Sierpniowe mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
justyna14 wrote:Najbardziej się martwię o dwójkę w domu jak będę w szpitalu i czy ich mąż ogarnie.
Będzie musiał, to ogarnieNajwyżej będą jeść pizzę z dostawy i chodzić w jednych skarpetkach po dwa dni
Krzywdy im nie zrobi, a jeszcze szkołę życia dostanie i Twój wysiłek bardziej doceni
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:00
justyna14, pumka1990, ingelita lubią tę wiadomość
-
Mój mąż też na etacie, ale niestety ma taką pracę że nawet jak by się zaczął poród i ja bym była w szpitalu to on dowiedziałby się o tym po zakończeniu pracy. Ma planowane dwa tygodnie w sierpniu urlopu, który już planował gdy jeszcze nie wiedzieliśmy o ciąży, chyba mieliśmy jakieś przeczucia co do tego sierpnia, więc mamy nadzieje że poród trafi się akurat gdy będzie w domu albo na urlopie. Nie wyobrażam sobie tego że kończy pracę, wraca do domu a mnie nie ma bo rodzę, i jestem tam sama jak palec. I nie mogłabym nawet z nim porozmawiać choćby przez telefon... Tego się bardzo boję. Ale trzeba myśleć optymistycznie, i mam nadzieję że będzie ze mną przy porodzie. Potem planujemy tacierzyński od razu, chcemy te początki przeżyć razem, bo są to napewno najpiękniejsze chwile:)
justyna14 lubi tę wiadomość
17.08.2018 M<33
09.10.2020 A<33
-
Leticia wrote:Będzie musiał, to ogarnie
Najwyżej będą jeść pizzę z dostawy i chodzić w jednych skarpetkach po dwa dni
Krzywdy im nie zrobi, a jeszcze szkołę życia dostanie i Twój wysiłek bardziej doceni
czasami z nimi zostaje sam więc co i jak wie i ogolnie pomaga przy kąpielach i karmieniu ale mimo wszystko to chyba obawy w mojej głowie będą, że ja w szpitalu a oni tam sami bez mamy w domu
oni może nie zauważa aż tak tego braku mamy jak ja braku ich
eh hormony mi chyba buzuja
Ciekawa też jestem jak zareagują na tego nowego członka rodziny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:05
7w3d 💔 -
edytkaa93 wrote:Mój mąż też na etacie, ale niestety ma taką pracę że nawet jak by się zaczął poród i ja bym była w szpitalu to on dowiedziałby się o tym po zakończeniu pracy. Ma planowane dwa tygodnie w sierpniu urlopu, który już planował gdy jeszcze nie wiedzieliśmy o ciąży, chyba mieliśmy jakieś przeczucia co do tego sierpnia, więc mamy nadzieje że poród trafi się akurat gdy będzie w domu albo na urlopie. Nie wyobrażam sobie tego że kończy pracę, wraca do domu a mnie nie ma bo rodzę, i jestem tam sama jak palec. I nie mogłabym nawet z nim porozmawiać choćby przez telefon... Tego się bardzo boję. Ale trzeba myśleć optymistycznie, i mam nadzieję że będzie ze mną przy porodzie. Potem planujemy tacierzyński od razu, chcemy te początki przeżyć razem, bo są to napewno najpiękniejsze chwile:)7w3d 💔
-
Rany chyba bym umarła jakbym nie mogła się do męża dodzwonić. My mamy umowę, ze jeśli cos się dzieje dzwonię do niego kilka razy pod rząd. Jak ma spotkanie to za pierwszym razem nie odbierze, ale jeśli zadzwonię od razu drugi raz natychmiast odbierze. Nie wyobrażam sobie żeby nie mieć kontaktu. Strach by mnie paraliżował jak ja mam dojechać do szpitala i wogole. Teraz się stresuje że będzie w pracy, a ja zacznę rodzić.
pumka1990 lubi tę wiadomość
-
No ale on pracuje też na 4 zmiany i nocki wypadają mu w przyszłym tygodniu, to licze że mnie nic nie dopadnie, no i potem od 6 sierpnia do 10 sierpnia. Ja mam termin na 24 wiec to tez za szybko zeby brał urlop i to bedzie chyba najgorszy dla mnie tydzien, bo jak by mnie coś wzieło wcześniej akurat w tym tygodniu to nie wiem kto mnie zawiezie. Będe musiała się dogadać z tatą że cały tydzieñ bez piwka żeby w razie czegoś mnie chociaż do tego szpitala podrzucił..od 10 sierpnia do 14 ma na 18 i jest w domu koło pierwszej w nocy albo o wpół do trzeciej, więc też trochę stresujące ale mniej niż te nocki...17.08.2018 M<33
09.10.2020 A<33
-
Mój wychodzi po 8, wraca przed 18. Dojazd trochę słaby. Z urlopami czy pracą z domu też nie ma problemu. To jest bardzo duże ułatwienie, np. jak trzeba z dzieckiem po lekarzach pojeździć, albo pójść na szczepienie. Ale ma raz na jakiś czas kilkudniową zagraniczną delegację. Boję się, że już pod koniec sierpnia będzie musiał na te 3-4 dni wyjechać. Rodziców mamy daleko, więc wpaść na chwilę nie mogą, a na dłużej nie lubię. Najważniejsze to mieć co jeść
Resztę się ogarnie.
Nie wiem co jest takiego okropnego w połogu, może ja miałam wyjątkowo łaskawe dziecko i dobrze zniosłam cc, bo złych wspomnień nie mam. -
Mój mąż to czasami jest takie pierdołowaty
jak jechaliśmy teraz na IP to pyta się mnie co ma zrobić (bo powinien jechać do pracy), to mu mówię wprost, jak to co, dzwoń do pełnomocnika i tyle. Później chyba sobie sama załatwię nr do jego pełnomocników i jak będę rodzić to do nich zadzwonię
oboje mają dzieci, więc bez problemu zrozumieją
W maju jak zostawiłam męża na tydzień bo pojechałam w delegację to żywił się ciastem drożdżowym od mojej mamy i pizząZagłodzić nikt się nie da, najwyżej będzie się męczyć, albo żywić byle czym. Przez kilka dni nic nikomu sie nie stanie
edytkaa93 lubi tę wiadomość
-
Na szczęście moja mama na pewno zadba o to by zięć miał obiadki jak mnie nie będzie, a nie zdziwie się gdyby teściowa też zadzwoniła że ma przyjechać na obiad. Jak wróce do domu to albo mąż nam coś ugotuje albo wprost poprosze mame by pare dni nam coś ugotowała. Mam dwa obiady pomrożone na czarną godzinę, więcej nie zmieszczę do zamrażarki. Ale jakby coś zawsze można zgrzać jakąś kiełbasę i też będzie coś ciepłgo. O obiady jakoś się nie martwię
zamówić z dowozem obiad u nas to ciężko, jedynie jakąś pizze.
17.08.2018 M<33
09.10.2020 A<33
-
Leticia wrote:Nie, u mnie na operacyjnej był zespół samych kobitek, ale nie pamiętam nazwiska operatorki. Natomiast dr Zwoliński został wezwany na konsultację jak miałam krwotok. Złoty, ciepły człowiek, a przy tym chyba dobry specjalista, bo wszyscy lekarze patrzyli w niego jak w obrazek jak mnie badał
Dr Zwoliński ciął kobitkę po mnie, bo było to jej trzecie cc i w dodatku bliźniaki. Chyba go wzywają do bardziej skomplikowanych przypadków
To mój lekarz prowadzący dlatego pytambo w internecie różne rzeczy można przeczytać o Nim, a ja czy osoby, które znam bardzo Go polecają
Emil - 28.07.2018 r - godzina 22.18 - 2530 gram i 50 cm szczęścia do kochania
[/link]
24+0 - 692 g/29+0 - 1392 g/32+6 - 2233 gramy szczęścia
-
nick nieaktualnyZolza_ wrote:Strach by mnie paraliżował jak ja mam dojechać do szpitala i wogole. Teraz się stresuje że będzie w pracy, a ja zacznę rodzić.
A mój mąż by dostał szału gdybym do niego wiecznie dzwoniła i dupe truła
Jestem dorosła.. I już mieliśmy rozmowę co gdyby poród się zaczął..
