start 6.10 jeden cel --->zielona kropa na koncu :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnymycha28 wrote:witam was kochane moje
mnie dzis tak głowa boli od rana i jakaś strasznie rozdrażniona jestem
tempka poszła do góry troszke ale żadnych objawów ciążowych nie mam nawet jajnik jak narazie żaden sie nie odzywa
No pięknie,a brakiem objawów się nie przejmuj,mogą przyjść późniejmycha28 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Wiecie co ostatnio spotalam sie z kobieta na cmentarzu i myslalam, ze jej wykopie dziure i ja tam zakopie. Obok mojej Julki lezy chlopczyk, ktory zmarl w marcu mial 7 miesiecy. Na jego grobku (usypana gorka z ziemi) byly wysuszone kwiatki jeszcze z pogrzebu. Zastanawialam sie zawsze gdzie jest jego rodzina, rodzice. Dlaczego nikt go nie odwiedza. W poniedzialek byla u Juli przystroic jej grobik i ku mojemu zdziwieniu zobaczylam kobiete nad grobem tego chlopczyka. Ja jak zwykle siedzialam i plakalam. Do dzisiaj nie moge sie z tym pogodzic i kazda moja wizyta u niej wlasnie tak wyglada...;( ta kobieta podeszla do mnie i zapytala sie mnie dlaczego placze. Powiedzialam jej, ze tu lezy moja coreczka, ktorej tak strasznie mi brakuje i za ktora ogromnie tesknie kazdego dnia. Popatrzala sie na mnie jak na wariatke...Zapytalam sie jej dlaczego tak rzadko tutaj jest i jej synek ma kwiatki z pogrzbu. Wiecie co mi ta pizda odpowiedziala. "Przeciez on juz nie wroci nigdy. Mam teraz inne zycie, w ktorym nie ma jego"
mam znajomą która sie cieszyła że jej synek urodził sie z wadą serca i zmarł bo będzie mogła lepsze życie zapewnic swojej starszej córce!!!!!!!!!! -
Niania Basia wrote:Może nie chciała tego dziecka?
mam znajomą która sie cieszyła że jej synek urodził sie z wadą serca i zmarł bo będzie mogła lepsze życie zapewnic swojej starszej córce!!!!!!!!!!
Wiem,ze ludzi spotykaja rozne rzeczy w zyciu ale przeciez to dziecko nie wzielo sie z powietrza...Mogla o tym myslec zanim poszla do lozka...Plumb80, Karolcia26 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Opowiadanie dla wszystkich Aniolkowych mam. Kazdy nasz Aniolek pewni zrobi nam taki prezent!!
Dzień z życia Aniołka?
Pamiętam jak to było..ktoś mnie łaskotał a potem...a potem już tak chciałam wyjść...tam do Was i wyciągnęli mnie, ale tatuś się odwrócił, a Ty Mamo płakałaś Dotknęłam policzków Twoich - zapłakałaś mocniej, chciałam przytulić tatusia, ale się tylko skulił... Dlaczego? Chciałam krzyczeć, bo byłam blisko, ale nie widzieliście. A moje pieszczoty sprawiały Wam ból. Wtedy przyszła po mnie... Nie przedstawiła się.. zabrała na chmurkę i pogłaskała po główce. Powiedziała, że jeszcze troszkę i mnie zobaczycie, i będziemy się uśmiechać. Powiedziała, że nauczy mnie wszystkiego. Zapytałam, dlaczego jestem tutaj. Podobno wszystkie dzieci wracają na chmurki, kiedy ich skrzydełka są zbyt duże. To znaczy, że jeszcze nasze duszyczki nie są gotowe, by zejść na ziemię, by stawić czoło trudom codzienności. Mądre słowa, za dużo... Zasnęłam.
Kilkanaście minut później obudziła mnie. Powiedziała, że czas na lekcje. Zabrła mnie do Was. Zabawne, ale byliście w domku już. Nadal płakaliście. Byłam zła. Tak zła, że tyle bólu, że tęsknicie do mnie a ja do Was, choć się nie widzimy. Moja nauczycielka wyjaśniła, że nie mogę się denerwować. Tak właśnie sprawiam, że bardziej boli, że moja cierpliwość nauczy Was uśmiechu i że kiedyś się spotkamy.
