Brzuszki na które czeka rodzeństwo :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dorocia to faktycznie paskudnie. I żal Kubusia, bo ucho to masakra. Taka pogoda zdradliwa, niby ciepło a jak wiatrem dmuchnie to tragedia.
Ewwiel ja też staram się nie przejmować tzw nabytymi rzeczami choć czasem żal.. Ale szczególnie teraz w ciąży nie chce się nakręcać żeby nie zaszkodzić maluchowi.
Chucham dmucham a i tak zawsze coś.. -
U nas ten tydzien jakiś kijowy. Zaczelam ja, bo w poniedziałek rano przy parkowaniu tylne kolo wpadli mi w dziurę i poszla opona (nowa w tym sezonie), wiec trzeba było wymienić obie z tylu. Pod wieczór wrócił mąż z rozladunku i musieliśmy jego auto do mechanika zawieźć, bo nie chciało mu odpalać. Wczoraj popsul nam się reduktor od gazu a dzisiaj te firanki. Codziennie coś... No ale wszystko trzeba przeżyć
-
Najgorsze ze wszystko kosztuje, a i tak jest na co łożyć.
U mnie dla odmiany tydzień napięć miedzy mną a mężem. No cóż, w końcu wyjdzie słońce
ps jeszcze tylko 6 dni lekcji a moja Laura wczoraj przyniosła pierwsza troje w tym semestrze, tak na do widzenia i dowiedziałam się ze zmienił się program nauczania i teraz w 2 klasie będzie mnożenie i dzielenie -
Chyba żartujesz? Bez przesady... Moha umie tylko na konkretach dodawać i odejmować. Bez liczyła ani rusz. Nie ma rozwinietego jeszcze myślenia abstrakcyjnego... Teraz to mnie zalamalas... Przecież to co się teraz z tym programem nauczania wyra i to przechodzi ludzkie pojęcia. A skąd to wiesz? Ja sama się nie wglebialam w program dla 2 klasy a na wywiadówce też nic nam nie mówili.
-
na przerwie wychowawczyni Laury mówiła ostatnio. Ona sama w szoku, uczy od trzydziestu lat i dużo wymaga od dzieci ale stwierdziła ze to naprawdę za dużo. Laura nie przepada za matematyka. Dopóki były proste obliczenia to jeszcze ale jak maja złożone działania lub ułożenie działania do zadania to jest ciężko. Trzeba będzie porządnie nad tym przysiąść bo przyznam ze ostatnio opalam szkole- Laura sama robiła lekcje, oceny miała dobre to nie nadzorowalam.
A nie wiesz jak wyglądają świadectwa po pierwszej klasie? Opisowki czy oceny? -
Opisowki. My na ostatniej wywiadówce dostaliśmy wstepna ocenę. Każdy rodzic odbierał takie mini świadectwo i mogl przedyskutować z nauczycielka co tam napisala. Nadia też ma taka doświadczona nauczycielkę, która ma ich klasę doprowadzić do końca czyli do 3 klasy i odchodzi na emeryturę. Mnie też uczyla. Wielokrotnie mi mowila ze ja zawsze piatkowa uczennica, masz też nie miał większych problemów z nauka a Nadii ciężko wszystko idzie, ciągle ze wszystkim pod górkę, ciągle poprawianie i praca dodatkowa w domu. Meczy mnie to juz i ciężko mi z tym, bo w końcu sama z wyksztalcenia jestem nauczycielka i nie spodziewałam się, ze moje dziecko może mieć takie problemy z nauka. Jednak życie bardzo może człowieka zaskoczyć. Trzeba pogodzić się z sytuacja i przyłożyć do nauki.
-
I zadowolona mama z tego opisu?
Mogę sobie wyobrazić jak trudno ci zaakcektować problemy córki z nauką. Moja z kolei jest bardzo nieśmiała, a mąż był całe życie przebojowy. Wszystkie wierszyki, konkursy szkolne należały do niego. Z resztą ja też tańczyłam, śpiewałam i co tam jeszcze. A Laura wstydzi się nawet odzywać. Mąż się wkurza, że musi walczyć o swoje, a ja wkurzam się na męża, bo pomimo, że wiem, że ma rację, to chcę, żeby córka widziała, że ja akceptujemy taką jaką jest. I że jest wyjątkowa i najwspanialsza dla nas właśnie taka. I widzieć w niej małe kroczki naprzód i doceniać, chwalić itd. Mi tego w dzieciństwie bardzo brakowało, mama chciała, żebym była taka jak ona i przez to czułam się gorsza.
Oczywiście żaden ze mnie mama-ideał, zdarzy mi się krzyknąć, powiedzieć za dużo. Ale akceptuję i kocham Laurę taką jaka jest i zależy mi, żeby ona o tym wiedziała
To się wypowiedziałam
Mam jakąs wenę na dokładne posprzątanie kuchni, oby nie odeszła.. -
Mała Czarna w większości jestem zadowolona, szcezgólnie jeśli chodzi o zachowanie to ma bardzo pozytywną opinie, ale jeśli chodzi o naukę to jest róznie: nie lubi się udzielać na lekcjach (za to na tematy poza nauką jak najbardziej, do przedszkola poszła jako czyterolatek choć jeszcze nie miała skończonych 4 lat, bo to listopadówka jest i przez całe 2 lata przedszkola i rok zerówki zawsze wysłuchiwałam pochwał, że ona taka otwarta, że pomaga innym dzieciom, że nigdy z nikim się nie kłóci, że rzadko się takie dziecko bezkonfliktowe spotyka - w domu za to lubi sie buntować, upierać i postawić na swoim). Wracając do opisówki, to pisało, ze czyta, ale wolno, że liczy na konkretach, ale nie umie zadań z treścią rozwiązywać. Niby jak na osobę leworęczną to pisze starannie, choć zdarza jej sie popełniać błędy. Prace plastyczne, techniczne w szkole wykonuje ładnie (w domu nie lubi nawet kolorować). Ćwiczenia i zabawy ruchowe wykonuje w szkole chetnie (w domu nie idzie jej na dwór wygonić). Z religii ma bardzo dobry (kilka modlitw się uczyli w tym roku i chyba z tego oceny były), z angielskiego też na bardzo dobry. Zachowanie bardzo dobre. No i tyle.
Mam takie same podejście, staram się córkę motywować do postępów w nauce, ale jak idzie opornie to i chwalę, ze drobne szczegóły, zeby nie zniechęcić. Pamiętam jak ja kiedyś bardzo chciałam się uczyć grac na organach, jednak moja edukacja nie trwała długo, bo mama ciągle mi mówiła, że mam iść sobie rzepolić do innego pokoju, co mnie zniechęciło do dalszej nauki. Nauczyłam się grać oburącz, ale nie jakoś tam perfekcyjnie.
A ja mam dzisiaj lenia. Muszę się w końcu wziąć za prasowanie tych firanek. Jeszcze 2 okna mam do umycia, ale czekam na cieplejszy dzień.
Co dziś gotujecie?
Bo mi mama rano mółiła, ze mam nic nie robić, bo ona duzo mielonego wyjęła z zamrażalki zrobi podwójna porcję sosu do spagetti. Więc jedno danie mam od mamy a jeszcze wstawiłam sobie kości na barszczyk. Od kiedy jestem w ciąży, to mogłabym barszczyk robić co troche... Więc dla nas bedzie jeszcze barszczyk, a dla mojej suni kości z mięskiem :-)A to nasza Lolcia:-)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/fb748f415082.jpgWiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2015, 11:02
-
Mi się ten program nie podoba. Za dużo wymagają i nie mówię tak dlatego, że jestem mamą. Po prostu u nas w klasie ciągle lecą jedynki, mimo, że dzieci się starają. To zniechęca, a dzieci komputerowo-tabletowe łatwo zniechęcić. Skoro teraz jest trudno, to co będzie w 4 klasie? A co w gimnazjum?
Ostatnio mieli się uczyć hymnu. Przecież te dzieci w ogóle nie wiedzą o czym to jest.
Ja też jestem leworęczna
U mnie dziś domowa pizza, tylko jedno danie. Barszczyk też lubię, ale niestety u mnie w domu tylko ja. Więc jak robię, to mam na 3 dni.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2015, 11:01
-
Dla mnie ten program jest po prostu chory... Z roku na rok obcinają liczbę lekcji polskiego i historii a taki hymn, który powinni mieć na historii lub na polskim w wyższej klasie wrzucają do klas niższych, bo później brakuje czasu na naukę o Polsce. A najbardziej drażni mnie to, ze wyrzucają lektury wartościowe patriotyczne, na których my uczyliśmy się poniekąd historii tak przy okazji (i dla mnie to było ciekawsze niż same lekcje historii) a zamiast tego dzieciaki czytają jakieś fantazy... To mogą sobie czytać dla relaksu w domu a w szkole powinny być omawiane wartościowe książki. W obecnym programie nauczania historii zaczynając od starożyności, teraz już nie starcza czasu na omówienie historii po 1900 roku. Tak poobcinali ilość godzin. A przecież akurat historia po 1900 roku jest najważniejsza (ale na pozniejszym etapie nauki, dla starszych dzieci).
I właśnie takim programem nauczania, przeładowanym, nieprzemyślanym, niedostosowanym do wieku dzieci zniechęcają te nasze pociechy do nauki. A teraz są na takim etapie, kiedy powinno się je zachęcać i powinny z chęcią i radością do szkoły chodzić, a nie odliczac niecierpliwie dni do wakacji... -
Hihi jaka księżniczka to ty już masz bejbika w domu, ciekawe jak przyjmie dzieciątko
Historię po 1900 roku to już nam obcinali, byłam niepocieszona, bo to było najbardziej interesujące i tak jak mówisz- powinno być dla nas najważniejsze.
Pamiętam, jak się doczepiali do tego podręcznika i zastanawiali się czy ma być "tableta" czy "tabletu". A po co dzieciom tablet w podręczniku?! Gdy jechaliśmy teraz w góry, powiedzieliśmy wszystkim, żeby wzięli dzieciom rowery, bo tak nikt by na to nie wpadł; o tabletach nic nie mówiliśmy, a każde dziecko miało. Nie lubię książek fantasy.. Laura uwielbia króla lwa, teraz sama czyta (disneyowska wersja a4, jeszcze po moim bracie). -
Ja mam tę książe w domu. Dostałam od taty na zakończenie roku szkolnego za ładne swiadectwo, ale już nie pamiętam, która to klasa była. Nadia niestety nie czyta jeszcze tak, zeby samodzielnie książkę czytać, ale przez wakacje chciałabym codziennie po trochu ćwiczyć z nią czytanie. Składa sama wyrazy, ale wolno, wciąż literka po literce. Wczoraj przed snem mi się przyznała, ze miała do nauki czytanke... Ten komiks o dinozaurach i wakacjach na 4 strony. 2,5 strony przeczytała sama a pozniej juz przysypiała. Ale zdopingowałam ją, że jak szybko przeczyta, to pozniej ja jej jeszcze raz przeczytam go i będzie mogła ocenić moje czytanie Trochę to na nią podziałało, bo zaczęła szybciej składać te wyrazy i dobrnęła do końca.
Nadia miała etap Króla lwa, ale dość dawno temu, zanim jeszcze uczyła się czytać, nawet chyba wszytski częsci ma na dvd. Choć teraz najchetniej ogląda bajki z ksieżniczkami. Wszystkie Barbie... Teraz akurat jakaś Barbie super bohaterka czy cos... Disneyowskie księżniczki też wszytski już zaliczyła. Oczywiście Kraina Lodu była po drodze i sępiła lalki Annę i Elzę. A teraz niedawno, zanim tę najnowszą Barbie się wkręciła, to ciągle oglądała Wielką Szóstkę. Bardzo fajna bajkaWiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2015, 11:34
-
To chyba taki etap, bo doskonale wiem, o jakich bajkach mówisz Ja lubię króla lwa, filmy też, bo mają jakieś wartości.
