Czerwiec 2015 =)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Nie, nie rodziłam na Polnej, na Polnej zespół Downa nie kwalifikuje się do terminacji ciąży nawet jeśli są inne wady... tyle co już przeczytałam w internecie to mogę wam tylko powiedzieć że z zespołem Downa o terminację ciąży bardzo ciężko, gdyby nie wada serca i moja lekarka która jak sama twierdzi zrobiłaby tak samo to nie miałabym szans zrobić tego nigdzie u nas chyba że udałoby mi się do Dębskiego we Warszawie dostać, ale ja miałam już skończone 20 tyg. i mało czasu, Moja ginka załatwiła mi w szpitalu 20 km ode mnie w którym pracuje, miałam specjalne badania, potrzebne było konsorcjum tzn wyrażenie zgody przez 3 lekarzy a że przy badaniu wszyscy trzej widzieli wadę serca to ordynator zgodził się na terminację, miałam bardzo dobrą opiekę, dostałam swój pokój dwuosobowy z zastrzeżeniem żeby nikogo do mnie nie dawać, Michał był cały czas przy mnie, pielęgniarki były dla niego miłe, proponowały kawę, dały mu nawet obiad, nikt nie patrzył na mnie krzywo że pozbawiam życia własne dziecko z każdej strony miałam zrozumienie, dostawałam relanium w tyłek i kazali zgłosić już najmniejszy ból żeby dawać znieczulenie abym się nie męczyła, pozwolili Michałowi zostać ze mną na noc, rozłożyły mu koc na łóżku obok i leżał koło mnie, a poród od momentu jak zaczęłam czuć ból do rozwiązania trwał może niecałe 40 min, skurcze parte dostałam już w pokoju aż mi pielęgniarka nie uwierzyła że tak szybko i zanim zdążył przyjść lekarz nie zdążyli zawieźć mnie na porodówkę (bo tam miałam rodzić razem z M) tylko do zabiegowego bo był na tym samym piętrze a porodówka piętro wyżej, do zabiegowego już M nie wpuścili, za szybko to wszystko poszło i w sumie czekał na mnie pod drzwiami może jakieś 20 min mówił i przewieźli mnie do pokoju spowrotem bo praktycznie wjeżdżając tam na łóżku już rodziłam i od razu dali mi narkoze może z 10 min trwała i obudziłam się jeszcze tam, początkowo nie wiedziałam w ogóle że miałam narkoze ale później jak leki zeszły to jakoś sobie więcej poprzypominałam i M mi trochę też czas przybliżył. Do samego rana ze mną był póżniej załatwił kilka rzeczy w USC i po obchodzie zapytali się mnie jak się czuje i kiedy chcę wyjść, chciałam od razu tzn w ten sam dzień więc powiedzieli że możemy być w pokoju aż będę czuła że jestem gotowa żeby wyjść. Obeszli się z nami należycie. Tylko na wypis muszę czekać do 3 tyg bo wysyłali łożysko na badania histopatologiczne czy coś takiego.
Joasia:), A1984 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKatha super, że synuś rośnie i ma się dobrze
Monia super brzusiowywnioskowałam, że dziasiaj świętujesz swoje urodziny ? Tak wiec kochana wszystkiego co najlepsze, szczęśliwego porodu i całego przebiegu ciąży
STO LAT !!!
XxMoniaXx lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Jeśli chodzi o sferę fizyczną to już w ten sam dzień po porodzie czułam się jakbym wcale nie rodziła i nie była w ciąży bo jak tylko dotykałam brzucha to był taki płaski i taki pusty, z fizycznością nie mam żadnego problemu, krwawienie mam mniejsze niż przy miesiączce, piersi maleją laktacji prawie nie mam tzn jakieś kropelki mi wyszły raz ale nosze bardzo ciasny stanik i mam brać pół tabletki tygodniowo przez miesiąc na zatrzymanie laktacji, bromerganu odmówiłam bo miałam złe doświadczenia z tym lekiem po pierwszej ciązy, ale psychicznie jest ciężko teraz tak tu z Wami pisze bo w pewien sposób lżej mi jak to z siebie wyrzucam i jest zrozumienie, wole opowiadać wam niż znajomym, szczerze wie o tym tylko garstka osób, a mianowicie nasi rodzice, 2 koleżanki i jeden kolega M , nie mam ochoty na tłumaczenia w żywe oczy bo od razu chce mi się płakać. Psychiatra zapisał mi lek aby po tym zdarzeniu nie wróciła mi nerwica i zapisałam się do psychologa na terapie od przyszłego tygodnia, wole to zrobić aby dojść do siebie, nie chce się zamknąć w pokoju i popaść w depresje (lekką już mam), raz jest fajnie gadamy sobie, śmiejemy się żartujemy a za chwile nie mam ochoty się odzywać i jak tylko patrze na Michała to od razu płacze bo jak patrze na jego usta to widze Antosia.. myśle że bedzie teraz ciężko jakiś czas i to ukrywanie przed Filipem jakby nic się nie stało, naprawdę jest dość ciężko, ale mam ogromną nadzieje że jak poukładamy wszystkie sprawy, ja dojdę do siebie to spróbujemy ponownie, ale dlatego chcę chodzić do psychologa teraz żeby nie bać się bo już odczuwam strach, chcę dziecka ale się boję muszę się do tego przygotować.
-
agawera wrote:Zapisałam się na 18.02 na 17.30 do mama i ja na zaspie
A jakntam wygląda ile razy w tygodniu? Jest do tego jakaś strona ? Zastanawiam się jak to ogarnąć bo do Gdańska przeprowadzę się dopiero w majówkę ....
Agawera a będziesz rodziła na zaspie?
-
nick nieaktualnyAga pamiętaj zawsze tu jestśmy i pisz kiedy tylko bedziesz miala ochotę. Jesteśmy do Twojej dyspozycji
wysłuchamy bo po to jesteśmy.
My mamy chorego Kubę, ma 12 lat i jest bardzo chory. Ostatnio podzieliłam się tu odrobinką mojej prywatności i otrzymałam mnóstwo miłych komentarzy a one bardzo podnoszą wiarę, że człowiek da radę z przeciwnościami losu.
Moja siła to kochany mąż, dzieci i rodzina którą razem tworzymy. Kuba porusza sie na wózku i jest praktycznie uzależniony od nas. Jego samodzielność z dnia na dzień znika a my wciąż toczymy walkę z wiatrakami. Ale damy radę, wierze w to że wszystko jest po coś .
Aga dacie radę mocno Wam tego życzę. Warto próbować, mimo naszego ogromnego ryzyka choroby ( jestem nosicielem wadliwego genu) mamy zdrowego drugiego syna i teraz w brzuszku Juleczke. WARTO!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 stycznia 2015, 20:02
-
Agus - całym sercem jestem z Tobą. Wiem, ze na Twoim miejscu postąpiłabym dokładnie tak samo. To dobrze, ze masz wspaniałego Męża, który jest dla Ciebie wsparciem i Filipka, dzięki któremu musisz wrócić do codzienności. Jesteś bardzo dzielną i silna Dziewczyną. Trzymaj się cieplutko !!!
-
nick nieaktualnyAgawera napewno wszystko jest dobrze
a tak naprawdę co ma być to będzię.
Kiedy byłam w ciąży z Kubą to miesiąc wczesniej SN rodziła moja przyjaciółka. Niestety w czasie porodu doszło do zaniedbań lekarzy i synek ma porażenie mózgowe. Wtedy za najważniejsze uważaliśmy, że za wszelką cenę moj lekarz musi być przy porodzie. Tak było, poród szczęśliwy ale los i tak okazał się odmienny. Gdy Kuba miał 4 latka wreszcie ktoś wysłuchał młodej matki o jej obawach. Potwierdziły badania że to Dmd i że chorują tylko chłopcy. Wiec trzeba było po diagnozie puzle rozsypanego świata poukładać i żyć. Tak wiec kochane, moje wnioski to ciszyć siè tym co się ma i zbytnio nie zamartwiać. Życie i tak ma głupie niespodzianki.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 stycznia 2015, 20:48
Rozalia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAga bardzo dobrze, że zapisałaś się na terapię! Mi po poronieniu koleżanki proponowały wsparcie ze stront terapeuty ale nie zdecydowałam się i trochę żałuję, że tak to zostawiłam!!! Wiem, że to banał ale czas pozwoli Ci abyś sobie wszystko to poukładała i spojrzała na to co was spotkało z innej strony.. Pisz do nas o swoich obawach i rozterkach mi bardzo pomagało jak miałam się komu wygadać, zawsze służymy wsparciem radą i dobrym słowem!!!! Ściskam...