Na Temat i NIE na temat, dla staraczek i dla zafasokowanych
-
WIADOMOŚĆ
-
No i znowu dwóch postów mi nie wyświetliło ehh .. wybaczcie jak coś pominę..
Dżona super wieści! Trzymam mocno kciuki!
Laura gratuluję Synka Ty już też na końcówce
Życzę szczęśliwego rozwiązania :*
Żabko, mąż w szoku ale ogólnie wszyscy się cieszyli a ja siedziałam i płakałamLaura, dżona, Z., sara_nar, olka30 lubią tę wiadomość
-
Hejo
Dziewczynki ja jakos wypadłam z rytmu ovulowego ale doszły mnie słuchy ze Anaaaa bedzie znów Mamusia!
Kochana gratuluje CI bardzo!!!
Nudnej ciązy zyczymy myolka30 lubi tę wiadomość
-
Skarby moje Kochane
Ja tradycyjnie wpadam raz na miesiąc (jak moja @ ) zajrzeć co u Was.
Zaznaczam, ze wszystkiego nie czytam (póki co), ale "przeleciałam" parę postów wstecz...
tęsknię za Wami... bardzo!!!
Nawet nie wiem od czego zacząć.
Może od tego, że absolutnie się nie zgadzam z tym, że nie ma tu dla kogoś miejsca, ponieważ faktem jest, że my staraczki się teraz nie udzielamy, ale nikt nas nie wyganiał i nie zabraniał się wypowiadać, ani pytać o co chcemy. Wątek jest na temat i Nie na temat. Każda ma prawo pisać o sobie i dzielić się swoimi bolączkami i radościami. Matki również.
Równie dobrze kogoś może wkurzać rozmowa o obiedzie (tak jako to miało miejsce na starym wątku
Laura, nieprawda! Mnie zawsze dziewczyny wspierały i starały się jak mogły. I ja nie chcę żeby ktoś gdzieś znikał.
Mnie osobiście nie chodzi o przykrości. Owszem miałam taki etap, że kolejne dzieciątko, czy ciąża powodowało, że pochlipałam w poduszkę, ale to z bezsilności.
Na Boga, mam się obrazić, bo ktoś inny ma?
Ja właśnie nie chcę i szczerze nigdy nie lubiłam tekstów typu, że NA PEWNO się uda, albo, że będzie zielono, albo IDŹ sobie małpo...no BEZ JAJ, ile my mamy lat?
Nie wiemy co będzie 'nigdy', ani 'na pewno'.
Owszem na temat kupek, kolek i pieluch niewiele się wypowiem, ale jeszcze raz przypomnę to wątek NA TEMAT I NIE NA TEMAT!
Złota, ja podobnie też się staram i staram... never ending story... ale żeby zmian nie było to nie, u nas są, ale większość na gorsze...
i żyję, ale jak to mówią, co to za życie
W skrócie, to ja jak pies Pawłowa, wstaję rano, biorę leki, czekam pół godziny, kawa, śniadanie (tak od pewnego czasu jem śniadanie), żyję do południa, w południe leki, obiad, życie do wieczora, kolacja i wtedy już tona leków, bo tych na noc najwięcej.
Po owulce dochodzi "grzebanko", bo po śniadanku i przed snem leki dopochwowe.
Odkąd się dobrze diagnozuję, to więcej choruję
ale postęp jest. Nie mam już plamień, faza lutealna równiutka co do dnia.
Misty Twoje słoneczka powinny Ci rekompensować każdy smutek. Są przesłodcy!
I z pewnością wyrosną z nich zdrowi chłopcy. Nie martw się za dużo, ale sprawdzić nie zaszkodzi.
Postami się nie przejmuj, ja gdybym bywała, pisałabym wszystkim i na wszystko, bo wiecie, że byłam maniaczką długich postów zawsze
Ja też tu byłam kiedyś napisać jak mi trudno i dlaczego się nie odzywam i też bez większego echa, a mój post zginął w gąszczu innych kłopotów, ale nie mam pretensji. Nie wchodzę tu po komentarze czy lajki. Lubię z Wami podyskutować, tyle że ostatnio zwyczajnie nie mam czasu. Jest piękna pogoda i ile sie tylko da spędzamy czas poza domem.
Nie chcę i nie lubię się użalać nad sobą i swoim losem w związku z czym za wiele nie mam Wam teraz do opowiedzenia, ale szukam w życiu pozytywów.
Muszę się tego nauczyć, bo liczymy się z tym, że możemy rodzicami nie zostać (i błagam nie piszcie mi, że na pewno się uda, bo tego nikt nie wie, nawet mój lekarz.
Mignęły mi tutaj Melula, Bursztynka i Sara z dzidziuchami swoimi też chyba po dłuższej przerwie.
Pominąwszy, że mama laska, to chłopcy cudowni :*
Anuś moja droga - GRATULACJE! A to miłe zaskoczenie
Dzięki za to, że czasem o mnie myślisz
Zaraz Cię tam wpiszę w pamiętniczek
Monia, nie wiem czy Ci już gratulowałam i czy Zetce też, ale na wszelki wypadek GRATULUJĘ Wam, że macie już swoje pocieszy przy sobie, dzielne kobiety!
Lilla My, trzymam kciuki i za Ciebie!
Santoocha, szalona! A raczej... zazdroszczę. U mnie już nie ma w życiu spontaniczności... ale nie powiem, bo trochę lepiej jest
Dziewuszki, nie zwracam się do wszystkich imiennie, bo jeszcze nie złapałam rytmu, ale myślę o Was i jakby mnie nie było zawsze ślijcie do mnie na priv.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lipca 2016, 00:27
Z., dżona, LillaMy, Little Frog, olka30 lubią tę wiadomość
-
Laura w tym momencie jestes bezczelna. To ze mam dwojke dzieci znaczy ze nie potrzebuje wsparcia? Masz racje, u Ciebie szukac go nie bede. Tyle ode mnie.
przedszkolanka:), Z., dżona, LillaMy lubią tę wiadomość
-
dzień dobry
to i ja dzisiaj coś skrobnę , nie będę ukrywała powodu- Anaaa GRATULUJĘ!! powiem Ci,że bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość no i stawiam,że będziesz lutówką jak niedawno ja a na pewno sobie poradzisz ze wszystkim
może ja tu baaaardzo sporadycznie jestem,ale czytam codziennie (wybaczcie!) no mam sentyment i tyle... mam wrażenie,że znam Was lepiej niż niejedną koleżankę
Santoocha, Misty Wy zawsze wzbudzacie moje zainteresowanie, zaciekawienie, bo Wasze posty są takie...prawdziwe! Życiowe.. a bo kłótnia z mężem, a to urwanie głowy z pracą, problem z mamą czy ząbkowanie. Czasem żyję jakby obok i myślę co by tu zrobić,jak pomóc,ale często wolę przemilczeć niż głupotę walnąć
ze względu,że jestem mamą to lubię czytać jak się wymieniacie doświadczeniami, chętnie korzystam z niektórych, lubię opowieści jak jesteście w ciąży - przypomina to swoje czasy, kolejne wizyty i coraz bliższe porody.
staraczki choć bardzo mało się udzielają i niewiele piszą to myślę,że nie są niezauważalne,ale czasem ciężko jest napisać " będzie dobrze",gdyż tak jak Macierzanka pisze,to bardziej wkurza niż pociesza. Ale lubię poczytać o nowych lekach, czy że lekarz próbuje i szuka przyczyny- za jakiś czas i ja pewnie będę na tym samym miejscu a też zaszłam tylko dzięki clo itp.
mamy lato i wszystkie zakręcone jesteśmy,ale mam nadzieję,że na jesień znowu odżyjemy tu na różowej stronie z nowymi siłami, dużymi dziećmi i może nowymi ciążami? kto wieZ., dżona, Little Frog, olka30 lubią tę wiadomość
-
Misty87 wrote:Laura w tym momencie jestes bezczelna. To ze mam dwojke dzieci znaczy ze nie potrzebuje wsparcia? Masz racje, u Ciebie szukac go nie bede. Tyle ode mnie.
Kochana spokojnie :* dlatego ja w swoim poście nie odniosłam się w ani zdaniu do zbędnych komentarzy -
To i ja zaznaczę, że jestem Także udzielam się mało, ale nie ze względu na tematy ciążowe/dziecięce, bo mi one w zupełności nie przeszkadzają, tylko ze względu na fakt, że nie naciskam już tak na siebie i na zostanie mamą. Zmieniłam priorytety (o czym już Wam niedawno pisałam). Ciągle jestem na diecie, co prawda coraz wolniej waga spada, ale mimo wszystko 23 kg za mną. @ mi się w miarę unormowały, średnio cykl 33-40 dni, co w porównaniu do cykli 70 dniowych jest chyba dobrym wynikiem. Nie potrzebuję luteiny, żeby wywołać @, czasem z ciekawości zmierzę tempkę i często przed @ waha się w okolicy 37 st, więc spore prawdopodobieństwo, że te cykle są nawet owulacyjne, co mnie cieszy niezmiernie. Ale tak jak mówię, starania nie są już całym moim życiem, bo powoli wpadałam w paranoję. Chociaż na pewno moje szanse na zajście w ciążę wzrastają razem ze spadkiem wagi, więc kto wie co czas przyniesie
Anaa gratuluję z całego serduchaLillaMy, Little Frog, olka30, Anaaa:) lubią tę wiadomość
"Musisz uwierzyć w siebie, bo wiara czyni cuda.."
-
No to każda powiedziała jakie ma odczucia, myślę że oczyscila nam się atmosfera
Macierzanko, Złota, Another super że jesteście z nami. Może niewidoczne, ale zawsze
My jesteśmy u mojej Ciotki (siostry mojej Mamy, w sumie trochę mi ją zastępuje gdy Mamy już nie ma), świetni są razem z wujkiem. Takie luzaki, strasznie na czasie, można z nimi pogadać naprawdę o wszystkim
Młody dał nam czadu pod koniec jazdy, że nie wiedzieliśmy co robić. Siedział w foteliku, wyciągał ręce do Tomka i przeraźliwie płakał, łzy płynęły wielkie jak grochy. Tak strasznie chciał na ręce, a musiał siedzieć zapiety. Jednak 400km to jest meczarnia dla takiego maluszka....
Idę spać, jestem wykończona. Jutro wieczorem coś jeszcze skrobne.
Miłej nocy Kochane
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 lipca 2015, 00:06
Little Frog lubi tę wiadomość
-
O rety Fajnie, że jesteście!
Anaaaa, ten płacz to chyba normalny to szczęście pomieszane z lękiem. Mam nadzieję, że ten lęk szybko minie i zostanie samo szczęście
Macierzanko, super że znalazłaś chwilę, żeby wpaść i napisać nie tylko co nieco, ale długaśnego posta
Misty, oczywiście że Tobie również należy się wsparcie Trochę inny rodzaj, ale jednak
Przedszkolanko, szpiegu :D Hehe, forum uzależnia, nie ma co ukrywać A te wszystkie wyjątkowe historie - i te lepsze i te gorsze sprawiają, że ciężko się oprzeć
Another, wiedziałam, wiedziałam że jesteś! Kolejny raz gratuluję samozaparcia! Kawał dobrej roboty!
Santoocha, zazdroszczę takiej ciotki i wujka Mało jest takich osób, z którymi można pogadać na każdy temat. Faktycznie 400 km to kawał drogi...szczególnie dla takiego maluszka.
Ja dziś spałam jak nastolatka (w sensie nie pamiętam kiedy aż tak bardzo sobie poszalałam ze snem ). Mąż był na siłowni i później zbierał się do pracy, tak od 5 chodził i coś do mnie mówił... Ale jak wyszedł przed 7 to zasnęłam jeszcze na chwilkę...do 10:20 Zjadłam śniadanko, NADROBIŁAM forum, oglądam TV i zaraz biorę się do dalszych porządków
przedszkolanka:), Another lubią tę wiadomość
-
Żabko ja szpieg ale niegroźny
Ale leniuszku Ci dobrze,godzina 10.20 o matko! Do tej pory to ja posprzątam,poćwiczę,zjem,wykąpię się i Polkę ogarnę dwa razy
Muszę Wam jeszcze coś napisać,może któraś ma bądź będzie miała ten sam problem otóż u nas pod domem są tzw.żyły wodne(cokolwiek to oznacza),charakteryzuje się często problemami ze snem,samopoczuciem a nawet zdrowiem! No i okazało się że ja i siostra oraz mama nie spałysmy jako maluchy i Pola to samo co godzinę się wybudza..no i kolega zaproponował by sól dać pod łóżko i wiecie co? Odpukać spała tylko z jedną 5 minutową pobudką na cyca! Nie wiem na ile to przypadek bo takiej nocy jeszcze nie było ale jestem w szoku! Zobaczymy dzisiaj i się okażeLillaMy, Little Frog, sara_nar, olka30 lubią tę wiadomość
-
Przedszkolanko i jak tam spanie? Ciekawą jestem czy był to zbieg okoliczności, czy faktycznie działa
Anaaa, fajny dzień za Tobą mam nadzieję, że naladowalas akumulatory
Monia, udanej imprezy ale malutka kruszyna będzie niesiona do chrztu
A u mnie dziś i jutro dość intensywnie, bo szykuje się do wyjazdu! aaaaa....aż mi się wierzyć nie chce, że to już jutro tyle czekaniaprzedszkolanka:), sara_nar lubią tę wiadomość
-
Żabko dzisiaj sen od 20.20 do 2.15 i później do rana jestem w szoku! no jeszcze dzisiaj przetestuję
a wyjazd już jutro a to do Polski i już na stałe czy jak?