Dzwonię po taxi. Potem do męża, on rzuca wszystko i przyjeżdża..
Nie jest możliwe żeby był w domu 24h.. Więc trochę luzu.
A o męża samego w domu się nie martwię. Nie należy do pierdołowatych..
Potrafi sobie zrobić coś do jedzenia. A jak mu się nie będzie chciało to jedzenie na wynos też istnieje..Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:25
-
PLPaulina wrote:A mój mąż by dostał szału gdybym do niego wiecznie dzwoniła i dupe truła
No ja bym telefonu z informacją, że zaczyna się rodzić jego pierwsze dziecko nie nazwała wiecznym wydzwanianiem i truciem dupyjustyna14, pumka1990, Ithildin lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLeticia wrote:No ja bym telefonu z informacją, że zaczyna się rodzić jego pierwsze dziecko nie nazwała wiecznym wydzwanianiem i truciem dupy
To akurat wyjątkowa sytuacja..i tak na prawdę wiele razy w życiu się nie zdarza..
Ale mówię o innych, codziennych...
Są takie kobiety co wiszą na swoich facetach...
Kiedyś miałyśmy w biurze takiego.. baba do niego wydzwaniala z każdą pierdołą że zamiast pracować to słuchał jej gadania.. bez sensu..
I są firmy gdzie pracownicy nie mogą mieć telefonów.. Ale zawsze od tego są kadry, że jak coś ważnego to mogą dac znać..Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:32
-
justyna14 wrote:Kiedyś było inaczej, kobiety pracowały na polu i w domu i często z pola wracały i rodziły. Czy to ma jakieś przełożenie na dziś? Nie. Wiem jak wygląda poród i czas po porodzie. Przeszłam dwa razy na własnej skórze i nie bez powodu połóg trwa 6 tygodni a nie 3 dni. Nie mówię że leży się plackiem 2 tyg jak levandowa tu pisze, ale lekko nie jest jeśli samemu trzeba zrobić zakupy, karmić ogarniać dom pranie itd a ledwo się chodzi. Niestety lekko na początku nie jest czy to po CC czy po psn. Więc w razie co warto pomyśleć nad jakąś alternatywna pomocą gdyby coś. Rozumiem, że nie zawsze mąż ma możliwość siedzenia w domu ileś tam, to może poprosić kogoś czy w razie gorszych chwil/ dni by przyszedł, żeby nie zostać samemu.
d'nusia, justyna14 lubią tę wiadomość
-
justyna14 wrote:Mój niby na etacie niby na 8 godzin dziennie ale pracuje zazwyczaj 10-11 godzin. Po porodzie bierze 3 tyg wolnego a tacierzynski pewnie w październiku. Najbardziej się martwię o dwójkę w domu jak będę w szpitalu i czy ich mąż ogarnie.
-
Z tym samopoczuciem po porodzie, to nie chodzi jedynie o dolegliwości fizyczne (chociaż te też potrafią dać w kość). Nowa sytuacja, stres, poczucie odpowiedzialności, zagubienie, problemy z laktacją połączone z hormonalną burzą - to wszystko może naprawdę przerosnąć i wejść na psyche. Dobrze mieć kogoś, kto choć trochę pomoże.
d'nusia, pumka1990 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWiadomo że dobrze mieć kogoś kto pomoże.
Ale jeśli też nie ma się kogoś to nie wolno straszyć.
Już wystarczająco się boimy nowych sytuacji.
Z osób blisko mieszkających mam tylko teściową, którą zajmie się moją suczką.
Sama jest aktywna zawodowo. Urlopy mają w firmie zaplanowane.. A to od któregoś sierpnia czyli późno...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:41
-
justyna14 wrote:Akurat z pizzy to oni by zadowoleni byli
czasami z nimi zostaje sam więc co i jak wie i ogolnie pomaga przy kąpielach i karmieniu ale mimo wszystko to chyba obawy w mojej głowie będą, że ja w szpitalu a oni tam sami bez mamy w domu
oni może nie zauważa aż tak tego braku mamy jak ja braku ich
eh hormony mi chyba buzuja
Ciekawa też jestem jak zareagują na tego nowego członka rodziny.
Matki wariatkiWiadomość wyedytowana przez autora: 7 lipca 2018, 13:39