Podglądam Was co kilka minut. Patrzę, jak się bawicie z moim rodzeństwem. Zazdroszczę. Ale kocham Was wszystkich. Dla Was płyną dni, miesiące, lata. A dla mnie to sekundy, minuty, godziny. Tak wolno. Ale postanowiłam zamrugać. Mrugnęłam oczkiem. Uśmiechnęłaś się! Zobaczyłaś ten błysk Słońca i uśmiechnęłaś się do mnie. Tata też! Te dwa ciepłe uśmiechy tulę do serduszka, tulę mocno. Teraz błyskam co kilka minut i się uśmiechacie. Czasem do nieba, czasem do dzieci, czasem do siebie, a ja chowam to i podglądam Wasze spokojne życie.
Przyszła...przyszła i powiedziała, że mamy ważne zadanie... Pokazała mi samotnego zapłakanego Aniołka. Kazała zabrać za rączkę. Powiedziała, że minęło dość minut i muszę zaprowadzić maleństwo do Twojego brzuszka. Że ma już dość słabiutkie skrzydełka i może zejść i że potrzeba mu ciepła.
Nigdy nie zapomnę tej godziny. Dla Ciebie minęły wieki i wiem, że nadal pamiętacie... Zobaczyłaś dwie kreseczki... Płakałaś. Ty, Tatuś.. płakaliście razem. A ja stałam przy Was i głaskałam brzuszek uspokajając.
Już czas...Poczujesz ruchy. Idę połaskotać brzuszek. Gili gili Auć kopie Gili gili Auć znowu kopie. Och jak cudownie! Tulę, głaszcze, a Wy się śmiejecie. To ciepło z Waszej radości sprawia, że mogą fruwać wysoko.
Och minęło kilka sekund Oj!!! Zapomniałam Mamusiu! Znowu płaczecie. Mamusiu nie... Przepraszam, już łaskocze, już maleństwo kopie. Nic nam nie jest. Nic Wam nie jest. No gili gili gili gil I wielki kopniak Ufff Uspokoiliście się...
Tak przewędrowałam z Wami w moim świecie minuty, a w Waszym miesiące i lata. Już czas wyjść, już przychodzę i budzę maleństwo, a ty czujesz pierwsze skurcze. Cierpisz... ale jednocześnie cieszysz się. Głaszczę Ciebie, by mniej bolało. Wołam Maleństwo, by szybciej wyszło. Jest! Po tylu godzinach się wydostało, choć dla mnie to tylko mgnienie
Od tej pory mogę tylko Was obserwować, mrugać Wam, a czasem szeptać. Wiem, że pamiętacie. Jeśli znowu będę musiała zaprowadzić Aniołka do Twego brzuszka, by przemieniło się w maleństwo, będę bliżej. Jeśli nie, będę czuwać, aż minął moje 24 godziny i lata Waszego życia
Przyjdę wtedy do Was i przytulę. Przyjdę i powiem, jak tęskniłam, i wtedy znowu się dotkniemy. Bez łez, bez żalu. A teraz tylko spoglądam z uśmiechem i już nie zazdroszczę, bo choć nie mogę Was dotykać, to mogę pilnować, by nic Wam się nie stało.
Kocham Was. Każdy błysk słońca, każdy szum drzewa, każda kropla rosy, każdy raz, gdy zatrzymujecie się i zachwycacie światem, to moje wyszeptane kocham do Was...
Klaudiaa,to piękne...
U mnie od poronienia minęło 2 lata ( dokładnie 5 październik). Ale cały czas czujemy tą wielką stratę,zawsze jak tylko pomyślę wstecz,cisną mi się łzy na oczy. Dzisiaj już potrafię o tym mówić,kiedyś bolało tak mocno,że klucha stawała w gardle i nie mówiłam nic,byłam odizolowana,smutna...
