ZŁOTA RADA: wyluzuj...
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyCzytam i czytam. Makabra co sie teraz dzieje. Słyszałyscie, ze 50-100lat temu ktoś w waszych rodzinach miał problem z zajsciem w ciaze? Owszem moze byly przypadki albo sie o tym tak nie mowilo ale k..wa skad sie wzielo 6 mld ludzi na swiecie? Ja nie, nie wiem czy jestesmy juz takim pokoleniem ze natura juz nie chce nas wiecej na ziemi czy co? Jakies filozficzne mysli mnie naszly. Ale mimo 4 lat staran z przerwami bo maz wyjezdza robie wszystko co moge zeby nie miec sobie nic jako stara samotna bacia do zarzucenia ze czegos nie zrobilam.
Pozdrawiam moze sie kiedys doczekamy przytulenia wlasnego placzacego dziecka na porodowce czego Wam i sobie zyczeiwcia77, Ita lubią tę wiadomość
-
Rada może dobra,ale "złota" nie do końca,bo co komu po wyluzowaniu,jak przyczyną niepowodzeń są aspekty medyczne?!
Pozostaje luźne podejście do niesprawiedliwości losu...przechodziłam kryzys po kilku miesiącach starań bez rezultatu i ciągłe myślenie o dziecku powodowało,że chodziłam smutna, podirytowana i złościło mnie wszystko co dzieci dotyczy (komentarze i pytania o dzieci, ciężarne kobiety na ulicach). Musiałam wtedy "wyluzować",bo momentami byłam nieprzyjemna dla bliskich,kłóciłam się z ludźmi w pracy i mój zły humor dobijał innych. Wiem,że o to dokładnie chodziło w tytule wątku,ale starania się na 'luzaka' mają sens tylko przy pełni zdrowia. Ja tylko tak wyluzować żyjąc normalnym życiem
-
Mnie najbardziej wk... jak poroniłam i powiedziałam o tym mamie, a ona, że pewnie po prostu mi się okres spóźnił? A potem teściowej, a ona na to, że to w sumie dobrze, bo teraz będziemy mogli na spokojnie wszystko zaplanować, po co się spieszyć... Możecie się domyślać, jak się wtedy czułam.
Moja mama przy okazji moich badań przy pierwszej ciąży ciągle gadała, że po co ja tak do tych lekarzy chodzę, po co się tak kłuję, bla, bla... A u mnie beta źle rosła, na USG jakieś niewyraźne obrazy i musiałam chodzić. A jak w pewnym momencie się wszystko unormowało i w końcu na USG było napisane, że ciąża i rozwija się prawidłowo, to kilka dni potem poroniłam. Nikt się nie przejął...Klementysia 2015 psn
Matylda 2016 cc
Jaśmina 2018 psn
Aurora 2021 psn -
Witajcie, dziewczyny, na forum jestem nowa, ale przeczytałam właśnie cały ten wątek i zamierzam się teraz obszernie wypowiedzieć
Mnie zawsze wkurza, jak słyszę od kogoś "wyluzuj, działaj spontanicznie, nie myśl o tym, wyrzuć termometr", za każdym razem na takie słowa odpowiadam pytaniem: Jak to możliwe, żeby do starań o dziecko podejść całkowicie na luzie, jednocześnie podejmując tak odpowiedzialną decyzję, że chcemy mieć dziecko? Dla mnie te dwie rzeczy całkowicie się ze sobą kłócą i nie da się ich pogodzić...
Pierwsze 4 miesiące naszych starań to był totalny luz, bez mierzenia, bez liczenia, bez patrzenia na cokolwiek, po prostu zaczęliśmy się kochać bez zabezpieczenia, a mąż rzucił palenie. To wszystko. Żaden z tych cykli nie przyniósł wyczekiwanego dzieciątka, pomyślałam więc, że jeśli zacznę kontrolować, co się dzieje z moim ciałem, to może wychwycę jakiś problem. I co? Trafiłam na ovf, wykresy wskazują, że owulacja jest, że śluz płodny jest, że fl jest w normie, a dzieciątka jak nie było, tak nie ma.
W tym miesiącu olałam starania, nie dlatego, że tak chciałam, ale dlatego, że mieliśmy z mężem mega awanturę akurat w dni płodne Do tego postanowiłam nie mierzyć temperatury, żeby się nie stresować każdym jej wzrostem i spadkiem. Teraz jest końcówka cyklu, dziwnie się czuję i od kilku dni znów mierzę temperaturę, dziś odnotowałam skok, a powinien być już spadek na @. Choć staram się zachować luz z tego cyklu, w głowie zaczynają kiełkować myśli, których nie da się wyłączyć. Czy to całe wyluzowanie coś mi dało? Będę Wam mogła powiedzieć za jakieś 2-3 dni, ale sądzę, że nie. -
nick nieaktualnyBo to raczej chodzi o to, żeby nie popasc w przesadę. Wiadomo, kazdej zalezy tak ale sa rozne czynniki i pewnych spraw niestety nie przeskoczysz. Z tego co czytałam wypowiedzi ginekologa Południewskiego to on sie wypowiadał, że to kwestia cywilizacji, zanieczyszczone powietrze, faceci sobie przegrzewają jadra itd. Niby wszystko do przodu a pewne rzeczy (natura) zostawić jak bylo najlepiej.
