Partner
merytoryczny

Akcja społeczna - endometrioza

Dumnie wspieramy Akcję!

Wiele niespodzianek w drodze:

POBIERZ W MARCU ZA DARMO
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki 🍂 pamiętnik starszej pani 🍂
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
🍂 pamiętnik starszej pani 🍂
O mnie: 40 lat. Z mężem znamy się 21 lat, w małżeństwie 12. Dwoje wspaniałych ziemskich dzieci. Jeden Aniołek w Niebie. Dwie młode kotki. Dom w budowie ( bliżej końca niż początku, już mieszkamy). Uwielbiam prace w ogrodzie, długie wycieczki rowerowe, spacery, koty, dobrą kawę, porządek i ład, zapach domowego chleba i słodkich wypieków, tworzenie ogniska domowego, wspólne wyjazdy z mężem i dziećmi.
Czas starania się o dziecko: pierwsze dziecię poczęte w pierwszym cyklu po ślubie drugie dziecię poczęte w pierwszym miesiącu po podjęciu decyzji o rodzeństwie ... od 2016 kolejne próby mniej i bardziej regularne zakończone niepowodzeniami....... :( wyczerpany limit szczęścia
Moja historia: Pamiętnik to forma terapii. Chyba głównie przeznaczona dla osób w zbliżonym do mnie wieku, lub takich co starają się długo i powoli myślą o tym jak to jest z tym końcem starań... Myślę, że pisanie tutaj pomoże mi pogodzić się z tym co nieuchronnie nadchodzi, czyli pożegnaniem okresu walki o dzieciątko. Na owu pierwszy raz zaczęłam zaglądać jakoś w 2016 roku. Tylko podczytywałam interesujące mnie tematy. Szukałam informacji o obserwacji owulacji i interpretacji cyklu. Miałam wtedy 33 lata. Gdzieś w 2018 byłam już regularnym cichym podczytywaczem. Kojarzyłam nicki i historie z nimi związane. W tym czasie już wiedziałam, że coś jest nie tak i trochę drążyłam temat starań, co niestety przyniosło nieoczekiwany dla mnie skutek... mój mąż doszedł do wniosku, że jest za późno na kolejne dzieci i on już chciałby zakończyć starania... Był to dla mnie cios w samo serce...rozbudzony instynkt macierzyński nie pozwolił zapomnieć. Cierpiałam. Pragnęłam kolejnego dziecka patrząc jak moje dzieci coraz mniej mnie potrzebowały, stawały się szkolniakami a ja w ukryciu płakałam nad małymi ubrankami, zdjęciami i wspomnieniami. Cicho liczyłam na "niespodziankę"....Wtedy też postanowiłam dołączyć do społeczności ovu. To był rok 2019. Po kliku miesiącach, ku mojemu najwyższemu zdziwieniu test pokazał dwie kreski... Moja radość była przeogromna. Byłam taka szczęśliwa. Mąż w pierwszej chwili nie za bardzo. Dużo rozmawialiśmy i chyba wtedy dostrzegł jak bardzo mi na tym zależało i jaka nagle z dnia na dzień zrobiłam się szczęśliwa. Widziałam, że on też uwierzył, że jeszcze damy radę być rodzicami, że zaczął czekać na tego maluszka. Jeszcze się trochę bał, ale już widziałam, że on też zaczyna się cieszyć. I wtedy przyszedł cios...Miałam wizytę na NFZ u pani, która chyba minęła się z powołaniem...Nie chce mi się do tego wracać, ale wtedy u niej na tym usg widziałam, że coś jest nie tak. Serduszko biło za wolno jak na ten tydzień ciąży, a termin porodu wg. usg bardzo mocno się przesunął...z OM wychodził 1 czerwca...z USG 23 czerwca...Zaczełam się martwić. Pierwsze plamienie zaczęło się w niedzielę wieczorem. W poniedziałek IP. "Serduszko nie bije"- powiedział mi lekarz a mój świat legł w gruzach. Chciałam wyć na cały szpital, ale pozwoliłam sobie tylko na potok gorzkich łez, tego też nie chciałam, ale one lały się bez mojej kontroli. "Przykro mi" - powiedziała położna oddając mi dowód osobisty i skierowanie do przyjęcia do innego szpitala bo w tym gdzie byłam nie było miejsca. Wyszłam na korytarz, maż czekał na bocznych schodach szpitala. Wtedy dopiero puściły emocje, "nasz dzidziuś nieżyje" wyszlochałam na cały korytarz... Nie chciałam jechać do innego szpitala. I dobrze. Urodziłam nasze dzieciątko w domu, w nocy, sama...mąż nie chciał w tym uczestniczyć, powiedział, że nie da rady. On spał, dzieciaki spały a ja, klęcząc w łazience trzymałam w dłoni moje maleńkie dzieciątko, 3 cm prześlicznego dzidziusia, tak podobnego do moich dwóch synów...Nigdy w życiu nie wylałam tylu łez... Następnego dnia pojechałam na IP żeby sprawdzić, czy wszystko się oczyściło, ale lekarz jeszcze zalecił zabieg. Po tym całym wydarzeniu część mnie odeszła razem z tym nienarodzonym maleństwem. Temat kolejnego dzieciątka wydawał się zamknięty. Nie dla mnie... Nie dla kobiety, której obsesyjnym wręcz pragnieniem było kolejny raz zostać mamą... Zniknęłam ze społeczności ovu. Przerastały mnie niektóre historie, dramaty i osoby bez serca. Odeszłam, ale tylko do podziemia, bo były ( i niestety nadal są) takie dziewczyny, którym kibicuję i modlę się za nie i śledzę ich historie. Niektóre z nich doczekały się swoich ziemskich dzieci, ale są też jeszcze historie nie zakończone. Czekam...mam nadzieję, że wszystkie z nich doczekają macierzyńskiego szczęścia. Na forum już nie pasuję, nie umiem, ale emocje się kumulują i gdzieś je przelewać trzeba. Pomyślałam, że ten pamiętnik i jego pisanie będzie dla mnie pomocą w czasie, który powoli się zbliża. Czy jestem nienormalna, że ja jeszcze ciągle czekam na TO dzieciątko? Może tak, może nie. Nie wiem. Póki jestem płodna i mam siłę to zawsze z tyłu głowy będę miała nadzieję... Moje wpisy do pamiętnika to jeszcze troszkę walka o dziecko, ale już jedną nogą próba pogodzenia się z takim stanem jaki mam dziś. Pozdrawiam Was i gorąco kibicuję!!!
Moje emocje: Pełen pakiet. Od szczęścia przez rozpacz po pogodzenie się z kolejami życia.

