Brzuszki na które czeka rodzeństwo :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Wyjazd byłby kolo 15-16, bo siostra ma na 17ta wizytę a normalnie po pracy jedzie, bo nie może wziąć urlopu. Wiec IP byłaby po jej wizycie. Męczą mnie fizycznie i psychicznie te bole brzucha. Mam nadzieje, ze usłyszę, ze mogę wracać do domu z ewentualnie jakimiś lekami. A przy okazji zobaczę jak ten szpital wygląda. Jak do tej pory to prócz witamin i luteiny nic w ciąży nie brałam. Gratuluje 34 Tc. U nie w pt rozpuście się 35, no jakby liczyć od ostatniej miesiączki to 37 by był.
Wczoraj na pazdziernikowkach 2maluchy się urodziły. Jedno planowane przez cc a drugi poród to spontaniczny (po wywiadówce starszego syna)Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 września 2015, 09:43
Mala_Czarna_89 lubi tę wiadomość
-
Po wywiadówce starszego syna haha zaśmiałam się w głos
My z Laurą obie przeziębione, kurujemy się na kanapie.
Do ikei mieliśmy jechać od miesiąca dosłownie tylko po papierową lampę pod sufin, w końcu zamówiłam na allegro. Mam nadzieję, że dziś nic spontanicznie nam nie wyskoczy.
Jutro mam spotkanie w kościele ws Komunii. Trochę się boję, czy wysiedzę no i to daleko.
Nadia kopie po szyjce. Brzuch się trochę uspokoił. A czas leci jak szalony:)
I nie wiem czy pisałam, ale wczoraj dzwonili do mnie, że wózek już mają i na dniach będzie u mnie a miał być na przełomie miesiąca.
Jeszcze czekam na najważniejszą paczkę- z gemini i pakuję torbę -
Mala Czarna to koniecznie fotkę wstaw jak wózek przyjdzie.
Ala o dziwo bardziej rusza się od pępka w górę, wiec może się obrocila ( w niedziele strasznie się wierciła i mąż mówił ze ma wrażenie jakby się kręciła jak automat) i wczoraj bardzo cisnęła się w dół. Dzisiaj tylko raz mi tam bba się tak mocniej nacisnęła, ale o 6 rano silny ból @ mnie obudził. I jakos apetyt straciłam. -
I kurujcie się tam szybko dziewczyny. Nadia mi trochę kaszle, ale bierze codziennie te naturalne witaminy i nic więcej jej nie jest na razie. Za to kuzynki syn (chodzi z Nadia do klasy) leży w domu z gorączka.
A my dzisiaj ledwo na autobus zdążyliśmy, bo moje dziecko miało odwieczny problem co ubrać. Toczyła ze mną wojnę o buty i nakrycie wierzchnie -
Mi się wydaje, że Nadia mogła się obrócić. Atakuje pęcherz i żołądek jednocześnie (w tym żołądek dużo mocniej, jakby nóżkami), wcześniej leżała bardziej w poprzek. Obym miała dobre przeczucia
"W trzydziestym czwartym tygodniu ciąży ewentualny poród wiąże się z szansą przeżycia dziecka porównywalną z dzieckiem donoszonym, urodzonym w terminie. Podobnie szansa na rozwój powikłań związanych z wcześniactwem jest już zdecydowanie niższa. Jeśli z jakichś powodów urodzisz w trzydziestym czwartym tygodniu, twoje dziecko będzie najprawdopodobniej zupełnie zdrowe i będzie rozwijać się w pełni normalnie.
Coraz częściej i w coraz większym natężeniu będą pojawiać się skurcze Braxtona-Hicksa, które mogą być też coraz trudniejsze do rozróżnienia od skurczy porodowych. W rozpoznaniu pomaga zmiana pozycji lub wzięcie ciepłego prysznica. Jeśli pomimo takich zabiegów skurcze nie ustają, a robią się bolesne – nie zwlekaj i udaj się na ginekologiczną izbę przyjęć, możesz doświadczać przedwczesnego porodu." -
Mala Czarna wg mnie to ona nóżkami może ci żołądek atakować a rączkami bądź główka pęcherz. Ale czuje momentami dużo niżej niż pęcherz. Az się bije co mi powiedzą w tym szpitalu...
Właśnie o tym opisie ci pisałam ostatnio, ze w 34 tyg to juz dzieci są raczej bezpieczne, ale z wcześniejsi to później jest bieganiny po różnych poradniach z tego co kojarzę... -
Spokojnie kochana, na pewno wszystko będzie dobrze wiem, że się denerwujesz, sama przerabiałam to kilka razy ( u mnie była krew na papierze), ale gdy wychodziłam po badaniu to taka ulga była, że szok
Pewnie macica przygotowuje ci się do porodu, ale to nie znaczy, że urodzisz za tydzień lub dwa -
Wiem staram się myśleć pozytywnie. Najbardziej panikuje mój mąż, boi się, ze zostawia mnie na oddziale a on wróci pod koniec przyszłego tyg dopiero.
Muszę jakoś Nadii te sytuacje wytłumaczyć...
Mam nadzieje, ze to tylko trening macicy i z zapasem leków wrócę do domu. -
Trzymam kciuki.
A mnie wkrwiła moja mama. Pomijam fakt, że wcale nie uczestniczy w naszym życiu- widzimy się kilka razy w roku, zwykle u babci. Byluiśmy u niej na obiedzie w lato pierwszy raz od kilku lat (ok, miała zawirowania życiowe, rozstała się z tatą, dzielili mieszkanie. Ale Laury wcale nie odwiedza, co mnie wybitnie wkurza).
No i mama potrzebuje mnie, żebym pojechała do urzędu miasta by mnie wymeldować od nich (sprzedają mieszkanie). Mówię jej, że nie pojadę teraz, bo mam nakaz leżenia (musiałabym autobusem jechać), brzuch się ciągle spina itd. A ona mi z tekstem, że jej się wydaje, że trochę ściemniam i chcę sobie odpocząć, bo w poprzedniej ciąży latałam cały czas. I wykorzystuję sytuację, by nic nie robić. No kurwa mac! i mówi mi to kobieta, która całe ciąże paliła papierochy i piła piwsko. żeby zapytać, czy nie potrzebuję pomocy (choćby okna umyć, czy Laurę gdzieś zabraĆ) to nie, a będzie mnie oceniać? Nie ma jej tu, złamanego grosza od niej nie biorę i nie życzę sobie takich komentarzy -
Absolutnie nie jadę. Chciałam jej wygarnąć, ale kończy się tak, że mi jest potem przykro, więc odpuściłam.
No tak, moja teściowa zawsze była dużym wsparciem, również takim psychicznym, do pogadania.
E, szkoda gadać, nie będę się już denerwować.
Nie mam pomysłu na obiad dla Laury. Kompletna pustka w głowie. -
Mogą mieć pretensje ale odesłać raczej nie. Jak coś to powiedz ze chcesz na papierze ze nie chca cie przyjac. powiedz ze twoj lekarz teraz nie przyjmuje.
najlepiej byloby powiedziec ze dzisiaj tez cos nie tak bo wiesz na ip to sie jedzie jak cos sie dzieje w tym konkretnym momencie a nie kilka dni wczesniej.
ja jak z bolem jechalam to mowilam ze bylo to i to 2 dni temu a dzis znow sie powtorzylo.
wlasnie nie chcialam na slodko obiadu bo ona taka przeziebiona. a zupy nie chciala. wiec ma warzywa. gotowane brokuly, tarta marchewka + dla wszystkich ziemniaki w wafli. a my schab w mleku