LUTOWE MAMUSIE 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Właśnie o to chodzi, że przed ciążą miałam robione usg i lekarz niczego nie widział. W pierwszej ciąży wykryli mi wadę, ale tylko tyłozgięcie z podejrzeniem nieznacznej dwurożności, co lekarz zapewniał, że nie jest problemem w ciąży, ani jej donoszeniu, a jak poroniłam to byłam u kilku lekarzy i ci licytowali się jaką mam wadę, jeden nawet wykrył przegrodę,inny podwójną macicę, jeszcze inny jakąś inną wadę, ale twierdzili, że to nie problem i kobiety z takimi wadami rodzą normalnie i zdrowe dzieci, no najczęściej przez cesarkę, ale bez problemu, piti sritu.
Niewiedza, zignorowanie tematu i potraktowanie mnie na zasadzie, "bo wiekszość kobiet z podobnymi wadami, nie ma problemu ... "
Jak poroniłam drugi raz, to mój mąż wściekł się nieziemsko i trafiłam wówczas do kliniki we Włoszech do odpowiednich specjalistów. A Ci złapali się za głowę.
Tu zostałam odpowiednio potraktowana, zdiagnozowano jakie to dokłądnie wady. Podeszli do mojego przypadku indywidualnie i okazało się, że moje wady są tak duże, że bez operacji i odpowiedniego prowadzenia ciąży, nie mam szans na donoszenie ciąży do więcej niż 10 tygodnia.
Takich przypadków z tak dużą wadą jak mój nie jest wiele na świecie, ale jak sam lekarz prowadzący stwierdził, będzie wymagało to od nich o wiele więcej czasu, konsultacji, napisania wręcz pracy naukowej na temat prowadzenia i rozwoju mojej ciąży i jeżeli oboje z mężem się na to zgadzamy, to oni się tego podejmują i ogromnie wierzą, że uda się tę ciążę uratować i liczą na to, że i jeszcze z jedną lub dwie ciąże donoszę, jeśli zdecyduję się na więcej dzieci pod ich opieką
Się rozpisałam, ale przypadek jest skomplikowany.
Mama najcudowniejszych skarbów -
Lea cierpienie cierpieniem. Człowiek jest w stanie dużo znieść. Jest żal, który nigdy nie minie, ale też ogromna chęć do działania i pokonania trudności, bo się da, tylko trzeba otrzymac odpowiednią pomoc.
Mnie najbardziej jest przykro, że lekarzom się nie chciało zająć przypadkiem, bo jest inny, potraktowali mnie taśmowo i przedmiotowo i tak łatwo pozwolili stracić mi dwie ciąże, które jak widać, były do uratowania. Ja nie miałam wtedy żadnej wiedzy, wierzyłam im.Mama najcudowniejszych skarbów -
Matylda36 wrote:Mnie najbardziej jest przykro, że lekarzom się nie chciało zająć przypadkiem, bo jest inny, potraktowali mnie taśmowo i przedmiotowo i tak łatwo pozwolili stracić mi dwie ciąże, które jak widać, były do uratowania. Ja nie miałam wtedy żadnej wiedzy, wierzyłam im.
No niestety zauważyłam, że częste jest tego typu podejście czy to do kobiet z problemami ginekologicznymi różnego rodzaju, czy nawet do tych, które mają problemy z zajściem w ciążę, zero jakiejś empatii i zrozumienia. A przecież to są ludzkie dramaty, każdy przypadek powinni traktowac indywidualnie, nawet jeśli widzieli już setki tysięcy poronień, to każde jedno jest czyimś wielkim nieszczęściem i to trzeba uszanować i zrozumieć. Bagatelizowanie problemów z zajściem w ciążę to też norma. Ale na szczęście są jeszcze lekarze z powołania i obyśmy tylko na takich trafiały. -
nick nieaktualnyWitam dziewczyny, dołącze się na nowo do wątku.
Ja również chodzę na nfz i wizyty mam co dwa tygodnie, w tym nie za każdym razem ale co jakiś czas sprawdzają czy nie mam żadnego zapalenia lub zakażenia bakteryjnego, a oprócz tego usg robią mi co wizytę i echo serduszka. No i oczywiście te podstawy jak moje tętno czy waga. Moja gin akurat jest przemiłą kobietą i przede wszystkim poświęca tyle czasu ile trzeba, a nie żeby "było szybko".
Jednak postanowiłam spróbować iść do gin prywatnie (bo wiadomo lepsze sprzęty) i upewnić się czy z maluszkiem wszystko ok, mimo, że u mnie na miejscu mówią, że wszystko rozwija się prawidłowo to jakoś wole dmuchać na zimne po tym jak już jedną ciąże straciłam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 sierpnia 2013, 10:34
-
ja chodzę co trzy tygodnie. Oprócz ostatniej wizyty 13 sierpnia, gdzie słyszałam serduszko Maleństwa, (ale nie miałam USG), to za każdym razem miałam robione USG. Teraz będę mieć wizytę na początku września i będę mieć USG ( lekarz juz zapowiedział mi to badanie) i powiem szczerze, że nie moge się doczekać.....
aaa...chodzę na NFZ -
Dziewczyny, a jak się idzie na NFZ - w życiu nie byłam na takiej wizycie , to dzwoni się zarejestrować, czy trzeba wcześniej jechać i gdzieś jakoś się zapisać, że chce się chodzić i jakieś karty zakładać? Jak to wygląda dla zupełnego laika?
Mama najcudowniejszych skarbów -
Ja poszlam raz na nfz jak juz bylam na poczatku w ciazy ale u mnie niestety nie ma dobrych lekarzy zbadal mnie macica rozpulchniona tak mi powiedzial i wyslal mnie na beta hcg a ja dzien wczesniej je robilam i pokazuje mu wynik ponad 12 000 a on do mnie ze to za malo . Wiec pytam jego co to znaczy a on do mnie ze bardzo prawdopodobne ze wogole w ciazy nie jestem wiec wyszlam i podziekowalam i wiecej mnie tam juz nie zobaczyl. Poszlam prywatnie i w ciazy jestem
-
Ancia, to jakiś konował, sama beta nic nikomu nie powie liczy się przyrost, bo jak się poobserwuje to dziewczyny mają tak różne poziomy bety na mniej więcej tych samych etapach ciąży, że tego nie da się w taki sposób zinterpretować. Zresztą świadczą nawet o tym zakresy przedziałów na dany tydzien ciąży, umieszczone przy badaniu... Ja też czytałam różne straszne rzeczy o naszych ginekologach, przyjmujących na NFZ, często zdarza się że wręcz wymuszają, żeby jednak do nich przyjść prywatnie... A jak znalazłam jedną świetną panią ginekolog, to niestety ale kolejki były do niej miesięczne a ja potrzebowałam wizyty na już.
-
ja też mam bóle podbrzusza...takie ciągnące...zazwyczja po lewej bądź prawej stronie. MI lekarz powiedział, że mam brać nospe, jak będzie boleć i leżeć. A jak nie przejdzie to jechać do niego. Ale za każdym razem to pomaga, więc nie panikuje narazie. Aczkolwiek tez się tym martwię.
-
Lula_w wrote:Perełka czujesz już ruchy? Jesteśmy w tym samym tygodniu ciąży U mnie w niedziele jak jadłam rosołek poczułam tak jakby rybka zakręcała w brzuszku, poźniej kilka dni cisza, a od wczoraj zaczeło sie pukanie