Dlatego teraz staramy się o dzidziusia,bo mamy już dwójeczkę. Ale nadal jest pustka w sercu i musimy ją zapełnić,aby tak nie bolało. Nasz Aniołek jest z nami każdego dnia,głęboko w naszych sercach. I wierzę,że czuwa nad nami tam u góry...I pewna jestem,że pomoże nam jeszcze raz przeżyć cud narodzin...
Dziękuję za ten tekst,mimo iż płaczę teraz jak bóbr. Ale jest on dla mnie jak mantra - każdego dnia warto go przeczytać od nowa,bo dzięki niemu nasza wiara w to,że się uda,nigdy nie zgaśnie.
gosia2020 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Mi sie podoba tez wierszyk
Pewnego dnia dziecko było gotowe aby się urodzić i zapytało Boga:
-Jutro chcecie mnie posłać na Ziemię, a ja jestem takie małe i bezbronne jak sobie poradzę? Jak tam przeżyję?
-Wybrałem dla ciebie anioła - on się tobą zaopiekuje.
-Ale tu jest ciepło i bezpiecznie, jestem w pełni szczęśliwe...
-Twój anioł będzie pilnował abyś także na Ziemi czuł się bezpieczne i aby było ci ciepło, a do tego będzie cię przytulał i śpiewał piosenki, nawet na rękach będzie cię nosił. Poczujesz prawdziwą anielską miłość i dobroć.
-A jeśli nie zrozumiem co ludzie będą do mnie mówić,przecież nie znam ich języka?
-Nie martw się - twój anioł powie ci mnóstwo cudownych i pięknych słów, lepszych niż wszystkie które tu słyszałeś, do tego z anielską cierpliwością wszystko ci wyjaśni i wszystkiego będzie cię uczył.
-A co mam robić kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?
-Anioł nauczy cię jak się modlić.
-Boże, ale podobno na Ziemi są źli ludzie - kto mnie ochroni?
-Nie bój się - Twój anioł będzie cię ochraniał nawet z narażeniem własnego życia, zrobi wszystko aby nic złego ci się nie przytrafiło, czasem będziesz wręcz miał dość tej ochrony.
-Ok, jak tak to się nie boję, ale i tak będę zawsze smutny ,bo nie będę widział Ciebie!
-Twój anioł pokaże ci piękno świata, pokaże jak dostrzegać niewidzialne w widzialnym, w jego oczach odnajdziesz mój blask pełen radości, miłości i dobroci - mój dotyk poczujesz gdy przytulisz się do swego anioła.
-Ale jak ja znajdę swojego anioła?
-Nie musisz go szukać, będzie cię od początku otaczał i chronił, a potem wprowadzi na świat i spojrzy Ci w oczy i od razu poczujesz że to on.
- Dobrze, Boże jestem gotowy, ale mam jeszcze jedną prośbę - zdradź mi imię mojego anioła.
-Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz mówił do niego "Mamo".
No i teraz zalałam już klawiaturę.
Ale tutaj będą dwa Anioły - Mama i Tata -
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Wiem,ze ludzi spotykaja rozne rzeczy w zyciu ale przeciez to dziecko nie wzielo sie z powietrza...Mogla o tym myslec zanim poszla do lozka...
-
Plumb80 wrote:Klaudiaa,to piękne...
U mnie od poronienia minęło 2 lata ( dokładnie 5 październik). Ale cały czas czujemy tą wielką stratę,zawsze jak tylko pomyślę wstecz,cisną mi się łzy na oczy. Dzisiaj już potrafię o tym mówić,kiedyś bolało tak mocno,że klucha stawała w gardle i nie mówiłam nic,byłam odizolowana,smutna...
Dlatego teraz staramy się o dzidziusia,bo mamy już dwójeczkę. Ale nadal jest pustka w sercu i musimy ją zapełnić,aby tak nie bolało. Nasz Aniołek jest z nami każdego dnia,głęboko w naszych sercach. I wierzę,że czuwa nad nami tam u góry...I pewna jestem,że pomoże nam jeszcze raz przeżyć cud narodzin...
Dziękuję za ten tekst,mimo iż płaczę teraz jak bóbr. Ale jest on dla mnie jak mantra - każdego dnia warto go przeczytać od nowa,bo dzięki niemu nasza wiara w to,że się uda,nigdy nie zgaśnie.
