BOCIAN WARSZAWA

Chodziliśmy do dr N w 2020/2021, przeszliśmy dwie inseminacje, dwie pełne procedury i cztery transfery. Wszystkie oczywiście nieudane. Dr N zawsze był bardzo profesjonalny i miły ale z perspektywy czasu wyglada mi to terwz na zabieg marketingowy. Przy ostatnim transferze gdzie byłam już kłębkiem nerwow, położne/pielęgniarki robiły sobie heheszki, dr N w ogóle nie reagował i ich nie uciszał (pare minut wcześniej płakałam w jego gabinecie). Miałam wrażenie ze są nastawieni na zrobienie jak największej ilości transferów bez żadnej diagnostyki, która okazała się u nas kluczowa. Nie mam dobrych wspomnień z tej kliniki, chcoiaz fakt ze fajnie ze wyniki są online i to godzinę po badaniu. Dopłaca się teraz za wizytę u niego?
Koniec końców udała się nam trzecia procedura w klinice Gameta Warszawa . Po kilku miesiącach diety i odpowiednim leczeniu immuno.

Ja też jestem w Bocianie. Na początku wybrałam dr Kucia, ale on jest tylko raz w tygodniu w Warszawie, inne dni Białystok. Pierwszy transfer ciąża biochemiczna, za tydzień drugi, tym razem dr Dąbrowska i zmienione leki do transferu. Znamy się już wiele lat z jej poprzedniej pracy. Zobaczymy jakie będą efekty 🤞🍀

Pierwsza wizyta kosztuje u niego 150 zł więcej, a kolejna 80 zł więcej (wg nowego cennika). Więc trochę się może nazbierać.
Hmm nie miałaś robionej żadnej diagnostyki tylko od razu inseminacja i in vitro??

Trzymam kciuki za udany transfer
A co myślisz w ogóle o klinice?

Po pierwszym transferze wydaje mi się, że pierwszy robią tak 'na pałę' ja po 8 latach starań mam mnóstwo badań już zrobionych, powtórzyli tylko AMH. Nie bardzo odnieśli się do tego co przyniosłam... teraz przy drugim nastawialam się, że nie robimy jeżeli nie wezmą pod uwagę naszych sugestii od poprzednich lekarzy, tym bardziej, że to nasz ostatni zarodek. Na szczęście dr Dąbrowska że wszystkim się zgadzała, też powiedziała, że zrobimy wszystko, co możemy, żeby się udało. A co do kliniki zdecydowanie wolę na Wilanowie, bardziej kameralnie, niestety wszystkie zabiegi na Stawki robią, a tam tak głośno, gwarnie, mniej intymnie.

Właśnie z mężem (po nieudolnym prowadzeniu na ślepo w Salve medica ponad 2 i pół roku- żadnych zaleconych badań dodatkowych- błądziłam we mgle robiłam te co wyczytałam forum, każda wizyta usg, suplemenciki pierdółki i obiecanki cacanki "jesteście młodzi uda się naturalnie..zrobi ciąże w rok"...potem ten rok się zmienił w kolejny i mieliśmy dość.
Inna lekarka z tej samej kliniki odstawiła mi leki na hiperprolaktynemię i metforminę bo uznała, że są niepotrzebne- nie wspomnę, że nawet mnie nie zbadała. Kazała zaprzestać starań dopóki nie schudnę 15 kg ( 163cm 67 kg) rozumiem wszystko ale przy insulinooporności pracy zmianowej ciężko idzie...a dodatkowo wyszłam z gabinetu i były kobiety z dużo większą nadwagą- zrobiło mi się żal po tym jak pomyślałam jak mnie potraktowano. Zwątpiłam czy jest sens chodzić po klinikach i leczyć niepłodność jak mam taką nadwagę, bo będą mnie odsyłać jak tam. Niestety odchudzanie dalej mi ni idzie, waga stoi, wróciła hipoglikemia reaktywna i spadki glikemii więc zastopowałam zajeżdżanie się dietą i ćwiczeniami.
Zapisaliśmy się do bociana do dr Niemoczyńskiego na przyszły tydzień, też właśnie zorientowałam się, że ma osobny cennik .
Miał dobre opinie w internecie, więc postanowiliśmy, że zaryzykujemy. Już jesteśmy zmęczeni ponad 3 lata prób i słuchaniem o domniemanej młodości i czasie. Nie chcę obiecywania gruszek na wierzbie tylko diagnostyki i określenia jakiegoś planu działania.

Bez przesady, 67kg przy 163cm to nie jest jakaś wielka nadwaga, żeby aż miała przeszkadzać w uzyskaniu ciąży. Niestety niektórzy lekarze nie mają w ogóle wyczucia.

Ja już jestem po wizycie u dr N w Bocianie. Przejrzał badania, które przynieśliśmy, zlecił jeszcze tylko badania genetyczne, aby już uzupełnić diagnostykę. Miałam wrażenie, że spokojnie mógłby nas naciągnąć na większą ilość badań bo z takim nastawieniem tam szliśmy, że przynajmniej zechce powtórzyć nasienie i moje hormony, ale powiedział, że nie widzi takiej potrzeby, więc tutaj zaplusował. Niestety później się okazało, że badanie MTHFR obejmowało tylko 1 mutację, a zapłaciliśmy taką cenę, że wszędzie indziej mielibyśmy zbadane 2, ale to już chyba na mnie za niedopatrzenie. Trzeba takich rzeczy pilnować jednak.

Nam też wszyscy powtarzają, że jeszcze jesteśmy młodzi. Dr N też powiedział, że z tych badań, które mamy nie wynika żebyśmy mieli jakiś problem i wg tych badań powinniśmy już mieć dzieci i jeśli chcemy to możemy dalej próbować naturalnie, ale mamy też wskazania do IUI i do IVF i żebyśmy się zastanowili i zdecydowali w co idziemy. Więc wyraził swoją opinię, ale nie namawiał na nic.

Niestety z tą nadwagą to tak mnie zgasiła pani prof. endokrynolog-ginekolog, która nawet nie zechciała mnie zbadać. Tylko 5 minut mnie zjechała za wygląd i zawód. Wróciłam trochę popłakałam, na początku się przejmowałam potem się podrapałam po głowie, że są inni specjaliści.
Młodość pojęcie względne, po 3 latach i lawirowaniu z lekami nadal ani razu przez 3 lata nie zobaczyliśmy 2 kresek (chyba, że na testach owulacyjnych ale one się nie liczą).

A bardziej się skłaniasz przy którejś metodzie, czy będziecie próbować naturalnie pod okiem kliniki?
My finansowo boimy się IVF, a spotkałam się też z opiniami, że IUI to strata pieniędzy, bo i tak kończą po któreś próbie na IVF...mamy już mętlik w głowie.

Jesteśmy już zdecydowani na IVF. Mamy już za sobą ponad 2,5 roku starań, w tym cykle stymulowane i dwie nieudane IUI. Ja w tym roku kończę 32 lata, czas na naturalne starania wg mnie się już skończył. Czekamy więc na wyniki badań genetycznych i jakoś w wakacje ruszamy z tematem w Bocianie.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe to teraz z perspektywy czasu myślę, że gdyby nie to, że robiliśmy IUI na NFZ (więc nie płaciliśmy ani za wizyty, ani za wirusówki, ani za zabieg) to uważam, że IUI to strata pieniędzy. Ale to dopiero po nieudanych próbach się tak uważa, czasem ta metoda przynosi pozytywny efekt, ale szanse są raczej małe. W Warszawie jest dofinansowanie do IVF więc jeśli się łapiesz to różnica pomiędzy IVF a IUI nie jest aż tak duża, a szanse nieporównywalnie większe.

Muszę w takim razie się zorientować w temacie dofinansowania, dzięki za informacje. Trzymam kciuki za powodzenie

Ja również trzymam kciuki dawaj znać po wizycie jakie dr zrobił wrażenie na Tobie

Cześć. Jestem w trakcie invitro u dr N. i mam mieszane uczucia. 8 marca miałam punkcję, ze względu na samopoczucie po transfer odroczony, miał być w kolejnym cyklu. Byłam na 3 wizytach, do każdej trzeba było zrobić hormony, zostawiłam w sumie 1600 zł , cykl okazał się bezowolavyjny. Czekam na następny i mam brać letrozol żeby była owulacja. Zapytałam o leki przy transferze, powiedział, że żadnych nie podaje. Zaniepokoiło mnie to. Mamy zamrożone cztery zarodki pięciodniowe, Raczej średniej jakości bo to 3aa, 4bc, 4cb i2bb. Martwię się o tę zarodki, że je zmarnuję, bo nie będę właściwie zabezpieczona farmakologicznie przy transferze. Myślałam, że choć encorton dostanę profilaktycznie ale on stanowczo powiedział, że nie.

Faktycznie, niepokojące...a nie masz możliwości zmiany lekarza prowadzącego ( w tej samej klinice)? Ja niestety nie mam jeszcze wyrobionej opinii, bo jutro mam pierwszą wizytę.

