IN-VITRO - za czy przeciw??
-
WIADOMOŚĆ
-
mar wrote:kaarolaa niestety są liczne badania, które na to wskazują. Podczas naturalnego zapłodnienia jest tzw. naturalna selekcja najsilniejszych genów (uczyłam się sporo o tym na genetyce) - in vitro wyklucza naturalną selekcję.
Tak prościej to ujmując bez jakiegoś języka medycznego - podczas naturalnego zapłodnienia najsilniejszy plemnik wybiera najsilniejszą komórkę jajową. Podczas in-vito praktycznie komórka jest stymulowana sztucznie a plemnik jest wybrany po prostu na chybił trafił (nie wybierają tych najsilniejszych i najbardziej wytrwałych).
Ja nie jestem jakoś całkiem przeciwko in-vitro bo rozumiem, że czasem to jest ostateczne wyjście ale poszukuję kobiet, które urodziły już dzieci z probówki, które cieszą się pełnią zdrowia. Chciałabym w ten sposób się podbudować bo ostatnio czytając wiele badań po prostu się załamałam.. --> http://scholar.google.pl/scholar?q=in-vitro+&btnG=&hl=pl&as_sdt=0%2C5
a ja mysle że jest selekcja wystarczy zobaczyć ile prób in votro jest nie udanych pomimo podania zarodka do macicy tylko 30% się zadomawia...
w rodzinie mam kilkoro dzieci wszystkie poczete naturalnie a mimo to każdemu coś dolega badania badaniami a zdrowy rozsądek zdrowym rozsadkiem...
ja podeszłam do in vitro i możliwe ze moje dziecko będzie chore może mieć alergie bo ja ją mam, może mieć inne problemy bo u mnie w rodzinie takowe są jesli będzie chorowite to wiem ze to nie będzie kwestia in vitro ale genów i tyle...
Simba, Tosia 1981, MisiaMisia, libellula83, kaarolaa, Beata.D, gosiunia, m_d_f lubią tę wiadomość
17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
Przeczytałam sobie na spokojnie cały watek od postu do postu śmiałam się a zarazem napływały mi łzy do oczu, przypomniało mi się jak ponad 3 lata temu usłyszałam od lekarza "w Waszym przypadku tylko in vitro i nie ma na co czekać"... potem mase badań oczekiwań bo co chwila coś wychodziło nie tak... płakałam od samego początku bo bolało mnie to co czytałam i słyszałam na temat ludzi decydujacych się na in vitro jak kościół ich potępia a nikomu nie przeszkadza że nastolatka bzyka się po dyskotece i chodzi z brzuchem...
większość Dziewczyn na tym forum zna moją historie rok temu tuż przed rozpoczęciem procedury dokładnie 4 dni przed zrobiłam z głupa test ciążowy bo źle się czułam wyszły dwie kreski byłam w szoku bo jak to przecież miałam nigdy nie zajść naturalnie a tu prosze udało się niestety w tydzień moje szczęście pękło ginka kazała czekac na poronienie bo nic na usg nie ma w innej klinice podjęli decyzje o ratowaniu tej ciąży - wszystko przez ten cholerny progesteron - ciaza mimo starań obumarła potem było łyżeczkowanie...
właśnie łyżeczkowanie gdzieś usłyszałam ze to też forma aborcji płakałam i teraz też lecą mi łzy po policzkach przecież ja chciałam tego dziecka a w nocy nie raz budziłam się z krzykiem bo śniło mi się jak wybudzam się z narkozy i krzycze by oddali mi moje dziecko - tylko ze to nie był tylko sen ja to przeżyłam...
po tej całej sytuacji zrobiliśmy milion dodatkowych badań by wykluczyć kolejne poronienie... bardzo długo rozmawialiśmy z mężem co robimy dalej postanowiliśmy ze podchodzimy do in vitro znaliśmy wszystkie możliwości i zagrożenia łącznie z tym ze mogę się z narkozy nie obudzić...
teraz jestem w końcówce 10 tyg i nigdy nie będę żałowała tej decyzji jaką podjeliśmy... z 11 komórek które mi pobrano 6 zostało zapłodnionych, 4 zostały oddane do adopcji (może komuś przywrócą radość zycia), 1 komórka nie przetrwała...
z 6 zapłodnionych metodą ICSI czyli jden do jednego (jeden plemnik jedna komórka) zapłodniły się wszystki ale tylko 3 zaczęły dzielić prawidłowo... jeden zarodek został mi podany i z trwogą czekaliśmy na informację jak się mają pozostałe dwa niestety przestały się rozwijać... kiedy dzwoniłam do Kliniki by zapytać jak się mają moje maluchy po usłyszeniu że zadne nie poszło do zamrożenia nie mogłam nic powiedzieć pożegnałam się i z godzine płakałam siedząc na fotelu...
podsumowywując jak widac i przy in vitro jest selekcja, przy in vitro robi się więcej badań by wykluczyć wady lub poznać dokładniej zagrozenie, czyli świadamość takich jak my przyszłych matek jest duzo większa niż innych...
i mnie równeiż boli stwierdzenie"dziecko z probówki" bo to dziecko jest z mojego brzucha to we mnie rośnie to mnie doprowadza do mdłości i ataków głodu, to mnie doprowadza do osiwienia kiedy mam kolejne plamienia, to mnie doprowadza do łez keidy słysze serduszko na usg... a to że lekarz pomógł nam połączyć moje jajeczko i plemnika mojego męża to tylko chwała mu za to i chwała medycynie ze jest taka możliwość bym teraz siedziała i płakała ze szczęscia wpatrując się na zdjęcie usg mojego malucha... a czy będzie chore? tak jak pisałam wyżej może będzie alergikiem, może będzie mieć nietolerancje pokarmową może będzie mieć milion innych rzeczy ale wiem że czy by było poczete naturalnie czy przy pomocy in vitro to jeśli miało by na coś chorować to i tak będzie bo przejmie to po nas RODZICACH w genach
ale się rozpisałam uff sorki ale od razu jest mi lrzejgosia81, Simba, Iownka, aaana, niecierpliwa, kaarolaa, kapturnica, Anatolka, mar, aga.just, Kava, adrenalina, Tosia 1981, Beata.D, paszczakin, bajka_, martusia1986, gosiunia, agniesia2569, Reni, yourself lubią tę wiadomość
17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
Witajcie,
od początku wydaje mi się, że ten watek był założony ze złymi intencjami, a post w którym odsyła się do artykułu o dziecku "uratowanym" przez Chazana, jest już tak tendencyjny, ze ręce opadają.... Mniejsza z tym.
Chciałam Wam przedstawić argument ZA in vitro, bo ponoć o to tu chodzi, by rozważyć za i przeciw.
Mój bardzo dobry przyjaciel i jego żona mają córeczkę obciążoną nieuleczalną chorobą genetyczną SMA - rdzeniowy zanik mięśni. dziecko urodziło się zdrowe, pierwsze objawy wystąpiły dopiero około 1 roku życia. Dziś dziewczynka ma 2,5 roczku, jest nieustannie rehabilitowana, ale rodzice wiedzą, że z genetyką się nie wygra, można tylko opóźnić rozwój choroby, ale SMA w końcu zabierze im córeczkę.
I wiecie co, po wielu badaniach genetycznych okazało się, że jedyną szansą na zdrowe potomstwo dla nich jest właśnie procedura in vitro i szereg badań, które są z nią związane. jeszcze nie podjęli decyzji czy przystąpią do in vitro, wszak teraz liczy się każdy grosz na ratowanie Małej, ale rozważają to i są wdzięczni, że medycyna nie skreśla ich szans, choć natura doświadczyła ich ciężko i na całe życie.
Chciałam wam to napisać, bo te dodatkowe 2% możliwości, że urodzi się chore dziecko, może być właśnie efektem tego, że po tą metodę sięgają także ludzie, którzy zdając się na naturę mieliby tylko 50% szans na zdrowe potomstwo (jak moi przyjaciele), a czasem ten procent jest jeszcze mniejszy, bo np. jest dwoje nosicieli wadliwego genu itp.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2014, 15:01
niecierpliwa, Fedra, Simba, kaarolaa, Tosia 1981, Beata.D, gosiunia, Reni, m_d_f lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
BTW gdyby ten wątek miał rzeczywiście być zbiorem rzetelnych argumentów to powinien się nazywać: In vitro - ZA I PRZECIW, bo w tej formie, jaka jest teraz automatycznie każe się opowiadać za którąś z opcji, rodzi niepotrzebne emocje (głównie negatywne). Nie dajcie się w to wciągnąć dziewczyny!
Ja wprawdzie nie uczestniczyłam nigdy w procedurze in vitro, ale przez wiele lat walczyłam o to, by móc zajść w ciążę i udało się w momencie, gdy byłam już zdecydowana na leczenie w klinice niepłodności z zamiarem podejścia do in vitro właśnie. Nie było wówczas refundacji procedury i leków - nie było też takich forów jak to. Błądziliśmy z mężem jak dzieci we mgle, bo o rzetelne informacje było znacznie trudniej.
Trzymam kciuki za wszystkie pary, które podjęły decyzje o przystąpieniu do procedury Życzę Wam powodzenia!!!!
I jeszcze dodatek: SPÓJRZCIE PROSZĘ NA ROZDZIAŁ PT. DIAGNOSTYKA PREIMPLANTACYJNA!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rdzeniowy_zanik_mi%C4%99%C5%9Bni
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 lipca 2014, 16:04
Fedra, Simba lubią tę wiadomość
-
a ja może jestem jakaś dziwna ale negatywne emocje zobaczyłam dopiero wtedy gdy w komentarzach zaczęłyście mnie krytykować, założyłam ten wątek w celu dyskusji, przecież sama podjęłam również decyzję o in-vitro więc dlaczego miałabym tak je krytykować, wrzucam jakiś link i pytam "co myślicie" bo poza dyskusją z moimi znajomymi lekarzami to chciałabym poznać również zdanie takich kobiet jak Wy, takich które dostały diagnozę i ich ostatecznym wyjściem jest in-vitro.
Fedra - Twoja historia jest niesamowita i dziękuję Ci za podzielenie się nią, trzymam mocno kciuki i myślę, że właśnie takich historii nam trzeba w godzinach zwątpienia.
biorę pod uwagę, że wiele z nas tutaj jedzie na hormonach więc jestem w stanie zrozumieć niektóre reakcje sama obecnie jestem nimi faszerowana.
Pozdrawiam -
Ja jestem bardzo chętna na dyskusję ale wciąż nie mogę w Twoich mar wypowiedziach znależć tezy nad którą chcesz dyskutować.
Rozumiem że chodzi o te 2 % więcej dzieci z wadami genetycznymi po procedurze in vitro?
Podaj w takim razie jakieś badania które potwierdzają Twoją tezę bo te strony które ciągle podajesz o tym nie mówią.
Przejrzałam je dokładnie, nie wiem po co w ogóle je tutaj cytujesz bo one w ogóle nie dotyczą procedury in vitro w przypadku ludzi a jeśli juz ludzi dotyczą to mówią o zmianach na poziomie komórkowym co ma się nijak do tak skomplikowanego wzrostu jak człowiek.
Czekam na wyniki badań które jednoznacznie mówią o wzroście ryzyka wystąpienia wad jakichkolwiek w przypadku człowieka.
Mam dziwne mgliste poczucie że jednak nie o dyskusję tu chodzi a o emocje których tu znajdziesz od groma. I to wcale nie dlatego że jesteśmy naszpikowane hormonami tylko dlatego że to temat który uderza w sensowność i ważność tego co każda z nas przeszła, przechodzi lub będzie przechodzić w związku z niepłodnością i samą procedurą.
To jest temat dla nas ważny i każda z nas będzie przeżywać takie dyskusje emocjonalnie.
A na chłodne kalkulacje i dyskusyjki do białego rana to polecam Ci jednak Twoich kolegów lekarzy bo o niczym się tak zagorzale nie dyskutuje jak o tym co nas nie dotyczy.
Naprawdę jestem ciekawa wszelkich badań najlepiej statystycznych.Simba, Anatolka, gosia81, biedronka_1982, niecierpliwa, gosiunia, m_d_f lubią tę wiadomość
Jestem mamą -
mi to tam niestety daleko od kościoła i tego kościelnego bełkotu.. ostatnio jak usłyszałam, że takie dzieci będą się smażyć w piekle to wyszłam z siebie ;]
teraz widzę, że nie wkleiłam dobrego linka tylko poprzedniego jak wyszukiwałam badania bo robiłam to z telefonu, demet ;P
Ostatnie info jakie udało mi się poczytać to:
Pawłowicz "In vitro - przyczyną inwalidztwa" ->
https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/2392/In%20vitro%20przyczyn%C4%85%20inwalidztwa%20dzieci%20urodzonych%20t%C4%85%20metod%C4%85.pdf?sequence=1&isAllowed=y
..ale tutaj pozytywne bardzo -> http://jml2012.indexcopernicus.com/fulltxt.php?ICID=1086199 ,o zamrożonych zarodkach nawet do 11 lat, to tak jakby ktoś był przeciwko kriokonserwacji tak jak mój kumpel, który jest chirurgiem i uważa, że takie zarodki powinno się trzymać max do 2 lat.
http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0031393909701428;
http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.bwnjournal-article-ksv60p5kz;
ja mimo wszystko decyduję się na in-vitro, chociaż mój mąż coś ostatnio zaczął mi marudzić o adopcji bo mu też w pracy (w szpitalu) nagadali głupoty. Nawet jeśli jest jakiś procent zagrożenia to niekoniecznie musimy być w tym procencie, tak samo jak Wy , czego wszystkim życzę. Tak jak ktoś dobrze tu napisał, naturalna ciąża też stanowi jakieś zagrożenie więc w ogóle mielibysmy nie robic dzieci? ;]Kava lubi tę wiadomość
-
Co do kwestii diagnostyki preimplantacyjnej. Koszt dodatkowy w znanej mi klinice wynosi ok 5 tys zł.
Ponadto dotyczy tylko niektórych wad genetycznych. Podkreślam - niektórych. Często jednak niewiele wnosi.
Może się zdarzyć, że płód wadliwy w początkowej fazie rozwoju - w momencie badania preimplantacyjnego wykazuje wadę - ma jednak zdolności samonaprawcze i rodzimy zdrowe dziecko. Tak się zdarza. O ile taki zarodek z wykrytą wadą dojdzie do transferu.
Może też być na odwrót. Badanie preimplantacyjne nie wykazuje wad a podczas dalszego dzielenia już po implantacji dochodzi do mutacji. Bądźmy tego świadomi.
Badanie preimplantacyjne może coś wnieść tylko i wyłącznie w szczególnych przypadkach. Tak jak opisała gosia81. Niestety w tej sytuacji nie oznacza to, że dziecko na 100% urodzi się wolne od wad i chorób.
Miejmy jednak nadzieję, że będzie zdrowe.
Uprzedzam Was przed tzw. akwizycją pacjenta, gdzie czasami naciąga się niepotrzebnie pary na dodatkowe koszty.
Ważne jest, że są dwa typy takich badań. Jedne wykonywane są z zarodka, drugie tylko z pęcherzyków. Zarodek trzeba wtedy zamrozić. Co do pęcherzyków to nie znam dokładnej ścieżki. Może takie badanie w pewien sposób odpowiedzieć na pytania - czemu się nie udaje (?)
Do tego służą też liczne badania genetyczne, które można wykonać u niewielu genetyków w Polsce. Mam wrażenie, że znaczna część bagatelizuje problematykę i działa, jak już mamy do czynienia z wadliwą ciążą.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 lipca 2014, 21:05
Fedra, gosia81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa tez jestem za in vitro - i tak jak poprzedniczka wspomniala jest to kolejny etap leczenia nieplodnosci. Jesli trzeba bedzie, na pewno poddam sie zaplodnieniu pozaustrojowemu... chce wiedziec, ze zrobilam wszystko, co moglam zrobic...!
Anatolka, Sansivieria, gosia81, Fedra, Beata.D lubią tę wiadomość
-
vanessa wrote:Ja bym sie nie poddała in vitro...
i nikt Cie do tego nie zmusza... bo to nie jest przymus...
każdy robi jak czuje i jak uwarza...Anatolka, Sysiaaaaa, kapturnica, Tosia 1981, MisiaMisia, gosiunia lubią tę wiadomość
17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
vanessa wrote:Ja bym sie nie poddała in vitro...
Fedra, MisiaMisia, gosia81, gosiunia lubią tę wiadomość
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą !!!!
10.02.2019 1 wizyta w OA -
Sysiaaaaa wrote:Niektórzy tylko w tej metodzie pokładają nadzieję, bo innego sposobu nie ma dla nich. Podpisuję się rękami i obiema nogami za in vitro
gosiunia lubi tę wiadomość
-
vanessa wrote:Wiem, bo sama jestem w takiej sytuacji że nie mam nadziei po prawie 5 latach starań ale mimo tego nie chciałabym podchodzić do in vitro. Oczywiście nie neguję niczyjej decyzji, bo wiem jak boli niepłodność tylko wyrażam swoja opinię w tym temacieDopóki walczysz jesteś zwycięzcą !!!!
10.02.2019 1 wizyta w OA