11 lutego, 13:04

Był listopad 2022. Trzy lata od poronienia. W głowie natłok myśli...40 lat zaraz pyknie, to ostatni dzwonek na jakieś działanie.
Z takimi myślami udałam się do mojego ginekologa, który prowadził moje dwie szczęśliwe ciąże. Opowiedziałam mu moją historię, powiedziałam, że chcę jeszcze powalczyć o dziecko. Zlecił mi pakiet badań i kazał przyjść za miesiąc w okolicach owulacji. Tak też zrobiłam. W połowie grudnia przyszłam na wizytę. Miałam wyniki, cytologię i zalecony monitoring cyklu. Wyniki hormonów bardzo dobre, cukier ok. morfologia ok. Owulacja piękna. Ciąży brak. Diagnoza - niepłodność wtórna. Zalecenie - laparoskopia. Hmm...Szybko poszło. Szkoda tylko, że termin laparo dostałam na sierpień...
"pani Olu, działamy dalej przez pół roku. Proszę brać witaminy i próbować. Ja mam nadzieję, że spotkamy się na wizycie potwierdzającej ciążę, a nie na stole operacyjnym"
Tak pożegnałam się z lekarzem.
Nie wiem nawet czy pójdę na tą laparoskopię. Trochę się boję, trochę myślę, że to już nie ma sensu.
Do sierpnia jeszcze dużo czasu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lutego, 13:10

11 lutego, 13:14

Kiedyś obsesyjnie obserwowałam swój cykl. Testy owulacyjne i ciążowe zajmowały całkiem sporą póleczkę w łazience. Termometrem zaczynałam każdy dzień. Teraz juz nie. Znam siebie, swoje ciało i swój cykl . Dokładnie wiem kiedy jest owulacja, znam każdy szczegół a ich powtarzalność utwierdziła mnie w tym, że tak jest.

23 stycznia zaczął się kolejny cykl. Owulacja wystąpiła 6/7 lutego czyli między 15 a 16 dniem cyklu. Serduszka były.
Wczoraj odebrałam z paczkomatu testy owulacyjne i ciążowe, tak chyba w ramach relaksu :P Stwierdziłam, że jeszcze sobie potestuję dla sportu, a co!
Ciągle mam nadzieję, że może suplementacja poprawi nasze parametry i jednak uda nam się kulnąć bobosia, że niepowodzenia nie są spowodowane niedrożnością...choć zawsze miałam wrażenie, że zabieg po poronieniu zepsuł mi ciałko :|
Czekam, dziś 5dpo.


12 lutego, 16:39

6dpo
Siedzę dziś u siostry na imieninach, gadamy. Nagle ona " nie jesteś może w ciąży przypadkiem?"
Hmm...😏
Widząc moje zdziwienie dodała
"Jakieś takie cycki masz duże, takie pełne i odstające"
Taa...
Cóż, raczej 6dpo nic nie da się stwierdzić. Cycki bolą może trochę inaczej, jajniki czuję i tyle. Tyle co zawsze w każdym cyklu w tym czasie. Więc po co się nakręcać?
Teścik 7dpo?😂
...
Człowiek taki stary a taki głupi😐
Dobrze, że robota w domu spora, dziś ostatni dzień ferii, jutro dzieci do szkoły, nie będzie zbyt wiele czasu na myślenie.

13 lutego, 17:31

7dpo
Pisałam Wam o tym,że znam swój cykl bardzo dobrze. Jednym z takich objawów,które na 100 procent świadczą u mnie o odbyciu owulacji są ... sny! Tylko nie takie zwyczajne. Bardzo długie, rozbudowane i wielowątkowe. Ta dość ciekawa przypadłość jest u mnie bardzo zauważalna i występuje zawsze od 1dpo( w sumie od pierwszej nocy po pęknięciu jajka) Sny są jak prawdziwe filmy. Pojawiają się w sumie przez większość czasu fazy lutealnej.
Dziś sen był bardzo wyrazisty, nie za długi. Motywem przewodnim było moje poszukiwanie młodszego syna, którego koniecznie musiałam nakarmić piersią. Szukałam go zrozpaczona, bo wiedziałam że już dawno pora jedzenia i z pewnością jest już głodny. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałam go w końcu na jakimś wykładzie z historii, mial jakieś 10 lat...i moje w tym momencie refleksje; "no tak, przecież on już tego nie potrzebuje"
Zrycie łba level master

p.s. dziś cycki chcą eksplodować

14 lutego, 17:08

8dpo
Jutro lub po jutrze ( w przypadku 12 dniowej fazy lutealnej) powinno przyjść plamienie, natomiast trzy dni przed okresem zwykle też ustępuje nabrzmiałość i tkliwość piersi. Dziś jeszcze je czuję, plamienie też się nie pojawiło więc do okresu najpewniej jeszcze ponad trzy dni.

