Ex-testerki. Cudzie trwaj
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyLusesita to porada mojej cioci, która jest lekarką (już na emeryturze) . Kiedyś jak Wiktor wymiotował to powiedziała żeby smecte podać. Najczęściej podawałam Kindze, bo jak ona miała kaszel to zawsze wymiotowała, a nie wiem czemu smecta pomagała. I jak któryś wymiotował to smecte zawsze podawałam i przechodziło 😉
-
Hmm pierwsze słyszę, ale spoko.
Tym bardziej, że lek sam w sobie nie ma właściwości przeciwwymiotnych i jego skład chemiczny jest ukierunkowana na zupelnie inny zakres dzialania.
No ale jak pomógł, to ok.
W ogóle to nie miałam okazji jeszcze pogratulować nowych brzuszkowych lokatorów.
Melevis, Lena gratulujęLena21 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Justyna, bardzo mi przykro
Rucola, to musiało wyglądać przerażająco. Pewnie masz noc z głowy. Oby to nie było nic poważnego, tylko własnie jakaś trzydniówka lub ząbki, jak mówisz. Dużo zdrówka dla Lewka, a dla Ciebie dużo sił!
Aga, ale u Was już lepiej?
-
Jeżowa, ja mam Kavkę i bardzo sobie chwalę, ale to droga sprawa. Nastawiałam się na Tulę, skończyłam z Kavką. Teraz ciężko mojego wiercipiętka zamotać w chustę, a nosidło cyku-cyk i dziedzic siedzi w środku.
Lunaris, w pp noszą Jadranka i Pilik, może coś powiedzą więcej na ten temat. Ja kilka razy próbowałam, ale idzie mi słabo, więc niewiele pomogę. Teraz więcej nosimy się w nosidle, a tu założenie na plecy jest znacznie prostsze.
Co do bujaka to myśmy nie mieli, a to z tego względu:
http://mamafizjoterapeuta.pl/2017/11/23/bujaczek/
Oczywiście między innymi dlatego nasz okres niemowlęcy był hardkorowy, bo dziecko nieodkładane i być może bujaczek by trochę nam pomógł. Przy drugim maluchu pewnie się bym zastanowiła, tak samo jak ze smoczkiem
Co do wyprawki to dziewczyny już sporo napisały, ja jeszcze dorzucę od siebie jako must have kosz Mojżesza lub inne przenośne urządzenie do wsadzania tam dziecięcia. Do czasu regresu snu synek nawet trochę w nim spał. Poza tym u nas doskonale sprawdziły się kompresy Medicomp do przemywania oczu solą fizjologiczną, kosmetyki Weledy, całe mnóstwo tetr (miałam około 40-50 sztuk), sporo pieluszek bambusowych i muślinowych, śpiworek do spania, wkładki laktacyjne Lansinoh (potem wielorazowe Lana Care). A do szpitala duuuuużo musów owocowych – poprawiają perystaltyke jelit, a to bardzo ważne, żeby po porodzie strzelić zacną kupkę. To się tyczy nie tylko dziecka, ale i mamy. W szpitalu też bardzo przydały mi się klapki pod prysznic oraz ręcznik w ciemnym kolorze. Z gadżetów okołolaktacyjnych polecam chustę do karmienia MamaBear, poduszkę do karmienia Pink No More (odradzam tę firmy FikuMiku) oraz solcoseryl na poranione brodawki. I kontakt do dobrej doradczyni laktacyjnej. Butelka – jak dla mnie tylko Medela Calma.
Odradzam też nożyczki NUK.
