W oczekiwaniu na II kreski = plotki staraczek
-
WIADOMOŚĆ
-
Jeszcze masz sporo czasu na rozpakowanie Nie ma co się śpieszyć.. Korzystaj z ostatnich tygodni wolności, bo potem już nic nie będzie takie samo
My z M w ten weekend pierwszy raz byliśmy na wyjeździe bez małego. Oczywiście strasznie panikowałam przed i raczej nie byłam nastawiona do pomysłu pozytywnie, ale nie żałuję że dałam się namówić. Tego mi było trzeba. Babcie zajęły się małym, a ja w końcu odetchnęłam. Nawet w niedzielę pierwszy raz od dłuższego czasu miałam super ciśnienie. Nie wiem czy wpływ górskiego powietrza (byliśmy na festynie w Białce), czy braku pośpiechu i wstawania skoro świt z małym. Przypomniałam sobie stare czasy Szkoda, że przed porodem już tego nie powtórzymy. Potem długo nie będzie szans, a wyjazd z dziećmi jest fajny, ale z odpoczynkiem nie ma nic wspólnego. Zwłaszcza z naszym małym, za którym cały czas trzeba biegać. -
Mi ciśnienie skacze jak położna ma przyjechać. Nie trawię baby.
Zazdroszczę Wam takiego wyjazdu. Mój nigdzie nie chce wyjść. Zaraz ma 1000 wymówek.
Umówiłam się na dzisiaj z koleżankami to jedna już marudzi, że nie da rady. Druga, że lepiej spotkać się całą trojką. Kurcze ustaliłyśmy wypad tydzień temu to mogły zorganizować czas -
Też jesteś na tabletkach? Ja chyba odstawię bo kiepsko się po nich czuje a ciśnienie za dużo nie spadło. Mam skierowanie do szpitala jakby coś się działo bo mojego lekarza przez ponad tydzień nie będzie. W nocy dopadły mnie okropne bóle okresowe. Godzine mnie pomęczyły a później wzięłam nospe i zasnęłam.
-
Ja niestety nie mogę powiedzieć tego samego, bo czuję się coraz gorzej. Dokucza mi rwa kulszowa, strasznie puchnę i ogólnie ledwo przędę, a niestety nie mam okazji zwolnić i poodpoczywać, bo tyle załatwień przed porodem, że szkoda gadać Mały niestety też nie chce wystosować wobec mamy taryfy ulgowej, a że we wtorek wrócił od teściowej z gorączką to wczoraj nie poszedł do żłobka i trzeba powiedzieć, że dał mi zdrowo w kość. Dziś go już posłałam, bo inaczej nic bym nie była w stanie zrobić. Jeszcze ten cholerny remont w domu, dzięki któremu muszę non stop biegać między 3 piętrem, a piwnicą daje mi nieźle popalić. No ale ostatnio w ogóle nie jest mój najlepszy czas, bo czego się nie dotknę to się wali. W urzędach wszystko pod górkę, zakupy dla małej nie udane i tylko się modlę, żeby to złe fatum w końcu minęło, bo limit pecha to chyba w tym miesiącu już wyczerpałam.
-
Oj to faktycznie kiepsko. Jak Ty śmigasz między tymi piętrami? Co prawda ja byłam w niedzielę w Kruszwicy i weszłam na mysią wieżę bez zadyszki ale do szwagra na 3 piętro ledwo wchodziłąm
Byłam wczoraj u gin. Rozwarcie na 1,5 cm. Młody w brzuchu daje popalić. Na dzień dzisiejszy waży 3363g.olka30 lubi tę wiadomość
-
O to ładna waga. Ja idę dopiero w poniedziałek do gina i jestem strasznie ciekawa ile mała waży, bo mi ostatnio tak pomierzyli w Krakowie, że doszłam do wniosku, że za mało przybiera. Tyle, że jakaś dziwna laska to robiła, jakby nie do końca wiedziała jak się to robi..
-
Co gin to inaczej a i sprzęt też pewnie ma znaczenie. Mój też tak mierzył jakby robił to pierwszy raz
Ale ja się spodziewałam takiej wagi młodego bo ja byłam kluseczką jako dziecko. Później zrobiłam się szczuplejsza. Ja mam w środę wizytę jak dotrwam -
Po wizycie.. Mała waży 2750.. hm.. Moje marzenie, małe dziecko.. Nie 4 kg klusek jak młody.. Ale zamiast się cieszyć to się martwię, że mało przybiera, bo to może być jeden z objawów cmv.. Chyba jednak dopóki nie urodzę i nie porobią wszystkich badań to nie będę w głębi ducha spokojna:/ Poza tym dziecko już napiera, brzuch opadł, szyjka miękka. Przy R szyjkę do końca miałam twardą, nawet przy porodzie był problem, bo pomału puszczała. Wszystko świadczy o tym, że tym razem powinno być szybciej i łatwiej, ale się nie nastawiam. W każdym razie już mi się zaczęły śnić porody i niemowlaki, więc podświadomość się przygotowuje. A po dzisiejszej wizycie i 3 godzinach w dusznej, przepełnionej poczekalni, gdzie spłynęły ze mnie litry potu, poród to moje marzenie