Salve Medica Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć dziewczyny, byłam dziś u dr Kokoszko no i od progu byłam w pozytywnym szoku! Znała moją całą historię choroby i miała już przygotowany sposób działania. Zwróciła też uwagę, że błędem jest branie Bromergonu i Euthyroxa jednocześnie, bo te leki się wykluczają. Akurat jestem w 14 dc, więc sprawdziła czy jakiś pęcherzyk się szykuje no i w poniedziałek mam usg owulacyjne i jeśli będzie duży pęcherzyk to przepisze mi ovi i działamy naturalnie w tym cyklu, żeby go nie zmarnować, bo później 3 mce przerwy po embolizacji powrózka u męża. Tak więc z wizyty jestem bardzo zadowolona i dziękuje Wam, ze w końcu mogłam trafić na porządnego lekarza i odzyskać wiarę w powodzenie oczywiście Pani doktor nie omieszkała nawiązać do diagnozy i sposobu leczenia dra Sobkiewicza, co mnie jeszcze bardziej przekonuje w tym, ze dr Kokoszko ma troche bardziej współczesne spojrzenie na problemy natury nieplodnosciowej. Zmiany lekarza nie żałuje i mam zamiar pozostać przy Pani doktor Kokoszko
Bella93, calineczka88 lubią tę wiadomość
Starania od marca 2015, wiek 26, hiperprolaktynemia i niedoczynność tarczycy u mnie, uszkodzona chromatyna plemnikowa i żylaki powrózka nasiennego u męża.
29.12.2016 r. - pierwsze nieudane IUI
07.03.2017 r. - embolizacja żylaków powrózka nasiennego męża -
Jomika bardzo bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona!!! Świetnie, że jeszcze w tym cyklu będziecie mogli się starać Jestem pewna, że ta zamiana lekarza wyjdzie Ci na dobre. Zresztą bardzo ważne jest to, żeby mieć do swojego lekarza zaufanie, a jeśli chodzi o dr Kokoszko to uważam, że naprawdę można jej ufać, bo te sposoby leczenia, które proponuje na pewno mają sens.
A u mnie również dziś b. dobre wieści Dziewczynki, bo wczoraj na usg okazało się że wszystkie moje 3 pęcherzyki pękły!!! Normalnie jestem w takim szoku, że do tej pory nie mogę uwierzyć Dr powiedziała, że owu najprawdopodobniej była w środę. To chyba moja pierwsza owu od roku, albo nawet od kilku lat! Na jajnikach widać pozostałości po pękniętych pęcherzach (to są chyba te ciałka żółte?) i dużo płynu w zatoce. Teraz dostałam na 15 dni dopochwowo jakiś dziwny żel z progesteronem (cholernie drogi, opakowanie z 15 aplikatorami ponad 200zł - ale cóż się nie robi aby spełnić swoje marzenie...) i za 14 dni mam zrobić betę z krwi. Ciekawe, czy coś z tego będzie...?Bella93 lubi tę wiadomość
-
Calineczka trzymam kciuki mocno mocno!!!!!!!! I czuje, ze spełni się Twoje marzenie, a ja będę podążała zaraz za Tobą )))Starania od marca 2015, wiek 26, hiperprolaktynemia i niedoczynność tarczycy u mnie, uszkodzona chromatyna plemnikowa i żylaki powrózka nasiennego u męża.
29.12.2016 r. - pierwsze nieudane IUI
07.03.2017 r. - embolizacja żylaków powrózka nasiennego męża -
Super ze pecherzyki pekly, ale szkoda ze dalas sie naciagnac na Crinone.
Mialas naturalna owu, wiec tabl powinny ewentualnie wesprzec naturalny progesteron. Osobiscie uwazam, ze luteina/duphaston/utrogestan spokojnir dalby rade.. -
Bella pewnie masz rację, ale jak mi go dr przepisywała to nie miałam pojęcia, że to takie cholerstwo drogie, zorientowałam się dopiero w aptece... no a to było już after the birds jak to mówią
Zresztą ja mam w ogóle takie wrażenie, że oni w salve (nie wiem, może w innych klinikach jest tak samo?) uważają, że skoro masz kasę się tu leczyć to znaczy, że ogólnie masz kasę i stać cię na drogie badania, leki, zabiegi i raczej nie informują, że coś będzie kosztować sporą sumę. Wg nich chyba każdy powinien się liczyć z tym, że wydatki na leczenie niepłodności są duże i już - ja przynajmniej takie wrażenie odnoszę po tych paru ładnych miesiącach przygody z salve.
My z mężem wyliczyliśmy wczoraj, że ten jeden cykl leczenia kosztował nas ok. 700 zł. (+ 100 zł. za badania krwi, ale je zrobiłam raczej na "własne życzenie" więc powiedzmy, ze tego nie wliczam). Domyślam się, że w porównaniu z ivf to może nie jest dużo, ale biorąc pod uwagę, że u nas jednak aż takich skomplikowanych procedur nie ma, bo póki co wszystko odbywa się naturalnie, to uważam, że jest to jednak sporo kasy. -
Przy crio lekarz w Gamecie wymienil mi wszystkie dopochwowe leki z progesteronem i powiedzial ze moge wybrac. Wczesniej widzialam co dziewczyny biora i ile to kosztuje. Chcialam utrogestan, ktorego w Polsce nie ma, dostalam recepte bez problemu.
Ja zazwyczaj pytam jak mam brac cos nowego ile zaplace i czy nie ma czegos tanszego co dziala tak samo. Ale bardzo prawdopodobne, ze wychodza z zalozenia ze w dazeniu do celu mamy gdzies $$ -
Tak Calineczka, pęcherzyk 20 mm, endo Pani doktor stwierdziła, że piękne Dzisiaj wieczorem ovi i od jutra przez trzy dni baraszkowanie ;> I po raz kolejny jestem zachwycona Panią doktor )), mimo, że się spóźniła 30 min.
calineczka88, Bella93 lubią tę wiadomość
Starania od marca 2015, wiek 26, hiperprolaktynemia i niedoczynność tarczycy u mnie, uszkodzona chromatyna plemnikowa i żylaki powrózka nasiennego u męża.
29.12.2016 r. - pierwsze nieudane IUI
07.03.2017 r. - embolizacja żylaków powrózka nasiennego męża -
W koncu sie dzieje
U mnie tez ok, torbiel sie wchlonela i po @ przygotowania do transferu.calineczka88 lubi tę wiadomość
-
Józefka, no cóż robić, możemy albo załamać ręce, usiąść i zapłakać, albo działać ostro dalej!
Chociaż u mnie od wczoraj spadek nastroju totalny. Niby ten progesteron dopochwowy miał nie wywoływać skutków ubocznych, ale czuję się po nim tak samo (albo gorzej?) niż po duphastonie - senność, zmęczenie, bóle głowy i beznadziejny humor Do tego dzisiaj zaczął mnie pobolewać brzuch niby tak trochę okresowo, sama nie wiem... A do testu jeszcze ponad tydzień! Ahh życie jest ciężkie ;( -
Ja tez po progesteronie miałam różne dziwne akcje... U mnie z kolei w ogóle nie ma ani siły ani ochoty do starań, mąż zmęczony, ja tez i ogólnie jakoś tak chandrowo dość...Starania od marca 2015, wiek 26, hiperprolaktynemia i niedoczynność tarczycy u mnie, uszkodzona chromatyna plemnikowa i żylaki powrózka nasiennego u męża.
29.12.2016 r. - pierwsze nieudane IUI
07.03.2017 r. - embolizacja żylaków powrózka nasiennego męża -
Polecam %% i dobry film wieczorem
-
dziewczyny nie wiem czy Was załamie czy pocieszę. Z mężem jesteśmy 10 lat po ślubie, 10 lat starań. najpierw normalnie wiadomo, potem wizyta u gina zlecenie badań itp., zmiana na kolejnych ginów (naciągaczy jednych!!!). w końcy diagnoza LUF u mnie i oligosperpia u męża. Mąż szybko wrócił do normy czy raczej ponad normy dzięki wnikliwej analizie wyników z kilku lat jednego doktorka (utrzymujący się stan zapalny w jądrach, żaden konował na to nie wpadł), zlecenie HSG (czekałam ponad rok, po ciągle za wysokie CRP), HSG wykonane, naddal nic, 2 nie udane IUI. w końcu decyzja o IVF (w końcu jest/był program rządowy - I procedura 3 piękne blastki, transfer 4AA i lipa, potem scraching i crio dwóch kolejnych 4AB i 4BA (a co będą bliźniaki jak coś - lipa) załamanie nerwowe spotęgowane wygraniem wyborów przez PiS i obawa czy sie załapie na II procedurę. W końcu się udało, długa i ciężka stymulacja (o wiele gorzej przeszłam niż pierwszą), punkcja, transfer blastusi, dzień po transferze telefon do kliniki pozostałe zarodki przestały się rozwijać. załamanie nerwowe w skali od 1 do 10 a z 20. kilka dni póżniej bóle, wodobrzusze i podejrzenie hiperki. a jak hiperka była, na szczęście lekki stan, a przy okazji beta pozytywna. udało się w końcu, ciąża przebiegająca gładko aż w 30tc ląduje w szpitalu ze stanem przed rzucawkowym. po 5 dniach uciekam (nic tam nie robili) i kolejne 2 miesiace chuchania i dmuchania. w końcu 18.11.2016 rok piątek, godzina 11:55 na świat przychodzi Jaś. dziś Brzdyl ma już 2 miesiące i 2 tygodnie!!! udało się.
marzenie83 lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Historia jak z dramatycznego filmu, ale z happy endem jesteś dowodem na to, ze mimo trudnych chwil i długiego czasu jednak w końcu przychodzi ten moment, który wynagradza nam wszystko. My mieliśmy się wczoraj starać po raz drugi. Niestety ja zmęczona padłam, mąż wrócił późno z pracy. Wieczorem nic z tego nie było, teraz rano tez.... nie wiem jak to będzie dalej, ale mimo wielkiego pragnienia o potomstwie, organizm czasami się buntuje i nie mamy na to wpływu nie wiem, czy już mam spisać ten cykl na straty czy walczyć dalej?Starania od marca 2015, wiek 26, hiperprolaktynemia i niedoczynność tarczycy u mnie, uszkodzona chromatyna plemnikowa i żylaki powrózka nasiennego u męża.
29.12.2016 r. - pierwsze nieudane IUI
07.03.2017 r. - embolizacja żylaków powrózka nasiennego męża -
Jomika dla mojego męża sex prokreacyjny był koszmarem, koszmarem potęgowanym przez moje zachowanie. Teraz jest nareszcie normalnie i tak te 10 lat było dla mnie dramatem, ciągłe ciąże moich koleżanek, kuzynek, 2-3 lata temu posypały się dzieci u dzieci moich kuzynów. to był dla mnie dramat. i wbrew wszystkiemu wygrałam los na loterii Jaśkahttps://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Dziewczyny, u nas seks w "te dni" też do najlepszych nie należy... W tym cyklu dostałam ovi w poniedziałek wieczorem więc dr kazała serduszkować we wtorek, środę i czwartek. Ja we wtorek dopiero o 21 wróciłam od dietetyczki, byłam tak padnięta, że myślałam, że zasnę w trakcie ale jakoś daliśmy radę, mąż przejął inicjatywę w środę było już lepiej, ale w czwartek ostatecznie sobie odpuściliśmy, bo już nie mieliśmy siły... Przecież jak tak można na zawołanie, to jest straszne
Jomika, nie martw się, jeśli miałaś zastrzyk w poniedziałek wieczorem, to najprawdopodobniej owulacja wypadła wczoraj (w środę), więc jeśli we wtorek wieczorem to jest idealny czas -
Józefka, a co do tego wysypu ciąż dookoła to dla mnie też jest dramat. Im bardziej chcesz mieć dziecko, tym bardziej wydaje Ci się, że wszyscy je mają a tylko nie Ty. Jest taki film z Penelope Cruz "Twice born" - trafiłam na niego ostatnio całkiem przypadkiem, nie wiedziałam, że tematyka jest mi jakby bliska.... Tam główna bohaterka nie może mieć dzieci, idzie do psychologa i ma powiedzieć jak się czuje. I mówi coś takiego: "widzę kobiety w ciąży wszędzie, są jak idąca na mnie armia". Jak to usłyszałam mówię do męża "Jezuuu to jest o mnie!!! Ja tak właśnie się czuję!".
Wydaje mi się, że ktoś, kto nie był w takiej sytuacji, nigdy tego nie zrozumie.
I te wieczne pytania "kiedy dziecko?". Na szczęście najbliższa rodzina u nas wie, że mamy problemy i się leczymy, ale przecież nie informujemy o tym każdego. Ostatnio mąż kuzynki (ciąża z wpadki w b. młodym wieku, przed ślubem) mówi do mojego męża "no a wy kiedy... a nie, wy to karierę przecież robicie!" Mój mąż mówi, że już tego nie skomentował nawet, po prostu przemilczał. Tą karierę to chyba robimy w klinice niepłodności, w której jesteśmy co 3 dni, tylko szkoda, że żadne z nas nie jest lekarzem.marzenie83 lubi tę wiadomość
-
Ja jednak byłam mniej grzeczna, jak moje "kuzyneczki" się dopytywały a Wy kiedy. Patrzyłam na nie z góry i informowałam, że najpierw dom, dobra praca itp a dopiero dziecko żeby mu zapewnić odpowiedni byt a nie byle jakie życie (znacząco patrząc na nie i na ich dzieci) było to wredne z mojej strony. Ale te 10 lat zrobiło ze mnie troszke zimną sukę jesli chodzi o te sprawy. Szczerze w to, ze w końcu się uda do końca wierzyłam ja i mój tata, mąż się lekko mówiąc poddał po I procedurze, jego rodzina nam kibicowała ale wiecie dziecko z IVF. teraz co jakiś czas dokuczamy jak Jaśko leży w samym bodziaku że mu pewnie zimno, to odpowiadamy dzieci ze szkiełka tak już mają że wolą chłód niż ciepełko
ale najgorsze jednak były moje "kuzyneczki" a jak się oburzyły jak się dowiedziały, że urodziłam a nikt ich nie poinformował że wogóle jestem w ciąży. Mój brat dostał telefon z awanturą, po prostu abstrakcjamarzenie83 lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-72827.png