Rocznik 1981. Jesteście Staraczki?
-
WIADOMOŚĆ
-
Natasza, Vesper - współczuję Wam tych przeciwności i wspieram w tej trudnej chwili...
Karoluś - odpisałam Ci na wiadomość - dopiero dzisiaj ja znalazłam... Z ciekawości zapytam - macie gospodarstwo rolne? Bo tak z tych opisów przyrody bym wnioskowała.
Serdecznie Was pozdrawiam kobietki, jesteście wszystkie bardzo dzielne.
Vesper lubi tę wiadomość
-
Dzięki za wsparcie, kobitki
Jeszcze nie jesteśmy na prostej, ale sprawa zaczęła się wyjaśniać i widzimy światełko w tunelu odetchnęliśmy po rozmowie z adwokatem...
Mam szansę na fuchę na dwa miesiące trzymajcie kciuki! Też liczę na prawo Murphyego
Natasza mocno wspieram!ktosiowa, Eni_gma, hewa81, Nanatasza lubią tę wiadomość
staramy się od września 2015
,,Zwycięzcy nigdy nie rezygnują, rezygnujący nigdy nie zwyciężają"
-
Nanatasha niektóre na własną rękę inne z polecenia lekarza. Jeśli nie chcesz sama kombinować z suplementacją (ja raczej też nie jestem do tego skłonna) podpytaj lekarza czy to mogłoby pomóc.
Nanatasza lubi tę wiadomość
-
Dzień dobry i oby taki był do końca.
Szyszka dobrze że piszesz. U mnie sprawa nieaktualna bo jednak @ się zjawiła, ale na przyszłość się przyda gospodarstwo jest, ale póki co zajmuje się nim mój Tata emeryt. W tym roku zostaniemy oficjalnie rolnikami bo ziemię Rodzice nam przypisują no i od jesieni zaczynam kurs rolniczy. Będziemy to traktować raczej jak hobby, styl życia a przede wszystkim źródło zdrowego jedzenia bo na tym nam zależy.hewa81, kattalinna, Greetta, Szyszka1, Vesper lubią tę wiadomość
-
Dziewczynki...los jest przewrotny, ale mam nadzieję, że się nie załamujecie, zwłaszcza Ty Nanataszko! Musi się udać w końcu, na pewno będziesz mamą w tym wcieleniu, może jedynie ciut później, niż w kwietniu <serduszko.
Moje dwie bardzo bliskie koleżanki ze studiów (równieśniczki, jak się domyślacie) mają ostatnio awersję do macierzyństwa: jedna będzie medytować, żeby jej wróciła chęć na posiadanie dziecka, bo narazie jest jej wygodnie tak jak jest, a druga narazie bierze jakieś sterydy, bo ma podejrzenie tocznia i też czeka na ciśnienie, aby zostać matką, bo narazie tego ciśnienia nie czuje. Nie wiem, co o tym sądzić. Czy tylko my jesteśmy takie świrnięte tutaj, że mamy takie parcie na dzieciątka ? Jak widać, dla niektórych fakt braku dzieci nie stanowi większego problemu, odnajdują w życiu sens mimo to... Ja tak nie potrafiłam. Dla mnie temat płodności i starań i dzieci odkąd zaczęliśmy świadomie starać się o dziecko (styczeń 2015) to był temat nr 1, mimo, że starałam się cieszyć życiem mimo to, łapać dobre chwile i zachowywać pozytywne nastawienie i wierzyć, że się uda... Bardzo bardzo mocno tego pragnęłam. Kurde, te moje koleżanki...zaskoczyły mnie, naprawdę.
Ja mam dzisiaj gorszy dzień, mam skurcze jak przed miesiączką (cudownie byłoby urodzić w weekend), do tego Bąbello już tak nisko chyba zszedł, że trudno mi chodzić. Załamałam się nieco, kiedy weszłam na wagę i trochę żałuję, że sobie zbyt często pozwalałam na folgowanie w żywieniu (ale w pierwszej ciąży podobno tak jest, że się babeczki rzucają na to, czego sobie od lat odmawiały). Ja ważyłam 55-56 przed ciążą, później miesiąc przed ciążą zrobiło się 59 (dużo jadłam po tym, jak odżyłam po poronieniu) a teraz jest 79... Mam wrażenie, że gdyby było mniej, byłoby może łatwiej się poruszać. Co ciekawe, nie bardzo te kilogramy widać na odzieży, dzinsy z 36 zaczęłam nosic 38 (oczywiście ciążowe), bluzki są ok (oczywiście wystaje z nich brzuch), majtki zamiast S są M... No ale jestem kulka, mnóstwo wody mi się zatrzymało. Mógłby już Olaf wyjść w majówkę do nas, naprawdę czekam na to i liczę. Ale szyjka macicy jeszcze nie gotowa, jutro kolejne badanie przezpochwowe i ocena gotowości szyjki, mam nadzieję, że obędzie się bez tego cudownego "masażu". Aaaa, po masażu z udziałem "męża" pojawiły się małe skurcze, więc jednak prostaglandyny zawarte w nasieniu działają, ale trzeba by chyba wlać tego z 5 litrów, żeby wywołać poród. "Natury nie ma co przyspieszać" - mówi mój dr.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 kwietnia 2016, 12:15
hewa81, Karoluś81, Greetta, Vesper lubią tę wiadomość
-
Nannatasza trzymaj się mocno.
Maggia wiem, że to czekanie jest najgorsze. Przed ciążą ważyłam 58 kg, nie pamiętam ile przytyłam w ciąży- coś koło 20, a w niespełna pół roku waga spadła mi do 54- bez diet, ćwiczeń. przy dziecku jest naprawdę sporo do zrobienia, tym bardziej, że nasza mała przez pierwsze miesiące pomyliła dzień z nocą- oj była jazda (ale teraz jest co wspominać).Szyszka1, Maggia lubią tę wiadomość
Alicja81
mama 11- letniej Juleńki
Ponowne starania od 2014r
08.2020- beta 2,3 -
Maggia już za chwileczkę, już za momencik bądź cierpliwa
Dziewczyny, u nas sytuacja następująca:
ja, jeśli lekarz będzie widział szanse, a wierzę, że powie nam to uczciwie, chcę spróbować
M - nie chce w ogóle podchodzić do ivf, powiedział, że chce już zakończyć starania.
Nasza konkluzja - jakakolwiek decyzja nie zostanie podjęta, któreś z nas będzie nieszczęśliwe..
Rozmawialiśmy bardzo spokojnie, opanowani.. ale niestety czuję, że odsunął się ode mnie bardzo. Stwierdził, że wie, że jeśli się nie zgodzi i zrobi zgodnie z własnym sumieniem, to wie, że ja mu nie wybaczę i to będzie koniec naszego małżeństwa..
A ja nie wie, co dalej będzie, nikt nie wie, ale całkiem prawdopodobne, że będę miała do niego żal..
Rozumiem i jego i siebie.. póki co daliśmy sobie czas.. za wiele tego czasu nie ma, bo niedługo wizyta, ale zawsze coś.
Wstałam dziś z nastawieniem, że jeszcze zawalczę.. M podciął mi skrzydła, ech.. nie wiem skąd pary, które podchodzą po kilka razy, biorą siłę.
Dziewczyny rozumiem, one są uparte, ale skąd w facetach wola walki.. mój się poddał, ma dość.Maggia lubi tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Czasami jest tak, ze mezczyzna nie chce widziec po raz kolejny cierpienia kobiety, nie chce czuc sie bezsilny, ze nie moze problemu tej kobiety rozwiazac i dlatego woli zrezygnowac...przysparzajac jej tym dodatkowego/ innego cierpienia ta meska psychika jest taka pogmatwana
Byc moze o to tutaj chodzi? O to, ze Twoj M Nanataszko widzial jak sie klujesz, szprycujesz, faszerujesz, poswiecasz, a nic z tego nie wyszlo. Moze po prostu najzwyczajniej w swiecie mu Ciebie szkoda, zebys ladowala w siebie te leki bez gwarancji pozytywnego rezultatu? Jedno jest pewne: jak nie bedziecie probowac, to na pewno nic z tego nie bedzie. Podziwiam Cie, ze jestes tak wyrozumiala dla watpliwosci swojego M. To wymaga wielkiej dojrzalosci emocjonalnej i zyciowej w ogole
Jest jeszcze jedna opcja: mezczyzna obawia sie, ze w trakcie probowania gdzies tam po drodze w jakichs badaniach wyjdzie, ze przyczyna trudnosci lezy po jego stronie, a tego by jego ego nie przezylo i stad chec odwrotu.
