Kurcze a Wojtkowe trzy mieszkania stoją puste.
Nie umiemy sie chyba na tym skupic. Skupiamy sie na tym do ktorego my mamy sie z tego przeprowadzić bo tam mnostwo roboty.
A W chce jak najwiecej sam zrobic- no tak ma ze nie przeboleję zeby ktos ściany gładził czy podłogi kładł jak jemu to idzie swietnie.
Aczkolwiek tez tak sobie myślimy ze moze te mieszkania sprzedać i kupic jedno mieszkanie w większym mieście - to chyba duzo pewniejszy zysk z wynajmu.marnut lubi tę wiadomość
Może kiedyś ICSI: http://ovufriend.pl/pamietnik/milosc-to-zadanie-ktore-bog-wciaz-nam-wyznacza,144
Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. -
Misi@ wrote:Czy ktoś z Was ma ten podstawowy abonament?
Trochę szkoda mi pieniędzy. Bo majątek tracę teraz na zęby :pAle za dwa tyg będę miała wreszcie mój hollywood smile
marnut lubi tę wiadomość
-
A tak jeszcze o czynszu to nie wiem za co niektore spółdzielnie sie tak cenią. To mieszkanie w bloku w ktorym teraz jestesmy to "całe 47 m2", blok z czasów PRLu, bywamy tam w kratkę wiec i opłaty powinny byc niższe a tu prawie 600 zł/ M plus prad osobno.
marnut lubi tę wiadomość
Może kiedyś ICSI: http://ovufriend.pl/pamietnik/milosc-to-zadanie-ktore-bog-wciaz-nam-wyznacza,144
Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. -
marnut wrote:Jeżeli będzie nas stać na kupno kolejnych nieruchomości (jak wrócę do pracy) to kupimy kolejną kawalerkę w dużym mieście i ta znów będzie na nas i dzieci pracować. Tak to umyśliliśmy
.
Moje starsze dziecko taki ma plan na życie. Jak dostał swoją pierwszą wypłatę to zapowiedział że będzie odkładał i z okazji procentu składanego niebawem zakupi pierwsze mieszkanie
A teraz ma na koncie -15zł hi hi... Ale pomysł popieram, bo jest super
Lena83, marnut lubią tę wiadomość
-
Eeee
Moja odkłada co chwila na cos innego swoje kieszonkowe.
Dziwnym trafem i tak i tak ma w tej chwili zero złotych .....Anuśka, marnut lubią tę wiadomość
Może kiedyś ICSI: http://ovufriend.pl/pamietnik/milosc-to-zadanie-ktore-bog-wciaz-nam-wyznacza,144
Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.