Anaa pierwszy szok minął ?
my dzisiaj mamy teściówLittle Frog lubi tę wiadomość
-
Monia, to jednak dobrze, że chrzcicie już teraz Później mogłoby już być ciężko z trzymaniem Hehe. U nas jest taki ksiądz, że on chce, żeby wszystko pięknie wyglądało i było dopięte na ostatni guzik Chce, żeby matka trzymała dziecko na rękach podczas całej mszy, poza tym ustawienie rodziców i chrzestnych się zmienia np w ławce jest inaczej i przed ołtarzem inaczej (przed ołtarzem się zmienia chyba dwa razy) Co za stres! Jak byłam chrzestną to myślałam, że tego nie ogarnę Pod ławką trzymałam kartkę z rozrysowanym ułożeniem
Przedszkolanko, to zobaczymy czy faktycznie coś w tym jest Hehe, niezłe jaja
A ja jadę, ale niestety nie na stałe...chyba prędko nie pojadę na stałe, ale jak same wiecie, to życie pisze nam najróżniejsze scenariusze ;] Strasznie tęsknię, bo ostatni raz byliśmy w lutym....a po tym wyjeździe to już na serio nie wiem kiedy taki będzie... Ale chyba męża naciągnę może w lutym/marcu...zobaczymy jaka będzie zima tego roku i kiedy będzie ;] Poza tym teściowa chce przyjechać wnusię zobaczyć i teścia siostra stwierdziła, że by się z nią zabrała, bo ona jeszcze w życiu samolotem nie leciała... A babska tak nie trawię, że szok.
Wyobraźcie sobie, że męża babcia kilka dni temu obchodziła 94 urodziny...a ona jeszcze w grudniu jak byliśmy przy jakimś spotkaniu rodzinnym to jej mówi, że co to za ksiądz jej powiedział, że już nie musi do kościoła chodzić. Że ksiądz nie może takiego czegoś powiedzieć, że póki ma się siłę chodzić, to trzeba iść! No i tak jej jechała, jakby męża babcia jakąś grzesznicą była A ona biedna po operacji może jeszcze chodzi, ale słabiutka jest i musi sporo odpoczywać.
Jak zrobiłam test w lutym i powiedzieliśmy męża rodzicom (teściowa - centrum zawiadomień - zaraz wszystkich obdzwoniła <ale to już zupełnie inny temat>) to ta ciotka męża mówi tak "ja wiedziałam, że Ty w ciąży jesteś, już jak na święta byliście, to widziałam brzuszek". No ręce opadają. Nie dało się jej przegadać, że to co ona widziała, to mogło być co najwyżej świąteczne przejedzenie Ona wie lepiej i mamy jej nic nie mówić!
No i tak z mężem kombinujemy co by tu wymyślić, żeby nie przyjeżdżała.... Ja to nie chcę przez jakiś czas żadnych gości. Bo jak teściowie byli, to miałam ręce pełne roboty, a przy dziecku, to ja już kompletnie bym chyba musiała ze snu zrezygnować, żeby ze wszystkim wyrobić Poza tym jak ona ma takie podejście do świata, to już się domyślam, że miałaby dla mnie dwa miliony super rad, bo przecież ona wie lepiej