-
polkosia przykro się czyta twój post... znieczulica. Znajoma z pracy mieszka z mamą - pielęgniarką, poroniła 2 razy we wczesnej fazie ciąży, przy 3 ciąży musiała niemal całą leżeć. A matka zamiast wspomóc to non stop jej powtarzała, że jak nie jest w stanie naturalnie donosić zdrowego dziecka to nie powinna mieć ich w cale
Kiedyś też czytałam, że plemniki "zabija" stres, którego coraz więcej doświadczamy w pracy itp. Tempo życia jest zdecydowanie szybsze niż kilkadziesiąt lat temu. Niektórzy są w pracy niemal non stop, a jeśli nie w firmie, to zawsze "pod telefonem", ehh nieszczęsne tel. komórkowe.aszka lubi tę wiadomość
-
Paulka wrote:polkosia przykro się czyta twój post... znieczulica. Znajoma z pracy mieszka z mamą - pielęgniarką, poroniła 2 razy we wczesnej fazie ciąży, przy 3 ciąży musiała niemal całą leżeć. A matka zamiast wspomóc to non stop jej powtarzała, że jak nie jest w stanie naturalnie donosić zdrowego dziecka to nie powinna mieć ich w cale
Kiedyś też czytałam, że plemniki "zabija" stres, którego coraz więcej doświadczamy w pracy itp. Tempo życia jest zdecydowanie szybsze niż kilkadziesiąt lat temu. Niektórzy są w pracy niemal non stop, a jeśli nie w firmie, to zawsze "pod telefonem", ehh nieszczęsne tel. komórkowe.aszka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Miło się was czyta dziewczyny. Nie udzielam się, bo wszystko, co chciałabym napisać, już zostało powiedziane, ale lubię tu wpaść i poczytać Trzeba przyznać, ze z niektórych postów można by złote myśli wypisać i opublikować
majowka, yourself lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCassieMK wrote:
W tym miesiącu olałam starania, nie dlatego, że tak chciałam, ale dlatego, że mieliśmy z mężem mega awanturę akurat w dni płodne Do tego postanowiłam nie mierzyć temperatury, żeby się nie stresować każdym jej wzrostem i spadkiem. Teraz jest końcówka cyklu, dziwnie się czuję i od kilku dni znów mierzę temperaturę, dziś odnotowałam skok, a powinien być już spadek na @. Choć staram się zachować luz z tego cyklu, w głowie zaczynają kiełkować myśli, których nie da się wyłączyć. Czy to całe wyluzowanie coś mi dało? Będę Wam mogła powiedzieć za jakieś 2-3 dni, ale sądzę, że nie. -
arizona, dzięki, że pytasz. Już prawie się wyjaśniło, że to całe luzowanie nic nie daje Zaliczyłam spadek temperatury, dziś powinna być @, jak na razie jest tylko plamienie, ale jeszcze się rozkręci
Co do stresu, o którym wspominacie - ja bardzo stresowałam się przez sytuację w pracy, w końcu uznaliśmy z mężem, że jak się nie zwolnię, to nigdy nie zajdę w ciążę, chciałam złożyć wymówienie, ale szefostwo mnie przekupiło lepszymi warunkami... To dopiero początki, więc nie wiem, czy coś się faktycznie zmieni, ale myśl o tym, ze w każdej chwili mogę odejść, mnie uspokoiła i wyciszyła. Czy to coś da? Nie wiem, ale raczej nie w tym cyklu. -
cassie
nowa nadzieja powodzenia w tym nowym cyklu i bez kłótni w płodne
dziewczyny
powoli oswajam się z myślą, że może i nie będę mamą. powoli się z tym godzę, już przestałam płakać (bynajmniej na razie). może powoli wyluzowuje? wyluzowuje, bo tracę nadzieję. eh skomplikowane to wszystko. pewnie za chwile mi się zmieni, bo nadzieja się odrodzi i znów zaczną się wizyty u lekarza. tylko boję się tego i uciekam przed tym. chyba nie starczy mi sił na kolejne niepowodzenia
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Hej dziewczyny,
Swietny watek. Sama proboje wyluzowac, musze przyznac ze nie jest latwo, ale sie staram. Powolizaczynam sie spotykac ze znajomymi, choc unikam tych z brzuchami. Nadal nie moge patrzec na ciezarne kobiety. Mam nadzieje ze sie to ktoregos dnia zmieni.
Strasznie mnie wkurzaja dziewczyny ktore dramatyzuja ze drugi cykl staran a one jeszcze nie w ciazy, trzeci cykl staran i nie mazielonego kropeczka. Krew w zylach sie gotuje!Imi84 -
polkosia 3,5 roku minęło
imi -> hehe każda z nas miała nadzieję, że szybko zaskoczy a z każdym miesiącem coraz bardziej człowiek się niecierpliwi, zaczyna myśleć, że coś nie halo, potem zaczyna się dramatyzowanie, wizyty u lekarzy, pierwsze załamania i kolejne nadzieje. huśtawka emocji welcome. ja chyba w chodzę w etap stabilizacji emocjonalnej w sensie, staram się oczywiście, ale bez większych nadziei, że się uda.Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
Imi84 wrote:Cieszcie sie ze mozecie chociaz isc do lekarza i cos robicie, ja misszkam w uk i jest porazka. Nie mozna sie dostac do zadnego specjalisty;(
Jestem bezradnaJeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami.