X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Starając się z pomocą medyczną Wygrałyśmy z PCOS!
Odpowiedz

Wygrałyśmy z PCOS!

Oceń ten wątek:
  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 5 listopada 2014, 20:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kami, a ty pewnie masz nawał, że Michałek, dostaje rzucawki na widok piersi? Może są za twarde dla niego. Spróbuj troszeczkę odciągnąć przed karmieniem, ciepłe okłady, gorący prysznic przed karmieniem, a po karmieniu zimny okład przez 20-30 min, jeśli nadal jesteś napięta.

    I rozumiem i współczuje. Problemy z karmieniem mocno utrudniają życie z nowordkiem i niemowlakiem. Ja tradycyjnie na laktatorze pisze. U nas było tak, że Marysia wcale nie zasypiała, non stop wisiała na cycu, karmienia trwały po 2 godz, pół godz przerwy i nastepne, i ciągle płakała i się po tygodniu okazało, że mimo, że wisiała cały czas, o się nie najadała, dlatego taki ryk był i musieliśmy dokarmiać i pracować z laktatorem. Cały czas mieliśmy nadzieję, że się uda rozwinąć laktację, ona będzie lepiej ssać (bo za słabo ssała, tak sennie i mimo że cały czas to nie stymulowała), ale się nie udało. Teraz Marysia w dzień wcale nie chce z piersi jeść i muszę odciągać, ale późnym wieczorem, wczesnym rankiem albo w nocy (choć noce raczej przesypia) udaje mi się ją z piersi nakarmić. Początki wyglądały u nas tak, że ja nie spała, non stop "karmiłam" czy byłam smoczkiem, Marysia ryczała a mąż przynosił mi jedzenie do łóżka, bo ja z nią leżałam i nie mogłam wstać. Teraz jest zdecydowanie lepiej :)
    Niepokoi mnie to, że Michałek nie lubi nawet z butelki. Nie jest chory? Nie ma żółtaczki? Maria to się na butle rzucała, była pasibrzuchem. Jak dziecko nie ma apetytu, to pewnie dokładnie już w szpitalu sprawdzili, że nie chore.
    A propos punktu c): zapadanie w glęboki sen trwa 20 min, nie odkładaj dziecka wcześniej do kołyski. Ale na noszenie nie mam rady, my Marysię musimy prawie non stop nosić z mężem na zmianę, jak nie mam siły jak jestem sama, to idę na chwilę z wizytą do babci. Niektóre dzieci tak mają :)
    Więc jak byłam wczoraj na wizycie u ginekolog, to mąż mój cucowny powiedział, żebym jej powiedziała, że jest poniekąd współwinna i czy nie może w związku z tym brać Marysi na powiedzmy wtorki i czwartki;)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2014, 20:45

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 5 listopada 2014, 22:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kasiju co za cenne rady !!! u mnie sytuacja podobna jak twoja z Marysia... a jaki masz laktator bo dla mnie to chyba jedyna opcja w tym momencie. Zoltaczki nie ma, zbadany przez pediatre przed wypisaniem ze szpitala, teoretycznie zdrowy, dzis juz troche lepiej z ta butla ale w szpitalu byl koszmar, dlatego nas trzymali 3 dni, piers to mordega, zasypia, nie pije i traktuje ja jak smoczek.

  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 5 listopada 2014, 23:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kami to rzeczywiście laktator jedyna opcja chyba. Ja na początku wypożyczyłam ze szpitala (60zł za 10 dni, szpitalne najlepsze), a teraz mam medela maxi swing, jest ok, bo na dwie piersi. Jest drogi (ok 650zł), ale ja wiem, że muszę go stosować długo i codziennie parę razy, więc się to opłaca, bo jak na 2 piersi to odciąganie trwa 15 min. U mnie za późno wyszło, że muszę zacząć pracować laktotorem - ok. 8-10 dni po porodzie. Ty masz jeszcze szansę uratować laktację i nie bawić się potem w odciąganie, więc może warto wypożyczyć, bo może laktator będzie potrzebny przez chwilę. Smoczek medela calm podobno nie zaburza odruchu ssania, ale wiele dzieci nie umie z nich pić. Marysia nie miała problemu, ale teraz jak zaczęło się ząbkowanie, to płacze przy nim i muszę używać zwykłych smoczków medeli. Karmisz co 2-3 godziny (raz można zrobić przerwę 4 godz licząc od początku karmienia do początku), 8 razy na dobę minimum, najpierw pierś, potem dokarmiasz odciągniętym, potem mieszanką jeśli trzeba i na koniec odciągasz. Z piersi karmisz 30-40 minut(z jednej max 15-20 minut), jak ładnie ssie, a jak nie to krócej, ze 20 minut, a jak wcale nie chce, to dajesz butle i odciągasz. Może też mąż zastąpić Cię przy karmieniu z butli, żebyś szybciej odciągała. Bez pomocy męża ten system jest niewykonalny - za dużo mycia sterylizacji, karmienia odciągania, a jeszcze inne czynności przy dziecku, a jeszcze trzeba żyć jakoś ;) Mi udawało się odciągać 7 razy na dobę, do 8 nie dobiłam, za długo trwały te karmienia.

    POWODZENIA!

    Jakbyś miała dłużej używać laktatora, czego nie życzę, to polecam gorset - uwalnia ręce - można coś zrobić przy odciąganiu http://www.ceneo.pl/27603310

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2014, 23:49

    kami1 lubi tę wiadomość

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 6 listopada 2014, 09:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kami poszukaj doradcy laktacyjnej. W PL są poradnie przy szpitalach. Na pewno im szybciej otrzymacie pomoc tym lepiej. Tu linki do poradników laktacyjnych ze szpitala na Madalińskiego
    szpitalmadalinskiego.pl/sites/default/files/Odci%C4%85ganie%20pokarmu_1.pdf
    szpitalmadalinskiego.pl/sites/default/files/broszura%20laktacyjna%2001.04.2014_2.pdf
    szpitalmadalinskiego.pl/sites/default/files/Postępowanie%20w%20nawale%20mlecznym_1.pdf

    No i wiem, że to bardzo trudne, ale postaraj się zrelaksować i odpocząć. KCIUKI :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2014, 09:24

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • gosia81 Autorytet
    Postów: 655 785

    Wysłany: 6 listopada 2014, 10:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej, melduję, że oto jestem w domku od wczoraj od 18.00 z Michałkiem Władysławem, który urodził się siłami natury w poniedziałek (03.11.2014) o 16.30. Ważył 3800 gram, długi na 58 cm, dostał 10 punktów w skali Apgar.

    Poród był szybki - o szczegółach napiszę później, bo Mały budzi się na karmienie, a to wiecie okazalo się, że nie Tygrysek tylko WIELKI SMOK MLEKOPIJ, więc niedługo piersi mi chyba odpadną ;).

    Jak zaśnie po karmieniu to napiszę coś więcej.
    Gratuluję Kami synka - to naszych Michałków dzieli ich chyba tylko jeden dzień?!

    Madzia85, Nina, HANA, liloe, kami1, kasjja, Chanela, weronika86 lubią tę wiadomość

    f2wl3e5epdkwr2t5.png
    5b09anliajytu9pv.png
  • Madzia85 Ekspertka
    Postów: 171 173

    Wysłany: 6 listopada 2014, 10:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gosia81 gratuluje !
    ale szalejcie :-)

    dzieki liloe
    no u mnie prawie rozpoczęta procedura, mamy zrobić badania, mój genetyczne więc pewnie dopiero za miesiąc wyniki i oficjalne wpisanie na listę

    mam nadzieję, że w gdzieś w styczniu zaczniemy in vitro'we staranka


    liloe, gosia81 lubią tę wiadomość

    GYNCENTRUM
    31/10/15 kriotransfer - wczesne blastocysty BB i BB
    Ciąża biochem: 6dpt-4,1 9dpt-18,1 11dpt-21,8 16dpt-8
    04/03/16 transfer - zarodek 2-dniowy
    - zamrożona wczesna blastocysta AB
    10 dpt-0
  • Nina Autorytet
    Postów: 3522 4056

    Wysłany: 6 listopada 2014, 11:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gosiu wielkie gratulacje!!! tak czułam, że będziesz miała synka :-) duży chłop z niego, niech zdrowo rośnie, regeneruj siły!

    gosia81 lubi tę wiadomość

    ijpbx1hp0l1f6pzg.png
    dqprj44jred240is.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 listopada 2014, 11:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gosiu gratuluję :) uściskaj Michasia :)

    gosia81 lubi tę wiadomość

  • HANA Autorytet
    Postów: 533 807

    Wysłany: 6 listopada 2014, 11:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kami życzę powodzenia, a ja idę robić peeling stóp bo widzę że później to nie da rady na przyjemności!!!