Jesteśmy już po pierwszej wizycie u dr N, wywarł na nas pozytywne wrażenie. Zapoznał się z wysłaną wcześniej ankietą, zrobił pogłębiony wywiad. Zlecił nam spory pakiet genetyczny ; kariotyp, leiden, peotrombine, MTHFR i ANXA5. Z mojej strony miałam jeszcze AMH wynik 3,18ng/ml
Mąż miał badania nasienia : plemniki o prawidłowej budowie 2%, tym HBA 66%, pomiar stresu oksydacyjnego 0.34

W następnym cyklu mam wykonać badanie drożności jajowodów i w kolejnym histeroskopie.
Lekarz rzeczowy, przedstawił nam wszystkie informacje, a badania takie zlecił ze wzgledu na brak uzyskania ciąży w przeszłości...normalnie tego typu badania zleca podczas 2-3 lat.
Koszt przerażający dla nas był, ale badania zrobiliśmy, bo chcemy wiedzieć cokolwiek 🫣
Martwi mnie u męża ten wynik HBA, a na genetyke 2-3 miesiące oczekiwania.
No i te koszty..

Ja leczę się u dr Kowalskiej-Raczyńskiej. Jestem bardzo zadowolona.

Hej dziewczyny,
Wrzucam wam link do ciekawego konta, które ostatnio odkryłam, może Wam też się przyda, prowadzą go położne i bardzo fachowe informacje 😊

https://instagram.com/nurses_midwives_ivf?igshid=NTc4MTIwNjQ2YQ==

Cześć dziewczyny,

Po 2 latach niepowodzeń w staraniach o dziecko zdecydowaliśmy się zrobić "jakieś" badania - tyle wtedy wiedziałam. Nikt w naszym otoczeniu nigdy nie mówił o problemach z płodnością, pierwsza wyszukana w internecie klinika był Bocian. Trafiliśmy do Pani dr K, zleciła nam badania, nie za wiele wyjaśniając, po wynikach zdecydowala, że zrobimy IUI max 3 razy, kolejnym krokiem miało być in vitro.
I tak pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, drugie podejście rozpoczęła dr K, a zakończył dr N niestety tez beż większych rezultatów. Dr N wzbudził moje zaufanie, dokładnie wyjaśniał co robi i w jakim celu, zdecydowaliśmy, że zmienimy lekarza. Pan dr zlecił nam szersza diagnostykę i delikatnie zasugerował że w naszym przypadku nie ma sensu podchodzenie do 3 procedury IUI bo szanse są bardzo małe. Zdecydowaliśmy się na invitro, krotki protokół, pobrali 7 komórek, zapłodniło się 5, jedna podali 3 doby, pozostałe nie rozwijały się więc nie mamy żadnych mroziakow.
Na nasze szczęście transfer okazał się pomyslny i bylam w ciąży, po wizycie serduszkowej dr powiedział że na tym etapie nasza współpraca dobiega końca bo nie prowadzi ciazy w Bocianie. Byłam z jednej strony szczęśliwa, a z drugiej balam się, chcialam zeby moja ciaza dalej była prowadzona przez dr N i udało się, w innej klinice, mógł prowadzić moja ciążę.
Przez cały okres ciazy dr szczegółowo odpowiadał na moje pytania, zawsze był taktowny i szczery, nic nie koloryzował, mówił o ryzyku. Kiedy zdarzyło się plamienie i dzwonilam do klinik bocian z pytaniem co mam zrobić, dr oddzwonił, zwiększył leki. Nie chciałam innego lekarza do prowadzenia ciazy bo balam się, że nie każdy lekarz ma wiedzę jak odstawić leki, którymi bylam obstawiona, swoje przeszłam i nie chciałam ryzykować utraty ciazy.
Podsumowując, lekarzowi trzeba umieć zaufać, dr K nie do końca potrafiłam zaufać, bo była bardzo oszczędna w słowach, wierzę że jest dobrym specjalista ale nie była dla mnie, myślę że gdyby nie jej nieobecność nie zmieniłabym lekarza. Dr N jest bardzo dobrym specjalista, umie wzbudzić zaufanie, ktoś wczesniej napisał że to chwyt marketingowy, może tak, może dalam się na niego złapać, ale dzięki temu mam teraz synka. Zaufałam dr, gdybym się decydowała w przyszłości na kolejne dziecko wybrałabym dr N i prowadziła ciążę u niego, odpowiada mi jako lekarz. To jest moja opinia, zdania mogą się różnić. Mam nadzieję, że mogłam pomóc