Masz juz 2 dzieci? Dobrze zrozumialam?Plumb80 lubi tę wiadomość
-
Powiedz mi latwiej sie pogodzic ze strata dziecka jak sie ma juz w domu dziecko? Wiem, ze to zostanie do konca zycia i ten maly Aniolek zawsze bedzie u nas w sercu ale zastanawiam sie czy jak urodze to dziecko, z ktorym teraz jestem w ciazy czy moze chociaz troszke usmiezy mi bol po stracie corki...;( Najgorsze jest to, ze ja teraz przypominam sobie kazda chwile z Julka. Jak sie dowiedzialam, ze jestem w ciazy to pierwsza mysl jaka byla to to, ze z Julka zaszlam w podobnym czasie. Teraz mam termin porodu na 12 czerwca a z Julka mialam na 27 czerwca a urodzilam ja 5 czerwca...
-
U mnie najgorsze jest to, ze ja sie zdazylam juz do niej przyzwyczaic, pokochac ja. Byla juz tak blisko, na wyciagniecie reki. Mielismy juz ustalony termin w szpitalu powrotu do domu. Juz wypralam jej ubranka, przygotowalam nosidelko, kocyk i dziennie na ta wyprawke patrzalam i sumiechalam sie, ze jeszcze tylko 4 dni i wezma ja do domu...
Plumb80 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNiania Basia wrote:Dzień dobry dziewczynki, my z meżem zaczynamy starania to nasz pierwszy świadomy cykl a na długi weekend ma przypaśc kumulacja więc czekam z niecierpliwosią życzymy powodzenia i Wam
Kochana,również życzę powodzenia.Ale udostępnij wykres,co będziemy mogły go obserwować i doradzać. Pod wykresem masz opcję UDOSTĘPNIJ WYKRES.Naciśnij i będzie widoczny
Pozdrawiam -
przeczytalam ten tekst o ANiolku i sie poryczalam jak dziecko a tak z innej beczki to mnie dentysta nie chcial przyjac bo nie bylam u ginka jeszcze a on nie bedzie ryzykowal dzis przychodzi Mamuska w odwiedziny wiec wypytam o jej dentyste moze on da rade w prawdzie liczy sobie niemało no ale jak mus to mus! cmokam Was:*
Plumb80 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Powiedz mi latwiej sie pogodzic ze strata dziecka jak sie ma juz w domu dziecko? Wiem, ze to zostanie do konca zycia i ten maly Aniolek zawsze bedzie u nas w sercu ale zastanawiam sie czy jak urodze to dziecko, z ktorym teraz jestem w ciazy czy moze chociaz troszke usmiezy mi bol po stracie corki...;( Najgorsze jest to, ze ja teraz przypominam sobie kazda chwile z Julka. Jak sie dowiedzialam, ze jestem w ciazy to pierwsza mysl jaka byla to to, ze z Julka zaszlam w podobnym czasie. Teraz mam termin porodu na 12 czerwca a z Julka mialam na 27 czerwca a urodzilam ja 5 czerwca...
W ogóle nie łatwiej. Myślę że to bez znaczenia,która to ciąża - pierwsza czy kolejna. Bo jeśli się nosi dziecko pod serduszkiem,to daje mu się kolejną dawkę miłości.Dla każdego dziecka ta miłość jest identyczna,nie kocha się bardziej pierwszego,a kolejne już mniej.
Dlatego każda strata jest moim zdaniem przeżywana tak samo,przynajmniej u mnie... -
Klaudiaa wrote:Opowiadanie dla wszystkich Aniolkowych mam. Kazdy nasz Aniolek pewni zrobi nam taki prezent!!
Dzień z życia Aniołka?