Wszystko do pizzy gotowe, zbieram się po Laurę. Teraz przyzwyczaimy się do wakacji, a od września z wielkimi brzuchami Na szczęście my widzimy szkołę z okna, Laura już chodzi sama. Umówiłyśmy się, że od przyszłego roku będzie też sama wracać. Chcę ją przyzwyczaić zanim maluch się urodzi, żeby potem nie czuła się odrzucona. -
I postanowiłam, że nie idę do gina jutro. Nie będę mieć jeszcze wyników badań, więc i tak musiałabym iść w poniedziałek (a krzywo potem patrzą, że niby nfz się czepia). No i wzięłam teraz lusterko i po mojej rance nie ma śladu, więc nawet nie miałabym mu czego pokazać
-
To blisko szkołę macie Moja Nadia ma do szkoło 4 km więc pozostaje samochód lub szkolny autobus
Cieszę się, że ta ranka zniknęła. Myślę, że skoro już wcześniej byłaś zapisana na pn to w ten pn powinien mieć dla Ciebie więcej czasu niż tak na szybko wcisnieta wizyta w pt. No chyba że się mylę. Moja ginka zapisała mnie na 30.06 i widziałam jak robiła przy moim nazwisku klamrę zaznaczającą dłuższą wizytę (bo pacjentki zapisuje co kwadrans inną, a przy mojej kolejnej wizycie zaznaczyła, ze rezerwuje na mnie pół godziny), więc pewnie dłuższe usg się zapowiada. Zaczynam się bać glukozy. Pewnie teraz da mi skierowanie, bo prawie wszytskie kobietki z pazdziernikowych mamuś są już po glukozie. w tamtym roku miałam krzywą cukrową i insulinową 2 razy badaną, bo miałam problemy z zajsciem w ciązę. Po wynikach okazało się, ze mam insulinooporność. Glukozę wtedy miałam ok jak dla kobiety nieciężarnej, bo dla ciężarnej taki wynik oznacza juz cukrzycę ciążową i potrzebna jest dieta a w poważniejszych przypadkach podawanie insuliny... -
U nas hurtem leci z każdą pacjentką, więc nie spodziewam się rewelacji. Nie zamierzam się nawet rozbierać, bo tam już nic nie widać.. no ale to dobrze, że nie widać Pewnie zerknie na wyniki badań, wypisze receptę i to wszystko. Przychodnię akurat naprzeciw okna mam, więc przynajmniej blisko (ja to mam wszystko blisko, szkołę, przychodnię, przedszkole i 3 markety widzę z okna )
To mi opowiesz potem jak po tym cukrze, ja przy Laurze tego nie miałam. Obawiasz się wyniku tak?
Zjadłam obiad i chęci do pracy odeszły. Ale nie mogę ciągle nic nie robić. Wezmę się za tą kuchnię, choćbym miała z płaczem sprzątać. -
Tak. Boje się wyniku. Muszę poszukać starych wyników z ciąży z Nadia, bo na pewno miałam krzywa cukrowa. Az dziwne, ze nie miałaś tego, bo to jest od wielu lat obowiązkowe badanie. No u mnie na kazdej wizycie jest sprawdzenie "podwozia" i usg (co 2tyg).
Też się zmusilam do wyprasowania ruch firam. Upielam te tarasowe tak, ze prawie nie widać tych plam. Jeszcze mi zostały firanki do naszej sypialni i do pokoju Nadii. -
Tak sobie teraz mysle, ze te bole i twardnienie brzucha (skurcze?) raczej nie byly przez przenoszenie 5litrowej puszki z farba, bo dzisiaj dzwigalam drabinę z pokoju do pokoju, wieszałam firany, później lecialam z ta drabina do mamy na ogrodek i zrywalam czereśnie (objadlam się nimi za wszystkie czasy) i nic mi nie jest. Zero twardnienia brzucha i zero boli
-
oj mi też wydaje się ze czasem robię dużo i nic mi nie jest a czasem trochę się poruszam i brzuch boli. Dobrze ze jest ok, u mnie odpukać też 3,5 godz na kuchnie, miałam chwile zwątpienia ale teraz jestem zadowolona.
Wiem ze ciężko ale postaraj się nie przejmować, teraz nie ma czym -
No i jednak odbilo się na mnie bycie na nogach od rana do wieczora, usiadłam a gdy wstałam to ledwo szlam tak mnie plecy bolały. Dobrze ze tylko plecy jednak czuje te dodatkowe kilogramy.
A jutro rano na krew i mocz. Mój termin u gina oddalam szwagierceWiadomość wyedytowana przez autora: 18 czerwca 2015, 21:06