    Informuj nas co u Michałka :D Takie piekne imie!!! Od Baby blues też jesteśmy :)

    Gosia gratulacje, ja tez Ci syna przeczuwałam, i czekamy na relacje z porodu i moze jakies zdjecia dla ciotek?

    kami1, gosia81 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 listopada 2014, 13:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gosiu cuuuuudowna wiadomosc, gratulacje, to sa dwa Michaly, jeden duzy drugi maly :)dwa dni roznicy wiec prawie to samo :)
    Kasiju bardzo ale to bardzo pomocne sa twoje wpisy, dzis byla u mnie polozna, bardzo fajna kobieta, polecila nakladki silikonowe, tata pobiegl do apteki i cud, mlody zaczal ssac ! Plus przyniesie mi skierowanie do lekarza, klusek ma za krotki jezyczek stad te problemy z karmieniem, trzeba go podciac ( jezyczek, nie mlodego :) i to powinno rozwiazac problem choc czesciowo. Dalej trzeba go bedzie suplementowac butelka ale to rozwiazanie mi odpowiada bo bym chyba fizycznie nie byla w stanie sama go wykramic a butla oznacza ze tata bierze sie za karmienie. Wczoraj tez w panice zamowilam laktator Medeli, ma byc jutro wiec zaczniemy zabawe w odciaganie :) Nina - cudna latorosl, tak szybko rosna !!! Madzia trzymamy kciuki, juz niedlugo dolaczysz do nas ! Chanela, Illoe a wy juz prawie na walizkach ? czekamy czekamy ... Hana to juz prawie do rozpakowania....i mi przypomnialas... bede wreszcie w stanie pazury pomalowac, az sie nawet boje popatrzec w strony moich stop ... a co z Sebza nasza ??

    kasjja, HANA, Chanela, gosia81 lubią tę wiadomość

  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 6 listopada 2014, 14:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gosia, gratulacje :) Tak myślałam, że będzie szybki poród :)
    Kami, to macie szczęście, że to języczek (wędzidełko). To prosta sprawa. Podetnie się to i już mały będzie pięknie ssać. U nas nie chodziło o to, sprawa bardziej skomplikowana. Karmienie piersią jest najprostsze na dłuższą metę, jak tylko o języczek chodzi, to odciągaj, żeby nie stracić pokarmu, bo jak podajecie butlę, to za mała stymulacja piersi. To fajnie, że to ten język, parę dni się pomęczycie, a potem powinno już być ok. Dobra położna przychodząca do domu to podstawa :) Powodzenia, największy kryzys już za Wami :)

    kami1, gosia81 lubią tę wiadomość

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • sebza Autorytet
    Postów: 1911 1843

    Wysłany: 6 listopada 2014, 16:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gratki dziewczyny! Ja znow w szpitalu. Szyjce polcialy kolejne 3 mm. Na niektorych ktg sa dwa albo jeden skurcz. Niby normalne ale gin twierdzi ze to od nich mi sie szyjka skraca. Na razie brak nowych decyzji. Biore leki i leze.

    atdci09k89ytpjkc.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 listopada 2014, 18:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kochana trzymaj nam sie tam, nie skracaj sie prosze juz :) inkubuj

    kasjja lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 listopada 2014, 18:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Na jakich walizkach, ja dopiero dobijam do połowy ;) btw mamy równowagę płciową na wątku. Sebza trzymaj się

    kami1, gosia81 lubią tę wiadomość

  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 6 listopada 2014, 19:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sebza powodzenia! Niech Ci zatrzymają te skurcze, będzie ok, kciuki :)

    Kami, mi położna laktacyjna mówiła, że każde podanie mieszanki muszę "odpokutować" na laktatorze. A jak już mały będzie ładnie ssać i laktacja się unormuje, to już nie musisz odciągać. Coś czuję że kupno laktatora u Was było na wyrost, pewnie u Was po początkowych trudnościach będzie ok. Chyba że będziesz odciągać, żeby potem mąż mógł nakarmić, a Ty będziesz mieć wolne :) My tyle czasu walczyliśmy o laktację, ale Marysia zamiast pogodzić się z piersią i zacząć lepiej ssać (co się zdarza 2-3 miesięcznym dzieciom) zaczęła rezygnować z piersi i teraz odciągam i odliczam czas, kiedy skończy pół roku i już nie będę odciągać tylko przejdziemy na tylko dokarmienie sztuczne bez odciągniętego bez wyrzutów sumienia. No coś tam może jeszcze z piersi zje 1-2 razy dziennie, ale przy takiej częstotliwości to mi pewnie zaniknie. No jeszcze mam 2 miesiące tortury przed sobą ;) A potem z głowy :) Chyba spalę ten laktator, choć jest z plastiku ;)
    A rok temu zrobiłam test ciążowy :) czas leci..

    kami1, HANA lubią tę wiadomość

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • Madzia85 Ekspertka
    Postów: 171 173

    Wysłany: 7 listopada 2014, 09:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    sebza powodzenia ! walcz tam o swoje maleństwo :-) ani się obejrzysz a będzie luty i maleństwo w Twoich ramionach :-)

    GYNCENTRUM
    31/10/15 kriotransfer - wczesne blastocysty BB i BB
    Ciąża biochem: 6dpt-4,1 9dpt-18,1 11dpt-21,8 16dpt-8
    04/03/16 transfer - zarodek 2-dniowy
    - zamrożona wczesna blastocysta AB
    10 dpt-0
  • gosia81 Autorytet
    Postów: 655 785

    Wysłany: 7 listopada 2014, 11:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny, Nie wiem ile mam czasu, zanim Mały się obudzi na kolejne karmienie. Wklejam Wam relację z tego, jak urodził się Michałek (skopiowana z mojego pamiętnika).

    W poniedziałek 3 listopada około 9.00 zgłosiłam się do szpitala w Roztoce na KTG. Na zapisie nie było skurczy, ale że miałam już skończone 39 tyg. zbadał mnie lekarz (mega-jajcarz, luzak, wprawił mnie w bardzo dobry, optymistyczny nastrój). Okazało się, że po cichu zrobiło się rozwarcie na 6 cm i mam "pełną gotowość bojową", czyli szyjka przygotowana, pęcherz już nisko, zaraz za nim główka dziecka. Lekarz zapytał mnie czy chcę urodzić, czy nie? Powiedziałam, że jeszcze nie - nie chciałam czekać w szpitalu na skurcze, więc pozwolił mi wyjść do domu, zaznaczając, że jestem tykającą bombą zegarową i on radzi mi wrócić, jak tylko poczuję pierwsze skurcze lub cokolwiek mnie zaniepokoi.

    Byliśmy w 1/3 drogi powrotnej do domu, gdy Marcin przekonał mnie, że lepiej będzie jak wrócimy do szpitala. Zgodziłam się - choć chciało mi się płakać - wydawało mi się, że tracę kontrolę nad swoim losem i znów inni "forsują" swoją wersję, a ja poddaję im się biernie. Zadzwoniłam do lekarza, który mnie badał (dał mi swój numer na wszelki wypadek, mówiąc, że dobrze będzie gdy przyjadę do porodu na jego dyżur) i zapowiedziałam swój rychły powrót na porodówkę. Skomentował to słowami: "oto mądrość kobiet", a później gdy zobaczył Marcina na sali porodowej dodał: już wiem, kto tu podjął tę dobrą decyzję :)

    Smutne myślenie przeszło mi szybko, bo gdy zajechaliśmy pod dom, około 10.45 już czułam skurcze. Poszłam wybrać sobie książkę do czytania, spakowałam kosmetyki, podjechałam do sklepu po gazetę (wydawało mi się, że znów będę rodzić dwa dni, więc szykowałam się na "zabijanie czasu"). Po 11.15 zapisywałam już skurcze, które były nieregularne i prawdę mówiąc dosyć lekkie. Mogłam swobodnie rozmawiać z mężem i pisać smsy do znajomych :)

    Do szpitala przyjęto nas około 12.30. Trafiliśmy na położną, na której widok pomyślałam: o nie, typ Dziuni, nie dogadam się z nią. No cóż na szczęście pomyliłam się dokładnie o 100% - babka okazała się świetna i bardzo pomocna. No a że przy okazji była po prostu bardzo ładna, elegancka i zadbana (szczupła blondynka, w pełnym makijażu i eleganckiej fryzurze), to już inna bajka :)