Pamiętam jak to było..ktoś mnie łaskotał a potem...a potem już tak chciałam wyjść...tam do Was i wyciągnęli mnie, ale tatuś się odwrócił, a Ty Mamo płakałaś Dotknęłam policzków Twoich - zapłakałaś mocniej, chciałam przytulić tatusia, ale się tylko skulił... Dlaczego? Chciałam krzyczeć, bo byłam blisko, ale nie widzieliście. A moje pieszczoty sprawiały Wam ból. Wtedy przyszła po mnie... Nie przedstawiła się.. zabrała na chmurkę i pogłaskała po główce. Powiedziała, że jeszcze troszkę i mnie zobaczycie, i będziemy się uśmiechać. Powiedziała, że nauczy mnie wszystkiego. Zapytałam, dlaczego jestem tutaj. Podobno wszystkie dzieci wracają na chmurki, kiedy ich skrzydełka są zbyt duże. To znaczy, że jeszcze nasze duszyczki nie są gotowe, by zejść na ziemię, by stawić czoło trudom codzienności. Mądre słowa, za dużo... Zasnęłam.
Kilkanaście minut później obudziła mnie. Powiedziała, że czas na lekcje. Zabrła mnie do Was. Zabawne, ale byliście w domku już. Nadal płakaliście. Byłam zła. Tak zła, że tyle bólu, że tęsknicie do mnie a ja do Was, choć się nie widzimy. Moja nauczycielka wyjaśniła, że nie mogę się denerwować. Tak właśnie sprawiam, że bardziej boli, że moja cierpliwość nauczy Was uśmiechu i że kiedyś się spotkamy.
Podglądam Was co kilka minut. Patrzę, jak się bawicie z moim rodzeństwem. Zazdroszczę. Ale kocham Was wszystkich. Dla Was płyną dni, miesiące, lata. A dla mnie to sekundy, minuty, godziny. Tak wolno. Ale postanowiłam zamrugać. Mrugnęłam oczkiem. Uśmiechnęłaś się! Zobaczyłaś ten błysk Słońca i uśmiechnęłaś się do mnie. Tata też! Te dwa ciepłe uśmiechy tulę do serduszka, tulę mocno. Teraz błyskam co kilka minut i się uśmiechacie. Czasem do nieba, czasem do dzieci, czasem do siebie, a ja chowam to i podglądam Wasze spokojne życie.
Przyszła...przyszła i powiedziała, że mamy ważne zadanie... Pokazała mi samotnego zapłakanego Aniołka. Kazała zabrać za rączkę. Powiedziała, że minęło dość minut i muszę zaprowadzić maleństwo do Twojego brzuszka. Że ma już dość słabiutkie skrzydełka i może zejść i że potrzeba mu ciepła.
Nigdy nie zapomnę tej godziny. Dla Ciebie minęły wieki i wiem, że nadal pamiętacie... Zobaczyłaś dwie kreseczki... Płakałaś. Ty, Tatuś.. płakaliście razem. A ja stałam przy Was i głaskałam brzuszek uspokajając.
Już czas...Poczujesz ruchy. Idę połaskotać brzuszek. Gili gili Auć kopie Gili gili Auć znowu kopie. Och jak cudownie! Tulę, głaszcze, a Wy się śmiejecie. To ciepło z Waszej radości sprawia, że mogą fruwać wysoko.
Och minęło kilka sekund Oj!!! Zapomniałam Mamusiu! Znowu płaczecie. Mamusiu nie... Przepraszam, już łaskocze, już maleństwo kopie. Nic nam nie jest. Nic Wam nie jest. No gili gili gili gil I wielki kopniak Ufff Uspokoiliście się...
Tak przewędrowałam z Wami w moim świecie minuty, a w Waszym miesiące i lata. Już czas wyjść, już przychodzę i budzę maleństwo, a ty czujesz pierwsze skurcze. Cierpisz... ale jednocześnie cieszysz się. Głaszczę Ciebie, by mniej bolało. Wołam Maleństwo, by szybciej wyszło. Jest! Po tylu godzinach się wydostało, choć dla mnie to tylko mgnienie
Od tej pory mogę tylko Was obserwować, mrugać Wam, a czasem szeptać. Wiem, że pamiętacie. Jeśli znowu będę musiała zaprowadzić Aniołka do Twego brzuszka, by przemieniło się w maleństwo, będę bliżej. Jeśli nie, będę czuwać, aż minął moje 24 godziny i lata Waszego życia
Przyjdę wtedy do Was i przytulę. Przyjdę i powiem, jak tęskniłam, i wtedy znowu się dotkniemy. Bez łez, bez żalu. A teraz tylko spoglądam z uśmiechem i już nie zazdroszczę, bo choć nie mogę Was dotykać, to mogę pilnować, by nic Wam się nie stało.
Kocham Was. Każdy błysk słońca, każdy szum drzewa, każda kropla rosy, każdy raz, gdy zatrzymujecie się i zachwycacie światem, to moje wyszeptane kocham do Was...
piękne i wzruszające
-
Plumb80 wrote:W ogóle nie łatwiej. Myślę że to bez znaczenia,która to ciąża - pierwsza czy kolejna. Bo jeśli się nosi dziecko pod serduszkiem,to daje mu się kolejną dawkę miłości.Dla każdego dziecka ta miłość jest identyczna,nie kocha się bardziej pierwszego,a kolejne już mniej.
Dlatego każda strata jest moim zdaniem przeżywana tak samo,przynajmniej u mnie...
Ja wiem , ze ja o niej nigdy nie zapomne i zawsze ja bede kochala tak samo. Nie umie sie pogodzic z tym, ze jej nie ma, ze nie zyje...;(Plumb80 lubi tę wiadomość
-
Myslalam, ze bedzie mi troche latwiej. ze skupie sie na tym dziecku, ktore mam nadzieje, ze zostanie juz z nami a nie przyjdzie mi pochowac kolejnego dziecka...Tak strasznie sie boje, ze mnie znow spotka to samo...Jeszcze ginekolog na ostatniej wizycie mnie tak pocieszyl bo powiedzial: mam nadzieje, ze tym razem sie skonczy dobrze a ja mu odp, ze nie wyobrazam sobie po raz kolejny przez to przechodzic na co on: Musi pani wiedziec, ze nieszczescia lubia chodzic parami...Zyc mi sie odechcialo
-
nick nieaktualnyMój braciszek zmarl po urodzeniu zyl tylko 4godzin nawet moja mama go nie widziala mialby teraz 14lat co miesiąc jezde do niego na grub pamiętam jak trumna była w domu wtedy niewiedzialam co dlaczego i wogole ,mojego kuzyna zona poroniła 2 razy nie dawno mieli by dwóch chlopcow wspolczuje tym wszystkim kobieta bo ja bym nie przezyla tego
-
nick nieaktualnyKlaudiaa wrote:Myslalam, ze bedzie mi troche latwiej. ze skupie sie na tym dziecku, ktore mam nadzieje, ze zostanie juz z nami a nie przyjdzie mi pochowac kolejnego dziecka...Tak strasznie sie boje, ze mnie znow spotka to samo...Jeszcze ginekolog na ostatniej wizycie mnie tak pocieszyl bo powiedzial: mam nadzieje, ze tym razem sie skonczy dobrze a ja mu odp, ze nie wyobrazam sobie po raz kolejny przez to przechodzic na co on: Musi pani wiedziec, ze nieszczescia lubia chodzic parami...Zyc mi sie odechcialo
-
malinka19 wrote:Mój braciszek zmarl po urodzeniu zyl tylko 4godzin nawet moja mama go nie widziala mialby teraz 14lat co miesiąc jezde do niego na grub pamiętam jak trumna była w domu wtedy niewiedzialam co dlaczego i wogole ,mojego kuzyna zona poroniła 2 razy nie dawno mieli by dwóch chlopcow wspolczuje tym wszystkim kobieta bo ja bym nie przezyla tego
Uwierz mi, ze przezylabys gdyby Cie takie cos spotkalo. Choc w pierwszej chwili to czlowiekowi sie zyc odechciewa... Mysli, ze z kolejnym dniem bedzie latwiej ale wcale tak nie jest... Czlowiek znajduje wtedy w sobie taka sile o ktorej nigdy nie mial pojecia, ze ja ma. Placz kazdego dnia, setki mysli, pytan i brak odpowiedzi. To towarzyszy pewnie kazdej kobiecie, ktora stracila swoje dziecko