Choc jestem przekonana, ze u Was jest to tylko kwestia czasu, byc moze teraz odmowa jest zawoalowana zloscia, ze nie wyszlo. A za kilka dni, jak zlosc minie i zaswieci slonce, to wroci chec i zapal, zeby dac sobie ponowna szanse tego z calego serca zycze i wierze, ze tak wlasnie bedzie!
Ciezki czas ta koncowka kwietnia..ja sie dzisiaj poklocilam z moim ukochanym, wrecz mu wykrzyczylam jakies straszne rzeczy przez moje krokodyle lzy... Wlasnie teraz, kiedy od rana mnie boli brzucho i jak nigdy potrzebuje jego wsparcia...
Pozostaje modlitwa i przeczekanie, bo wszystko, co zle, w koncu mija i nastaje dobre. "To tez minie" - jak mowi chinskie przyslowie, dobre chwile przemina, ale i zle chwile przemina, na tym polega ta niesamowita oscylacja towarzyszaca nam od narodzin do smierci.
Dziekuje Wam Kochane Sliczne Cudowne Dziewczyny za dobre slowo. Posylam Wam duzo duzo ciepla i pozytywnych mysli :*hewa81, Vesper, ktosiowa lubią tę wiadomość
-
Maggia, pewnie masz rację. W każdym z nas, a facetach to chyba szczególnie, jest strach przed takimi trudnymi konfrontacjami i z własną bezradnością.
Nataszka, trzymaj się, życzę Ci z całego serca żeby wszystko dobrze się poukładało i żebyście byli szcześliwi. -
Karoluś
A możesz mieć przepisaną ziemię po zmianach, które mają wejść po 30 kwietnia?
Przepraszam, że piszę o tym... ale to też mnie dotyczy, ale w tym sensie, że raczej, niestety, ominie... (kolejna zagmatwana historia)
http://www.izbarolnicza.pl/index.php/prawo-menu/adwokat-radzi/449-nadchodzi-rewolucja-w-obrocie-ziemia
kochana Maggio dzięki za te wszystkie opowieści! Mam podobne refleksje, jeśli chodzi o moje koleżanki... ale mam też przyjaciółki, które są młodsze i jak one przeżywały starania, to jeszcze tego nie rozumiałam, dopóki instynkt nie chwycił mnie za gardło i nie poczułam, co znaczy "zew macicy"
Nanatasza trzymam kciuki za dogadanie się z mężem i podjęcie starań ponownie
Ktosiowa gratulacje z powodu podwyżki! zapomniałam napisać!
u mnie sporo spraw i przedwyjazdowa gonitwa, więc korzystając z okazji, życzę Wam spokojnego, słonecznego długiego weekendu! ułożenia wszystkiego!Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 kwietnia 2016, 00:09
hewa81, Eni_gma, ktosiowa lubią tę wiadomość
staramy się od września 2015
,,Zwycięzcy nigdy nie rezygnują, rezygnujący nigdy nie zwyciężają"
-
hej dziewczyny,
u niego to nie strach, że jego nasienie będzie nie takie, za każdym razem jest fantastyczne, od pierwszego badania z 2009r, więc to nie to.
Pytałam wprost, czy chodzi o to, że martwi się o mnie, zastrzyki itd. noto też nie o to.
Do ivf podchodziliśmy po rocznym zastanawianiu się .. decyzja w końcu została podjęta, ale on uważał, że za 1 razem nam się uda.. Zakładaliśmy, że nawet jak się nie uda, to będą zarodki zamrożone i będziemy próbować dalej. Nie przewidzieliśmy, że nie będzie nic..
Nie chce też przeżywać kolejnej śmierci, bardzo przeżył śmierć bliźniaków.
M mówi, że boi się, że po takiej chemii, jaką przyjmuję dziecko urodzi się chore. Nie powiedział wprost, ale myślę, że chodzi o to, że jak moje złej jakości komórki jednak jakimś cudem dadzą zarodek i rozwinie się dziecko, to będzie ono chore, a on "nie wie, czy będzie umiał pokochać chore dziecko"
Tłumaczyłam, że naturalnie też mogłoby sie takie zdarzyć i że żaden rodzić na dzień dobry nie zakłada, że chce chore dziecko, każdy chce zdrowe, rumiane... ech
Póki co brak decyzji, między nami chłód i dystans..
Chyba też liczę, że lekarz coś pomoże, że coś wyjaśni, da nam nadzieję. Ale chyba najbardziej liczę na to, że powie, że nie wszystkie moje komórki są złej jakości, że nie jestem taka beznadziejna i całkiem niepłodna..starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Vesper można. Co więcej rodzice dzielą ziemię na trzy. Dla każdego swojego dziecka. Muszę tylko zrobić kurs rolniczy i zdać egzamin żeby móc korzystać z dopłat, ewntualnych kredytów czy programów rolniczych. Taką mam wiedzę na tę chwilę. Geodeta dzielił działki już pod kątem nowych przepisów. Teraz notariusz został. Więcej polityki w mediach z tą nową ustawą niż rzetelnych informacji.
Natasza myślę o Tobie i nie wiem co Ci mogę poradzić. Mam tylko nadzieję że jakiekolwiek decyzje zapadna to Wasze małżeństwo przetrwa. Tyle już za Wami, że to nie może się tak po prostu skończyć. Nigdy nie zrozumiem czemu ludzie są doswiadczani bezdzietnoscia. Nie widzę w tym sensu. Przecież to takie ludzkie, normalne pragnienie żeby mieć dziecko. I tylu ludzi je ma. Bez najmniejszego problemu. Dlaczego ja mając 35 lat, pragnąc od zawsze być mamą, nie stosując nigdy antykoncepcji, starając się o dziecko w jednym i drugim związku nie mogę doczekać się tego cudu? Cudu dla mnie a dla innych czegoś tak oczywistego, co się zdarza często przypadkiem.
Nie powinno tak być, jest to niesprawiedliwe, i nie rozumiem czemu może służyć w związku kobiety i mężczyzny. Ale tak jest. Pozostaje tylko ufać Bogu. Wierzę że tylko On o tym decyduje. My możemy pomóc, wiadomo, ale z drugiej strony jak się posłucha o tych cudownych poczeciach to wychodzi na to że chocbysmy na rzesach stawały, to bez zielonego światła z góry nic się nie wydarzy.
Trochę deterministyczna ta moja teoria, ale mimo to nie tracę nadziei. Dla siebie i dla Ciebie Nataszo i dla wielu kobiet w podobnej sytuacji. Wszystko może się zdarzyć. Czy przystapicie do in vitro, czy odpuscicie i zdacie się na naturę.
Jest jeszcze inna kwestia. Trudniejsza. Pytanie dlaczego chcialam być z tym mężczyzną, dlaczego ślub, decyzja że będziemy razem aż do śmierci? Na pewno nie tylko po to żeby mieć razem dziecko. To bardzo trudny temat, zwłaszcza po takich doswiadczeniach. Z mojej perspektywy, kobiety której jedno małżeństwo rozpadło się między innymi dlatego że on nie chciał mieć dzieci wiem jak rani taka sytuacja, że zostaje się samemu z takim pragnieniem. To boli jak cholera. Każdy przypadek jest inny.
Rozpisalam się a tematu nie wyczerpałam. Bo to temat rzeka. Mam nadzieję że nie urazilam Was. To tylko mój punkt widzenia.
Natasza nie oddalajcie się od siebie. Ja czuję że jest w Was moc. Tyle razem przeszliscie. Chylę czoła.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 kwietnia 2016, 09:01
Vesper lubi tę wiadomość
-
A tak w ogóle wracając do codziennych zmagań to dzisiaj miałam skok temperatury. I jajnik tak mnie boli że szok. Od poniedziałku trochę pobolewal ale dzisiaj daje czadu. Nie wiem czy to aż tak powinno być. W poprzednim cyklu też tak miałam. Chyba nie robią się jakiś torbiele? 1 kwietnia na usg wszystko było ok, ale to już 4 tygodnie minęły. Tyle się mogło zdarzyć
Maggia lubi tę wiadomość
-
Maggia wrote:,
ale w pierwszej ciąży podobno tak jest, że się babeczki rzucają na to, czego sobie od lat odmawiały). Ja ważyłam 55-56 przed ciążą, później miesiąc przed ciążą zrobiło się 59 (dużo jadłam po tym, jak odżyłam po poronieniu) a teraz jest 79
Miałam dokładnie tą samą wagę nic się nie martw, po ciąży osiągnęłam wagę 52 kg
Teraz znowu mam 55kg, czyli idealanie żeby zachodzić w ciążę Nie wiem na co ja jeszcze czekam
Maggia lubi tę wiadomość
-
Karoluś, to bardzo prawdziwe co napisałaś, bardzo bym chciała, aby było tak, że każda kobieta, która zechce posiadać dziecko mogła je mieć...
Wspieram Was dziewczynki i modlę się o to by właśnie taki cud się zdarzył.
Nanataszko, ja niestety nie znam się kompletnie na tych wszystkich procedurach, ale powiem Ci tylko, że twój M nie jest jedyny w swoich przemyśleniach... ja sama miałam jakaś chwilę temu moment zwątpienia... no bo przecież jak pisze Karoluś jeśli ciąże mogą pojawiać się bez problemu, to znaczy, że wszystko jest ok, a jak ciąży nie ma... czy to nie znak, że właśnie tak powinno być? Rozumiem jego podejście, ja czytając o tym przeklętym Hashimoto też doczytałam, że ze zdrowiem dziecka może być różnie... i sama już nie wiem czy starać się dalej czy odpuścić...
To taki bolesny i trudny temat, znam dziewczynę, która zaszła w ciążę po 35 r.ż. , zrobiła wszystkie możliwe badania prenatalne i wszystko było ok, ciążę donosiła, pojechała na porodówkę, dziecko urodziła i okazało się, że dwa dni potem z powodu poważnej choroby serca zmarło...
Chciałam powiedzieć, że jesteśmy tylko ludźmi, boimy się różnych rzeczy, ja sama się boję jak cholera, i czasami bardzo bym chciała, żeby taką decyzję podjął za mnie los... a tak, w razie, to będę żyła ze świadomością, że to ja sama...
Jednak mimo tego wszystkiego cały czas podświadomie wierzę, że jednak będzie dobrze, że czasem potrzeba podreperować to i tamto i uda się. W każdej z nas jest ta nadzieja, bo przecież inaczej nie było by tu nas
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie...
Maggia lubi tę wiadomość
Aqga
-
Nataszko a mi się wydaje, że większe prawdopodobieństwo wad płodu jest z ciąży naturalnej niż z in vitro. Może M ochłonie, przemyśli i zmieni zdanie. Na razie jesteście oboje pełni żalu i rozgoryczenia. Czas trochę to zweryfikuje. Jeśli byś pytała mnie o zdanie, to ja bym jeszcze próbowała. Znam przypadek, że w punkcji pobrali dziewczynie 13 jajeczek, zapłodniło się 5, do transferu przetrwały 3 (z tego jeden klasy A, dwa klasy C) Transfer był 2 zarodków klasy C, niestety się nie zagnieździły, a ten klasy A nie przetrwał mrożenia. In vitro to też loteria, tylko ciut bardziej kontrolowana, ale żadnej pewności nie ma.
Ja wiem, że my docelowo też zlądujemy na in vitro i wiem, że rzadko udaje się pierwszy transfer, czasem nic się nie zapłodni. Trzeba się z tym liczyć, ale nie pozwolić żeby to przekreśliło szanse na dzidziusia -
dzięki dziewczyny
mam taki mętlik w głowie.. wiem, że to jest wszystko loteria, ale chyba nie byłam przygotowana na taką informację
Karoluś, może faktycznie teraz dopiero jest owu?
Czasem jajniki po prostu bolą wołają o plemniki
Kattalina, Doty, co u Was??
AQga, mam nadzieję, że Twoje sprawy się pomyślnie rozwiązują
Karoluś81 lubi tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*]