Lusesita, napisz, proszę, jak tam w pracy i jak sobie radzi Domi.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 czerwca 2019, 00:39
Lunaris lubi tę wiadomość
-
Anna Stesia wiesz, przeczytałam ten artykuł, który wstawiłaś i ok, rozumiem, co jest tam napisane i rozumiem, czemu ktoś na jego podstawie nie chciał użytkować bujaczka. Myśmy w zasadzie też nie mieli na początku, kupiliśmy chyba w grudniu po tym jak mąż odkrył, że w chwilach największej histerii Agacie pomagało bujanie w foteliku samochodowym - wtedy cyc był be, noszenie było be, bujanie na piłce be. Tylko ten fotelik pomagał, czasem nawet w nim zasypiała i ją mąż przenosił do łóżeczka. No ale nasz cybex waży z 8kg + waga Agaty 5kg wtedy i po prostu była to słaba rozrywka dla męża. Więc kupiliśmy bujaczek. Generalnie nie był on taką miłością Agaty na jaką liczyłam, ale dawał nam te 15 minut w ciągu dnia, żeby zjeść razem obiad albo czasem jak byłam sama to traktowałam to jako formę urozmaicenia dla niej, jak chciała być tylko na rękach, a ja już nie miałam siły jej nosić. Dążę do tego, że używaliśmy go sporadycznie, nie wiem ile godzin łącznie na cały okres użytkowania by się dało zliczyć. Najwięcej wykorzystywaliśmy go przy rozszerzaniu diety. Ja wiem, że nie można zakładać, że tak będzie zawsze i u każdego dziecka, ale Agata chyba rozwija się prawidłowo, a stopy to chwytała i wkładała do buzi jak miała 4 miesiące.
Uważam, że bujaczek to gadżet dla rodzica, ale jeśli ma dawać choć odrobinę odpoczynku i spokoju psychicznego (bo ileż można nosić dziecko - zresztą komu ja to tłumaczę) to warto. W niewielkich ilościach myślę, że nie zaszkodzi bardziej niż np. nieprawidłowe noszenie. Ja ogólnie jestem zdania, że życie z dzieckiem warto sobie ułatwiać. I jeśli bujaczek (czy smoczek) miał mi w tym pomóc to ja byłam chętna nie mówię, że namawiam do korzystania z czegoś wbrew zaleceniom. Ale ja po prostu jest zbyt wygodna chybasummer86, Lusesita, Aga9090 lubią tę wiadomość
-
U nas też była taka hustawka
https://www.smyk.com/catalog/product/view/id/276226/s/smiki-sweet-dreams-hustawka/
Domi ja bardzo lubiła. Dla mnie też była to chwila wytchnienia. Nie siedziała w tym nie wiadomo ile, ale dla mnie była to chwilą oddechu.
AnnaStesia w pracy ok. Czas leci szybko, bo jest co robić. Za Dominika tęsknię i rozstania czasami są trudne.
Często wieczorem odpadam razem z nią.
Domi już chodzi, wręcz biega. Zaczęła 15 maja i z dnia na dzień udoskonalala swoje umiejętności.
Dla wszystkich forumowych dzieci ogromne buziole z okazji Dnia Dziecka :-*Anna Stesia, Lunaris lubią tę wiadomość
-
Ja mam świra na punkcie kręgosłupa odkąd sama mam z nim problemy (nie od urodzenia, ale np. częściowo z nadmiaru siedzenia przy biurku - zbyt ambitna byłam oraz jako suma mikrourazów po treningach narciarskich w klubie - ale kto z trenerów w '94-'95 roku myślał o takich rzeczach?) i dlatego kiedyś sądziłam, że leżaczka/ bujaczka itp. nie kupię, a moje dziecko zawsze będzie w wózku, a nigdy w foteliku zapiętym na stelaż...
Terefere, jeszcze się nie urodziło, a ja już wiem, że przynajmniej do pkt.2 się złamię i pewnie na szybkie zakupy czy wizytę u lekarza nie będę bawić się w zapinanie gondoli. Lenistwo, wygoda? Być może. Być może też tak jak pisze Jeżowa - ułatwianie życia.
Co do leżaczka - mogłabym zastąpić koszem Mojżesza/ łóżeczkiem, ale mam dwupokojowe mieszkanie i trochę mi taki gadżet zbędny (w sypialni będzie łóżeczko, w salonie mata). A do łazienki to kosz musiałabym wstawić chyba ze mną do kabiny (w sumie jak projektowałam łazienkę 6 lat temu to myślałam o swojej wygodzie i stąd np. wielka kabina, ukryty kosz na pranie za osobną ścianką, ale teraz brak miejsca na dziecko - wtedy myślałam o nas jako parze). Jasne, może trafić mi się dziecko, które będzie spało grzecznie w łóżeczku, a matka nie tylko weźmie prysznic, ale i ogarnie obiad, ale nieco wątpię. I ciągle biję się z myślami co do zakupu...
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
Właśnie, gorąco buziaczki dla wszystkich dzieciaczków ja idę spacyfikować moją na drzemkę nr 1
-
Jeżowa, myślę, że największy problem z bujaczkiem jest taki, by określić ile to jest sporadycznie. Są rodzice, którzy uważają, że ich dzieci nie korzystają zbyt często, tak 3 razy dziennie po 30-40 minut.
Anna Stesia, mi88 lubią tę wiadomość
-
Justyna zgadzam się, nie ma jednej definicji słowa "sporadycznie". Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich, tylko w swoim. Ja w moim odczuciu korzystałam z bujaczka rozsądnie, pamiętając, że jeszcze w ciąży absolutnie byłam przeciwko, pomimo że sama idea wolnych rąk bardzo mi się podobała. Myślę, że na przykład czynnikiem zwiększającym czas, jakie dziecko spędza w bujaczku może być ilość posiadanych dzieci. Nie wiem, może Aga by to jakoś skomentowała, bo ma już czwórkę. Ale wyobrażam sobie, że jak musisz wyszykować córkę do żłobka, drugą do przedszkola, a jeszcze syna do szkoły (tak na przykład ma mój brat) to jeśli umiejscowienie najmłodszego dziecka w bujaczku da 15 minut wolnych rąk bez płaczu - no to szczerze mówiąc korzystałabym w ciemno.
Aga9090 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhttps://www.empik.com/lionelo-ruben-lezaczek-bujaczek,p1130212389,dziecko-p?gclsrc=aw.ds&&gclid=EAIaIQobChMI9qTJ9OTH4gIV0aSaCh0TlgRuEAAYAiAAEgLL3PD_BwE
Ja mam taki. Z rana nie ma problemow, bo rano to wszystkie dzieci przychodzą do sypialni i chciałyby się młodym opiekować. Najpierw Kinga i Nadia z nim są, a w tym czasie szykuje Wiktorowi śniadanie, ubrania dziewczynom. Jak już Wiktor wyjdzie do szkoły o 7:55 to dziewczynki się ubierają, a ja siebie i Borysa i wychodzimy do przedszkola. Także rano jest ok.
Borys ląduje w huśtawce jak już mu się na macie znudzi tzn. Najpierw leży na plecach bawi sie zabawkami, które są na pałąku jak zaczyna marudzić to ląduje na brzuchu kręci się w kółko i jak zaczyna w tej pozycji marudzić to dopiero używamy huśtawki. Czasem zdążę obiad przygotować bez wkladania do huśtawki, a czasem nie. Jak robię z Wiktorem lekcje to też najpierw mata i wszystkie możliwe pozycje no ale jak już marudzi to odrabiamy z nim na moich kolanach. Na szczęście Borys nie jest aż tak wymagającym maluchem. Tzn. Najlepiej jak ktoś jest koło niego i znim gada, nie lubi być sam. Często też Kinga bawi się z nim jak odrabiamy lekcje no ale to tak max 20-30 minut.
A sprzątaniem itp. przeważnie zajmuje się po 22 jak już wszystkie dzieci śpią. A z praniem to ostatnio była masakra, bo się pralka zepsuła (no się nie dziwię jak pralka dziennie czasem po 1 raz, a czasem po 3)eMek pojechał kupić nową i wrócił i z pralka i z suszarka bębnową hehe wieszanie prania mi odpadło😉
Także huśtawka jest używana ale tylko w sytuacjach już naprawdę bodbramkowych.Lunaris lubi tę wiadomość
-
Rucola mam nadzieje, że Lewko czuje się dużo lepiej i noc była spokojna!
U nas katar nie odpuszcza niestety ale już nie wiem co myśleć, zdaniem pediatry to infekcja nie alergia, ale bez badań to można sobie wróżyć więc dała skierowanie do alergologa. Dzwoniłam wczoraj z 40 razy do różnych, nigdzie się nie dodzwoniłam... w poniedziałek będę dalej próbować...
Co do bujaczka powiem Wam co mi fizjo powiedziała i wydaje mi się sensowne. Jeżeli dziecko nie ma problemów z napięciem to takie chwile właśnie na prysznic czy gotowanie krzywdy mu nie zrobią, ale jeżeli są jakieś choćby małe problemy to nawet taki kwadrans może je zacząć pogłębiać.
To tak jak ćwiczenia - kwadrans dziennie pomaga, to czemu miałby nie szkodzić? Przy drugim dziecku pewnie rozważę bujaczek, ale na pewno po konsultacji z fizjo. Wychodzę z założenia że to „tylko” pół roku, które trzeba bez tych gadżetów przetrwać, więc może warto teraz przemęczyć niż potem przez kilka lat jeździć z dzieckiem na jakieś zajęcia korygujące postawę (bo często takie małe problemy wychodzą właśnie w przedszkolu czy szkole jak dziecko ma problemy z równowagą, koordynacją itp.), ale to też tylko moje zdanie i uważam, że osobista decyzja każdej matki.
Znam niestety dzieci, które mają ewidentne problemy z napięciem a w bujaczku spędzają pół dnia, są sadzane i pewnie źle noszone. Przykro się patrzy, ale przecież to decyzje tej matki, ona i jej dziecko poniosą konsekwencje i poza podrzuceniem artykułu czy sugestii wybrania do fizjo nic więcej nie zrobimy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 czerwca 2019, 10:53
Anna Stesia, mi88, Lunaris lubią tę wiadomość
-
U nas jest jeszcze mały spór w doktrynie z M., bo ja jestem w pozycji matki niedoświadczonej, do tego obarczonej własnymi doświadczeniami typu właśnie chory kręgosłup i przez to przewrażliwionej, a M. uważa, że wszystko jest dla ludzi. Z jednej strony szanuje i wysłuchuje moich uwag, z drugiej słyszę, że oni z Młodą robili tak i tak (a jak widzę zdjęcie, gdzie prowadzi ją za ręce wyciągniete do góry to już czuję te awantury w powietrzu za rok;)).
Aczkolwiek dyskutował ze mną uważnie nt. spacerówek kubełkowych i ogólnie - odkąd przyznał mi rację, że słusznie panikowałam w temacie starań i nie czekaliśmy roku - stwierdził, że jednak w tematach zdrowotnych dot. nas i dzieci oddaje mi decydujący głos.
pilik, JustynaG lubią tę wiadomość
* 28.02 - 9 dpo: beta 6.47, 10 dpo: beta 11.5, 11 dpo: beta 25, 13 dpo: beta 88.7, 14 dpo: beta 159,8, 16 dpo: beta 549,4, 18 dpo: beta 1360,8, 21 dpo: beta 3272
* listopad - po laparoskopii: endometrioza - usunięte zrosty na jajniku, udrożniony jajowód, wyczyszczona macica, usunięte zrosty na jelitach. Działamy!
* HBA 72% i 3% morfologii przy ogólnych b.dobrych wynikach nie mają klinicznego znaczenia!
* PCOS, dodatnie ANA i ASA, ujemne AOA i APS, Euthyrox, Metformina, Bromergon, mutacje MTHFR i PAI1 - hetero. -
Lunaris, na plecach w plecaku prostym można nosić od urodzenia, aczkolwiek doradcy jednak zalecają żeby dziecko trzymało samo głowę. Ja zaczynałam wrzucać jakoś po 3-4 miesiącu życia.
W nosidle - czy z przodu, czy na plecach - pozycja jest ta sama (brak podwinięcia miednicy, szerokie odwiedzenie nóżek), więc dopiero gdy dziecko samo usiądzie.
Jest jeszcze wiązanie dh na plecy, ale pozycja dziecka jest podobna jak w nosidle. I to hardcore jest, nie opanowałam
Co do bujaczka to jestem na nie, za to mała przez trzy miesiące spała w (mobilnym) kartonie - BabyBoxWiadomość wyedytowana przez autora: 1 czerwca 2019, 11:19
Lunaris lubi tę wiadomość
-
Jeżowa, nie ma potrzeby usprawiedliwiania swoich wyborów. Jako rodzice podejmujemy pewne decyzje, dobrze jest to robić w oparciu o wiedzę, a nie tylko intuicję. Ja np.wiem, że karmienie podczas podróży jest niewskazane, ale mimo to tak robię. I robię to trochę że względu na swój komfort, bo kompletnie nie jestem w stanie znieść płaczu dziecka. Ale są tematy, w których nie odpuszczam, pewnie trochę że względu na własne problemy. Mam poważne zwyrodnienia kręgosłupa i kwestia prawidłowej postawy mojego dziecka jest dla mnie priorytetem. A ponieważ ze względu na nasilony refluks przez pierwsze pół roku musiał być dużo pionizowany to tym bardziej nie chciałam mu obciążać dodatkowo kręgosłupa. Dlatego tez nigdy nie kupie mu uzywanych butow, choc kazda para nowych i dobrych to dla mnie spory wydatek. Inna kwestia to nocnikowanie. Moje kłopoty z miesniami dna miednicy sprawiają, ze w życiu nie chciałabym czegoś podobnego zafundować małemu. Itd. Mam też swoje małe obsesje, np.w kółko pokrzykuje na męża, żeby uważał na włosy, bo synkowi okreci się wokół palca. Podobnie ciągle próbuje chować i zabezpieczać wszystkie sznurki i przewody, bo boję się, ze się dziecko powiesi itd. Do czego zmierzam. Ano, każda z nas chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale każda z nas musi też myśleć o sobie. Dla mnie perspektywa dlogofalowego zaszkodzenia dziecku jest bardziej zatrważająca niż niekomfortowe tu i teraz. I w gruncie rzeczy dbam tu tak samo o malego jak i o siebie. Bo wiem, że bym sobie nie wybaczyla i wyrzucala, że to przeze mnie ma jakieś problemy. To kwestia konstrukcji psychiki. Część osób umie sobie pewne rzeczy racjonalizowac (np.mowiac, że wtedy akurat okoliczności były takie a nie inne i trzeba było dzialac w określony sposob), ja tego w odniesieniu do siebie nie potrafię (w odniesieniu do innych jak najbardziej).
pilik lubi tę wiadomość
-
Mi też w tym wszystkich po prostu chodzi o to, że - i mówię tu przecież z doświadczenia - w ciąży się dużo planuje, zakłada, mówi że "czegoś" nigdy się nie zrobi, a potem... Hmm, a potem rodzi się ten mały skrzat i sobie można przynajmniej część założeń włożyć w tyłek. Ja mam kilka przykładów w obie strony, np.
- absolutna przeciwniczka bujaczka kupuje bujaczek, żeby odpocząć od noszenia dziecka
- absolutna przeciwniczka smoczka trenuje przez prawie miesiąc swoje dziecko, żeby w końcu dziecko smoczek chciało ssać i zostawiło cycka mamy w spokoju (u mnie było to na zasadzie albo Agata nauczy się smoczka albo ja kończę z kp, bo nie byłam w stanie znieść 24/7 bólu przy karmieniu)
- absolutna przeciwniczka rożków i kocyków kładzie spać swoje dziecko tylko w rożku lub pod kocykiem
A w drugą stronę:
- zakochana w idei chusty rzadko używa, bo po prostu jest jej za gorąco z dzieckiem przy swoim ciele
- przekonana, że będzie rozszerzać dietę głównie słoiczkami daje przede wszystkim kawałki i samodzielnie gotowane potrawy
- absolutna przeciwniczka spania z dzieckiem w jednym łóżku śpi z dzieckiem przez 6 miesięcy
O i kilka, które akurat były trafione:
- na pewno dziecko będzie jeździło tylko w wózku (tu mam ogromne szczęście i wiem, że nie zależy to ode mnie, ale tak sobie wyobrażałam aspekt spacerów i się sprawdził)
- jeśli jedziemy gdzieś autem to Agata jest przenoszona w foteliku na stelaż wózka (po to właśnie rozkładany fotelik za dużo hajsu)
- wielopieluchowanie od 3 miesiąca życia
I pewnie jeszcze pominęłam z kilkanaście przykładów, o których teraz nie pamiętamJustynaG, Lunaaa lubią tę wiadomość
-
Masz rację! Oczekiwania vs.rzeczywistosc to temat na obszerną dyskusję. U nas też założenia w wielu punktach sie rozminely, począwszy od porodu (o nie, nie będę brała zzo vs. dejcie mnie trzeci zastrzyk, bo umieram), przez karmienie (nie kupuje butelki, sama pierś wystarczy vs. mężu, szukaj medeli po całym Krakowie, ale migusiem!), na wychowaniu skończywszy (dziecko musi spać na płasko vs. proszę, synu, oto Twój klin, bądź łaskaw nie zadlawic sie wymiocinami). Itd.