Salve Medica Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyNajchętniej sama bym już to przerwała. Jestem klebkiem nerwów płakać mi się chce. Nie wyobrażam sobie co dalej. Jak to jest z tą punkcja mąż musi być od początku do końca? Ja swoje słabości lepiej znoszę sama nie ukrywam przy kimś bliskim od razu popadam e histerię i rozklejam się.
-
znam, pamiętam to uczucie, i codzienne powtarzanie jeszcze dziś jeszcze tylko jeden dzień. co do punkcji mój za każdym razem odprowadzał mnie do zabiegowego, tam dziewczyny sprawdzały czy wszystkie podpisy są i mąż wychodził. dziewczyny w zabiegowym zakładały mi wenflon, podawały leki i kroplówki. potem przemarsz za czerwone drzwi. szybki buziak od męża, przebieranko w koszulkę i czekanie na lekarza i aż Cię wezwą.
Ja za każdym razem budziłam się na pozabiegowej. Za pierwszym razem pytały się dziewczyny czy przyprowadzić męża (jakiego męża, świadomość zerowa, dopiero z czasem rozpoznywanie faktów), a za drugim razem musiało to dłużej trwać bo jak się obudziłam to Robert był już przy mnie i od razu Go poznałam i nagły spokój jak On jest to wszystko OK. potem Panowie są proszeni "do pokoju zwierzeń po zbiór żołnierzy" a Ty odpoczywasz, jak mąż zrobi co swoje przychodzi do Ciebie. nie bój się też ostatnio jestem beksa, ale po punkcji jakoś nigdy nie płakałam.https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
nick nieaktualny
-
Bedzie dobrze lubiearbuza:) ja jestem straszna panikara. Umniem sobie niby wszytsko racjonalnie wyjasnic, ale jak jestem tuz przed to sie rozklejam. Placz, obawy i myslenie o najgorszym. Ja zawsze bylam okazem zdrowia, wiec mysl o punkcji jako takiej operacji i o ustpaniu byla dla mnie bardzo stresujaca. o wszytsko wypytalam oczywiscie jozefki bo tak strasznie panikowalam. Na punkcji bylam o 7:30. Nietety bylo opoznienie. Sobkiewicza nie bylo. Ja z 2 innymi dziewczynami siedzialysmy w koszulkach w salce przedzabiegowej, rozmawialysmy i na zmiane latalysmy do toalety bo pecherz mial byc oprozniony. Zabieg mialam jakos po 10 dopiero. Jak tam weszlam to zamarlam. ale pielegniarki uspokajaly. Naprawde super dziewczyny. Po zabiegu odpoczywalam dosc dlugo. Wiem ze wyszlam ostatnia. mialam troche problemow z oddychaniem, ciagle ten saturator piszczal. Mysle ze to przez stres. glebokoe oddechy pomogly. Sama wyszlam z salki. Nie wiem czemu meza nie poprosili, przeciez pytal sie ciagle co ze mna. Potem musielismy wejsc do Sobkiewicza na wizyte. trzeba bylo sie wepchnac, taki byl tlum przez opoznienie. ja bylam pp tych lekach nieprzytomna. Dobrze ze Przemek byl ze mna. Po wyjsciu rozmawialismy z embriologiem na temat uzyskanych komorek po punkcji. dowiedzialam sie wtedy ze jest ich 21, ale nie wiedza czy sa dojrzale. zapytalismy tez o dodatkowe opcje z ulotki salve. wybralismy embrioglue na transfer, hodowanie do blastusi i naciecie otoczki. Maz poszed do pokoju zwierzen i potem poszlismy do domu. Bylo grubo po 14:00.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 października 2016, 17:44
30 lat, PCOS,starania od 2013
ICSI / crio 05.08.2016 7tc[*] crio 31.11.16 ! crio 6.12.16 koniec staran.. 9 jajeczek na zimowisku
-
Podsumowujac punkcja jest naprawde do przezycia. Nic nie czujesz, jestes otlumaniona lekami. Po punkcji bolal mnie troche brzuch. Nie mialam zadnych plamien. Gdyby nie opoznienie doktora, wszytsko skonczylo by sie duzo wczesniej.30 lat, PCOS,starania od 2013
ICSI / crio 05.08.2016 7tc[*] crio 31.11.16 ! crio 6.12.16 koniec staran.. 9 jajeczek na zimowisku
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa zastanawiam się nad tymi gadgetami że tak powiem o których piszesz ten klej itd. Czy jak przetrzymaja do blastki to ma większe szansze? Kalkulujac tak boję się ze nic nie dotrwa i nie wiem czy nie lepiej podać wcześniej i żyć chociaż spokojnie ze moze sie udało... a to nacięcie otoczki? Ty jozefka chyba nie miałaś nic z tego tylko to hodowanie do blaski jak kojarzę
-
tak ja miałam hodowlę do blastki i to jest totolotek. wszystko będzie zależało ile będziesz mieć pobranych jajcorów i jak będą się zapłodniać. i wtedy p. Gosia podejmuje decyzje w której dobie transfer i czy widzi szanse na blastki czy nie.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Trzeba zabrac koszule i kapcie. Przydadza sie tez skarpetki bo w tej salce jest dosc chlodno jak sie czeka. Oczywiscr bielizne zdejmujesz. Nawet stanik nam kazali30 lat, PCOS,starania od 2013
ICSI / crio 05.08.2016 7tc[*] crio 31.11.16 ! crio 6.12.16 koniec staran.. 9 jajeczek na zimowisku
-
Na punkcje najpierw poszlismy do recepcji, ze tak to okresle, odhaczyc sie ze jestesmy. Pokierowali nas do koordynatorki, to sa takie stanowiska za recepcja. Tam dokonuje sie platnosci za zabieg. Jak dobrze pamietam bylo to 5400, obejmowalo to tez transfer( ja w rezultacie nie mialam go ze wzgledu na hiperke, wiec wzieli kase z transferu na mrozenie blastek). Potem zabiegowy, punkcja, wizyta u doktora , ale to juz znasz. Po moim wyjsciu z punkcji podszedl do nas embriolog i powiedzial ile mamy komorek. Opowiedzial o opcjach dodatkowych. Jak juz policzyli komorki dojrzale, zapytali sie czy mrozimy jajka czy sie ich pozbywamy, czy dajemy do adopcji. Zamrozilismy. Znow platnosc u koordynatora( chyba za przechowanie i mrozenie bylo 1300 zl). Oplacilismy tez pakiet bajerow. Uznalismy ze 1000 zl extra przy wydatkach, ktore ponieslismy to nic, a to moze pomoc kropkowi. Zeby potwierdzic, ze wszystko to ruletka, jak pisze Jozefka 21 jajek pobranych, 15 dojrzalych, 9 zamrozono, 6 poszlo do zaplodnienia, 5 sie zaplodnilo, do blastek przetrwaly 3, wszytski udalo sie zamrozic, wszytskie wysokiej klasy.Jedna podana przy krio, wysoka beta i przykry final w 6 tyg. Jak widac nie ma sie pewnosci mimo super wynikow. Ale u jozefki sie udalo:D to mnie trzyma w dobrej mysli30 lat, PCOS,starania od 2013
ICSI / crio 05.08.2016 7tc[*] crio 31.11.16 ! crio 6.12.16 koniec staran.. 9 jajeczek na zimowisku
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny