Listopadowe szczęścia 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Eunice,w pierwszej ciąży też myślałam podobnie jak ty.Mieszkam z teściową w jednym domu i tak jak ty góra należy do nas i jesteśmy całkowcie odzieleni(wszystko mamy swoje nawet piec co) ale jednak w tym samym budynku.Chciałam,żeby ten czas narodzin naszego pierwszego dziecka był tylko dla nas.Życie jak zwykle pokazało swoje.Mieliśmy wszystko zaplanowane,mąż miał wziąć urlop w okolicach terminu porodu tak aby swobodnie móc mnie zawiezć do szpitala kiedy zaczną się skurcze. Niestety pod koniec 37 tyg. ciąży trafiłam do szpitala prosto z ulicy a dokładniej z gabinetu ginekologa po rutynowej wizycie z powodu bardzo wysokiego ciśnienia.Mąż był w pracy i nie mógł szybko dojechać a do tego ma dość spory kawałek drogi.Musiałam poprosic teściową żeby przywiozła mi moją torbę z rzeczami jako,że mieszka tylko piętro niżej tak było najszybciej.Wolałam tak niż czekać kilka godzin na mężą.
To był wtorek,miałam zaplanowaną cesarkę na poniedziałek ,więc stwierdziliśmy ,że mąż dopiero wtedy pójdzie na urlop bo po co go brać wcześniej.W piątek w szpitalu odeszły mi wody.Zadzwoniłam do mężą,ale oczywiście nie mógł tak natychmiast przyjechać z pracy.Zgodziłam się żeby powiadomił teściową i to ona wydzwaniała do szpitala i pierwsza dowiedziała się że jej pierwszy wnuk jest już na świecie.Zaraz zjawiła się też w szpitalu i jako pierwsza go zobaczyła a za chwilę dojechał mąż.Wtedy się usunęła i zostaliśmy już sami.Niestety nie na długo.Szczytem nietaktu bylo za to dla mnie zachowanie kuzynki mojego męża,która przywiozła moją teściową do szpitala i też na chwilkę ale jednak weszła zobaczyć małego.Teraz wyraznie zaznaczyłam,że nie życzę sobie takich odwiedzin w szpitalu po porodzie.Trudno najwyżej sie obrazi.
Także udział mojej teściowej był dość znaczny,ale wtedy nie miałam jej tego za złe, byłam tak szczęśliwa ,że synek urodził się cały i zdrowy.Oczywiście chciałam żeby to wyglądało inaczej ale niestety życie jak zwykle wszystko zweryfikowało samo.
Eunice myslę ,że tak całkiem nie da się odizolować od teściów jeśli się ma ich tak bilsko.Siłą rzeczy będą wiedzieli że coś się już zaczęło dziać i myślę ,że od ciebie zależy na ile pozwolisz im w tym wszystkim uczestniczyć.
Kiedy u mnie się to wszystko zaczęło myślałam już tylko o tym ,żeby mały urodził się cały i zdrowy i było mi wszystko jedno kto wie czy nie wie że już rodzę.
Teraz już nic nie planuję.Znów te nieszczęsne ciśnienie skacze,ale ja mam znów jeden cel donosić ciążę i urodzić zdrowe dziecko choćby teściowa miała stać obok(czywiście to najgorszy scenariusz) bo wolałabym męża ale z kolei on nie chce.Teściowie (w miom przypadku już tylko teściowa) byli i są i jeśli chcemy być z nimi w poprawnych stosunkach to moim zdaniem nie da się ich całkiem wykluczyć z naszego życia a tym bardziej mieszkając w jednym domu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 sierpnia 2016, 11:10
-
Ja niestety pierścionki zdjęłam 2 miesiące temu
Współczuję Wam dziewczyny kłopotów z rodzicami małżonka a przede wszystkim wspólnego mieszkaniaale głowy do góry może jeszcze będą z tego jekies korzyści
Pomimo 9 miesięcy starań o dziecko nigdy nie wyobrażałam sobie dnia porodu. Teraz też o tym nie myślę. Wiem że na poròdowke pójdę sama żeby oszczędzic mężowi tych strasznych widoków. Rozmawialam z kilkoma kolegami którzy uczestniczyli podaczas porodu dzieci i pomimo piękna całej sytuacji nigdy więcej nie zdecydują się drugi raz. Mąż jeśli zdąży dojechać poczeka pod sala a po wszystkim przeżyjemy euforię razem
Co do odwiedzin wiem na pewno ze będę się czuła jak w agonii zmęczona, spuchnieta, brzydka i zła ale musze liczyć się z odwiedzinani. To ludzki odruch przyjechać do szpitala i dzielić sie szczęściem. Dla moich rodziców to będzie pierwszy wnuk i nie mogę odnowić im wizyty, za bardzo ich kocham. -
Dużo zależy od tego jakich sie ma teściów, moi są przemili ale przy ludziach, a na co dzień to jak im zawieje, teściu raczej sie nie udziela za duzo, za to tesciowa, jak jej zawieje. Np. dzis jest napuszona i widać od razu po minie, że jej cos nie pasuje, podejrzewam, że to, że jej dzis nie pomagam przy obiedzie. Wiecznie ją boli kręgosłup, wiecznie jest zmęczona i myśli, że ja za nią bede wszystko robić, a takiego wała. Nie wyobrażam sobie, zeby była przy mnie przy porodzie, wolała bym być sama jak by mąż nie mógł dojechać, chociaż ma blisko.