    Pomiędzy 12.30 a 15.30 zrobiono mi zapis KTG, nawodniono mnie dwoma kroplówkami, poszłam na lewatywę (wiem, kontrowersyjne, ale ja sama bardzo tego chciałam i jestem zadowolona, że i tym razem było to w procedurze porodowej), wypełniłam papierki - śmiejąc się z formularza zgody na "odbycie porodu". Wszystko to działo się niespiesznie, w przyjaznej atmosferze, bez żadnego zamętu, w naszej sali porodowej. Skurcze były "do wytrzymania", więc zdążyłam położnej opowiedzieć jak to bylo z pierwszym porodem i dlaczego chciałabym znieczulenie. Obiecała, że pogadamy o znieczuleniu po podaniu oksytocyny. Migałam się przed wejściem na sale porodową - wiedziałam, że kroplówka wzmocni skurcze i nie będzie już odwrotu...
    O 15.30 podłączono oksytocynę - nie zeszła jeszcze nawet 1/3 butelki, kiedy skurcze stały się cholernie mocne - juz nie mogłam rozmawiać, pchałam łapy pod zimna wodę, pytałam o znieczulenie. Położna mnie zbadała - za późno na znieczulenie - pełne rozwarcie! Przebiła więc mi pęcherz płodowy, bo utrudniał schodzenie główki do kanału rodnego.

    Ze dwa skurcze jeszcze poturlałam się na piłce, potem przeszłam do parcia na kolanach, ale to nie było efektywne. O 16.15 wyszłam więc z oporami na znienawidzony fotel porodowy - myśląc, że znów czekają mnie godziny parcia w mękach. Nie wierzyłam położnej, która zwołała zespół i zapewniała mnie, że za chwilę urodzi się dzidziuś. Po około 10-15 minutach parcia poczułam ulgę - wiedziałam, że urodziła się główka. Na sali zrobiło się cicho - potem Marcin mi powiedział, że Mały był zaplątany w pępowinę, która wokół szyi i barków utworzyła tzw. szelki, więc gdy położne to zobaczyły to nalegały na jak najszybsze kolejne parcie. Zmusiłam się jeszcze do wysiłku i po kolejnym skurczu urodziły się ramiona i cała reszta o godz. 16.30. Położna z pielęgniarką wyswobodziły Małego z pępowiny i obwieściły, że urodził się chłopiec, czego znów nie usłyszałam (sic!), bo cała dygotałam z emocji i dreszczy. Ale na szczęście Marcin krzyknął głośno: jest Michał! Wtedy dotarło do mnie, że mamy drugiego synka :)

    Marcin przeciął pępowinę i dali mi maluszka na brzuch. Płakał i szeroko rozdziawiał swoją buziunię. Taki śliczny i pyzaty, wydawał mi się kopią Marcina i Miłoszka jednocześnie.

    Potem jeszcze było parcie, by urodzić łożysko i ból przy szyciu drobnego pęknięcia pochwy (mam jakieś 3-4 szwy, dostałam znieczulenie, ale bolało, bo po prostu wszystko wokół było opuchnięte). Obyło się bez nacięcia (Alleluja!!!) - podczas porodu położna stosowała tzw. ochronę krocza, czyli mówiąc dosłownie: rozciągała je rękami w każdą możliwą stronę, co bolało chyba nawet bardziej niż same skurcze i parcie, no ale jak trzeba to trzeba...

    Przykryto mnie kocem, podłączono kroplówki z oksytocyną na obkurczanie macicy i tak przeleżałam trzy i pół godziny na tym fotelu porodowym, bo musieli mnie obserwować. Dość mocno krwawiłam, więc lekarz mnie zbadał (najgorsze badanie ginekologiczne w moim życiu), by się upewnić, czy trzeba robić zabieg łyżeczkowania (pod narkozą). I znów mi się udało - lekarz powiedział, że jeszcze 200 ml krwi i zabrali by mnie na zabieg. Uff - tym razem szczęście dopisywało mi na każdym etapie. Podziękowałam położnej - popłakałam się normalnie ze szczęścia, że tym razem tak szybko i sprawnie mi poszło.

    Mały w tym czasie był na sali noworodków na obserwacji - w tym szpitalu punktację Apgar przyznają dopiero po pełnych dwóch godzinach obserwacji. Marcin był cały czas ze mną, nie licząc dwóch krótkich wizyt u maluszka. Gdy zawieźli mnie na salę, czekała tam na mnie już kolacja. Gdy zjadłam przywieźli mi Małego i odtąd byliśmy już razem :)

    To tyle na dziś. I tak udało mi się napisać wiele, choć pewnie później przypomnę sobie masę szczegółów, które teraz wydają się drugoplanowe.

    To był dobry poród :) Jestem bardzo szczęśliwa i bardzo mocno kocham moich wszystkich trzech chłopaków: Marcina, Miłoszka i Michałka :)

    kasjja, kami1, HANA, Chanela lubią tę wiadomość

    f2wl3e5epdkwr2t5.png
    5b09anliajytu9pv.png
  • sebza Autorytet
    Postów: 1911 1843

    Wysłany: 7 listopada 2014, 12:26

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Madzia85 wrote:
    sebza powodzenia ! walcz tam o swoje maleństwo :-) ani się obejrzysz a będzie luty i maleństwo w Twoich ramionach :-)

    Nikt o lutym juz nie mowi. Termin na styczen. Przy czym musze wytrzymac listopad a w grudniu juz sie moze rodzic. Czy damy rade- nie wiem.
    Jesli chodzi o skurcze to leki biore, ale na silniejsze to nie pora, bo jeden skurcz na caly dzien to dosyc normalne na tym etapie. Nikt nie wie czemu szyjce ubywa, chociaz lezalam, wiec powiedzieli, ze to mose od tych skurczy ... nie wiem, nie bede gdybsc bo to nie ma sensu. Bedzie co ma byc. Od pon szyjka sie nie skrocila.

    atdci09k89ytpjkc.png
  • kasjja Autorytet
    Postów: 561 593

    Wysłany: 7 listopada 2014, 15:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sebza wytrzymasz :) Ja też tak miałam, myślałam, że jak urodzę w czerwcu to już będzie sukces, a udało się w lipcu :) A Gosia tyle czasu z rozwarciem chodziła. Pod koniec stycznia będziesz nam pisać, że boisz się, że przenosisz :) Kciuki ! :)

    l22nzbmhsqrq54a6.png
    mhsv15nmkhg23r51.png
  • Madzia85 Ekspertka
    Postów: 171 173

    Wysłany: 7 listopada 2014, 15:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    no to sebza trzymam kciuki za jak najpóźniejszy poród
    może Twojej ciąży nie przechodzisz jak marzenie za to dzieciak będzie jak z marzeń :-)
    trzymaj się dzielnie bo warto patrząc na te pociechy od reszty dziewczyn które już cieszą się macierzyństwem :-)

    GYNCENTRUM
    31/10/15 kriotransfer - wczesne blastocysty BB i BB
    Ciąża biochem: 6dpt-4,1 9dpt-18,1 11dpt-21,8 16dpt-8
    04/03/16 transfer - zarodek 2-dniowy
    - zamrożona wczesna blastocysta AB
    10 dpt-0
‹‹ 9 10 11 12 13 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Przyczyny niepowodzenia in vitro - jakie?

Procedura in vitro to niekiedy jedyna szansa dla par bezskutecznie starających się o dziecko i walczących z niepłodnością. Choć skuteczność metody jest wysoka, niestety nie zawsze kończy się sukcesem... Jakie są najczęstsze przyczyny niepowodzeń przy IVF?

CZYTAJ WIĘCEJ

Jak przygotować się do ciąży i czy na pewno warto?

Czy zastanawiałaś się nad tym czy powinnaś jakoś szczególnie przygotować się do ciąży? Może odwiedzić lekarza, zmienić dietę lub styl życia? Tylko po co…tyle kobiet tego nie robi i zachodzi w ciążę?! Jednak eksperci są zgodni - kobiety, które świadomie planują swoją ciążę i przygotowują się do niej, w większości przypadków łatwiej w nią zachodzą i ich ciąża jest zdrowsza i częściej przebiega prawidłowo. Przeczytaj zatem co możesz zrobić, żeby bardziej świadomie i szczęśliwie wejść w macierzyństwo. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Śluz płodny a owulacja i dni płodne - jak prowadzić obserwacje?

Na rynku dostępnych jest wiele pomocy w wyznaczaniu dni płodnych. Większość z nich działa na podobnej zasadzie – rozpoznaje zmianę hormonów w ciele kobiety i na tej podstawie wskazuje dni płodne. Czy wiesz, że jedno z takich „narzędzi” masz już w sobie? Twój śluz płodny, który pojawia się w czasie dni płodnych, czyli przed wystąpieniem owulacji!

CZYTAJ WIĘCEJ