Nie rozumiem takich ludzi jak moi teście, moja mama pojechała z nami na zakupy i od tak kupiła materac, dodam, ze nie ma pieniędzy z moim ojcem i są 10 lat starsi od teściów ( mają troche inne poglądy). To teściowa powiedziała, ze tez musi cos kupic. Jak moja mama była na odpuście to pomyślała o przyszłej wnuczce i bele drobiazg, ale kupiła, grające słoneczko takie ładne nad łóżeczko, a teściowa jak zobaczyła to wyśmiała moja matkę. U nas był odpust 3 tyg. później tesciowa była na odpuscie ale nawet o głupim upominku nie pomyslała, bo takie wszystko drogie. Sorki , że wam tak zawracam głowe, ale jakos mi lepiej jak sie z kims podziele. Mąż juz nie chce słuchać, bo mówi pójdzie zjebie ja i tyle. A ja znowu nie chce kłótni i nerwów.
Znajoma rodziła z teściowa, to później to dziecko uważała jak za swoje, tak była do niego przywiązana i nadopiekuńcza babka.Wirginia lubi tę wiadomość
-
Wizyta najbliżyszych w szpitalu zaraz po porodzie owszem,ale tych naprawdę najblizszych.Nie tak jak ja miałam dwie godziny po porodzie wracając spod prysznica napotakałam w sali wspomnianą kuzynę męża w dodatku ze swoim mężem.Przyszła jeszcze do tego położna uczyć mnie jak przystawiać małego do piersi i naprawdę czułam się wtedy niekomfortowo bardzo delikatnie mówiąc.Wtedy wolałabym być sama z mężem.Odwiedziny owszem,ale chociaż następnego dnia i po uprzednim telefonie.
-
Mnie tesciowa odwiedzila na nastepny dzien. Moi rodzice w ogole bo byli przeziebieni. No i tesciowa byla z moim mezem przy moim pierwszym wstawaniu po cc. Nawet mi zaproponowala zeby isc mi pomoc pod prysznicem. No ale pomimo ze jest pielegniarka to niewyobrazalam sobie tego. Poszedl moj maz. Ja corki nie mialam przy sobie ale jakby przyszedl np moj szwagier a ja mialabym karmic to poprosilabym o wyjscie chociaz na czas karmienia. No i dla facetow to tez krepujaca sytuacja.
Odwiedziny tylko najblizsi jak cos i tez nie na dlugo. Jedynie maz moze przesiadywac dluzej. Moja kuzynka jak urodzila to jej smsy pisalam tylko bo nie chcialam dzwonic i przeszkadzac. Jednak niektorzy mysla inaczej. -
Niestety niektórzy nie maja taktu za grosz.Ja nigdy nie pomyślałabym o tym żeby biec od razu do kogoś do szpitala.Też odwiezdziłam moją siostrę po porodzie następnego dnia i to na wyrazna jej telefoniczną prośbę.Dlatego teraz zdecydowanie oznajmiłam tej kuzynce,że nie chcę jej odwiedzin w szpitalu tym bardziej,że nie jest mi jakoś szczególnie bliska.
Teraz chcę tylko widzieć męża i starszego synka i pewnie teściowa się pojawi,bo moi rodzice na których obecności też mi bardzo zależy,niestety mają ponad 100 km do mnie -
Eunice ja też bardzo bym chciała mieć męża podczas porodu ale za nic nie da się przekonać.Ma nawet wymówkę,że nie był przy porodzie pierwszego syna to i przy drugim nie będzie żeby było sprawiedliwie.
Rozumiem cię że tak walczysz o intymność własnej rodziny i życzę żeby udało się ją zachować.
-
Troszke zmienia sie podejscie do sprawy kiedy ma sie kolejne dziecko i trzeba jechac do szpitala. Wtedy wspólne mieszkanie z rodzicami czy tesciami nabiera zupelnie innego wymiaru. Ja na przyklad wiedzac ze po cc spedze 6 dni w szpitalu, jestem przeszczesliwa wiedzac ze moimi maluchami ma sie kto zajac i nie musza nigdzie zmieniac otoczenia. Bo to ze nie bedzie mamy w domu to juz i tak dla nich spory stres.5
A co do odwiedzin po porodzie, z 1 dzieckiem wszyscy chcieli nas odwiedzac na drugi dzien a u nas w szpitalu trzeba wyjsc z sali do pokoju odwiedzin, a po pionizacji po cc to nie jest takie proste. Przy 2 dziecku zakomunikowalam wyraznie ze poki nie stane pewnie na nogi to odwiedzin sobie nie zycze. Wszyscy to uszanowali i tescie sie nie obrazili tylko dostosowali.
-
eunice czasem trzeba się wygadać żeby poczuć się lepiej
Jestem nowa na forum i pozdrawiam wszystkie listopadowe mamusie
Ostatnio miałam duży stres... Zaczęły mi z dnia na dzień puchnąć stopy i łydki. Faktem jest że ostatnio było upalnie jednak moja lekarka kazała mi zrobić wyniki (morfologia, mocz, kwas moczowy i kreatynine). Jednocześnie leczę się Nystatyną. Jakież było moje zdziwienie kiedy w sobotę pobrałem próbkę do badania... Mocz mętny i to bardzo. O 8.00 byłam już w laboratorium, zrobiłam badania które wyszły w miarę dobrze, oprócz tych z moczu. Leukocyty, bakterie, który itp itd. Wysłałam wyniki do swojej lekarki która natychmiast do mnie zadzwoniła. Okazało się że wyniki wskazują na bardzo poważną infekcję nerek! Szok.... lekarka kazała jeszcze w tym samym dniu zrobić kolejne badanie moczu bo bardzo możliwe że upławy mogły zafałszować wynik. Kazała przy tym oprócz podmycia zasłonić całkowicie pochwe. Drugie badanie wyszło już tak jak zwykle. Tylko nieliczne nabłonki płaskie i tyle... Leukocyty w normie. Odetchnełam z ulgą ale muszę codziennie kontrolować ciśnienie i wagę ciała która w ciągu dnia potrafi się zmienić nawet o 1 kg... Czy to możliwe że woda w organiźmie potrafi tak bardzo zmienić wagę ciała? Tak sie stało że musiałam mieć wizytę tydzień po tygodniu. Okazało się że waga w ciągu tygodnia podskoczyła o 3 kg!!! Jestem w 28 tyg.małamama lubi tę wiadomość
-
Witaj Lena fajnie że do nas dołączyłas
Z tego co kiedyś gdzieś czytałam to właśnie wahanie wagi z dnia na dzień może sięgać nawet 3 kg i to przez nadmiar wody. Pij dużo wody małymi porcjami a często. To ponoć pomaga ustabilizować zasoby wody.Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 sierpnia 2016, 14:50
Lena19938 lubi tę wiadomość
-
Wodę piję codziennie tak ok 2 litrów. Bardzo się zmartwiłam tą wagą nie ze względów estetycznych, a w każdym razie nie to było dla mnie najważniejsze.... W ciąży przytyłam już sporo. Zastanawiałam się dlaczego tak się dzieje bo naprawdę nie jem za dwoje
a jednak waga wskazuje na co innego. Najważniejsze że nie mam objawów preeklempsji. Ciśnienie w normie, białka w moczu nie ma, nie boli głowa i nie mam zaburzeń widzenia. Zastanawiam się co się jeszcze zdarzy bo ta moja pierwszą upragnioną ciążę przechodzę dość ciężko. Co miesiąc coś się dzieje. Od samego początku, a jednak moja córka jest cała i zdrowa. Stres i jeszcze raz stres
-
Witaj Lena. Ogranicz sol bo ona tez wspomaga zatrzymywanie wody.
Kazdy inaczej ciaze przechodzi. Moja szwagierka juz po terminie i zero dolegliwosci przez cala ciaze, nawet teraz cisza i spokoj. A ja od poczatku cos. Maz nie pozwala mi za duzo robic bo potem cierpie.Lena19938 lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny! No powiem Wam że praktycznie od samego początku coś się dzieje. Już ze stresu czasem się zastanawiam co mnie jeszcze spotka. Mąż też nie pozwala mi za dużo robić w domu a ja robię mimo że brzuch boli, ale zdążyłam się już do tego bólu przyzwyczaić. Ponoć to więzadła. Z małą nic się nie dzieje więc się nie martwię już. Moja kuzynka też była po terminie więc na 9 piętro weszła bo chciała żeby młody w końcu się odpakował
i tak przyszedł na świat wtedy kiedy chciał... Przed nami jeszcze 2,5 miesiąca. Bądźmy silne aphrodita!!!