Edit.
Nadjeżdża pms
😑

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lutego, 19:44

15 lutego, 16:09

9 dpo
Jutro spróbuję zatestowac,choć trochę szkoda testu, może jak wytrzymam to pykne dopiero w sobotę. Dziś raczej wszystko wskazuje na okres. Ból miesiączkowy od rana i ciągle mam wrażenie, że już dostałam okres a jak tylko idę sprawdzić okazuje się, że jeszcze nic. Plamien też jeszcze nie widać, chyba udało mi się wydłużyć fl . Cycki już mniej bolą i mniej są napęczniałe. Jutro lub dziś jeśli pojawi się plamienie to wszystko będzie jak zawsze.

16 lutego, 06:57

10dpo
Test biały.
Cycki odpuściły, więc w ciągu dnia spodziewam się plamień.
Miłego dnia, mimo tego.
🌷
Edit. Plamienie jest...
Idę po pączka 😛
Smacznego dziewczyny!!

Edit.
Cycki dalej bolą, w sumie mam zakwasy od pach aż do cyców 😶,ale plamienie jest więc robię co w mojej mocy by się nie nakręcać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego, 20:57

17 lutego, 20:27

11dpo
Nie testowalam. Szkoda mi było testu.
Plamienie jest. Cycki jeszcze czuję,chyba im się coś pomyliło. Czekam grzecznie na okres. Dziś już kupiłam nawet zestaw ziół ojca Sroki na trzy miesiące. Mam plan by teraz przez cały post,w którym zawsze rezygnuje ze słodkości,alko, podjadania i ogólnego dogadzania sobie dołączyć jeszcze ćwiczenia z Ewką. Może przestanę myśleć,a trochę kondycji się przyda na wiosnę 😃. Tak moje drogie, ja już myślę o wiośnie 🌷🌷🌳🌳⛅🌱🌱🌸🌸🌻🌻🌿🌿🌞

19 lutego, 12:34

13 dpo
Okres wali w balona. Plamienie cały czas. Ból w krzyżu aż po uda. Dziś już musi przyjść. Jeśli do jutra się nie pojawi pokuszę się o kolejny test. Humor jednak jest typowo okresowy. Zawsze w dniu okresu zastanawiam się czy czuję bardziej ulgę, że jednak jest czy może smutek, ze kolejny raz nic z tego. Czasem jak tak się zastanawiam i analizuję swoje myśli i aktualne życie, to chyba już gdzieś w środku zaakceptowałam to, że mam dwoje dzieci. Są duże, świetnie ogarniają, mamy wpracowane rytuały, pielęgnujemy wspomnienia, uczymy się nowych rzeczy. Żyjemy razem i jest nam super. Czy pojawienie się nowego dziecka nie zburzy wszystkiego i nie trzeba bedzię wypracowywać od nowa każdego życiowego zakamarka? Czy jestem na to gotowa? czy jeszcze tak szczerze tego chcę, czy jest to po prostu takie czekanie z przyzwyczajenia, bo od prawie 7 lat miesiąc w miesiąc czekam... Nie wiem. Może własnie tak ma być, tylko mi musiało zająć wiecej czasu zanim to do mnie dotarło.
Własnie dziś jest ten dzień, kiedy bardziej godzę się na stan rzeczy takiej jaka jest.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 marca, 07:53

19 lutego, 16:25

1dc
Czyli przylazła menda.
Plan na ten cykl to witaminki, dong, zioła ojca Sroki, ćwiczenia i dieta bez słodyczy, przekąsek i 0 alko. Tak sobie poczekamy do tego sierpnia, potem zobaczymy. Post to też dla mnie czas wyciszenia, skupienia i ograniczenia dostępu do wszelkiego rodzaju mediów więc wpisy jak coś tylko raz w tygodniu, najpewniej w sobotę lub niedzielę.
W pamięci modlitewnej mam Was staraczki i życzę Wam owocnego czasu,który przed nami.
🌷

24 lutego, 20:06

11 lat temu o godz. 18:17 przyszedł na świat mój pierwszy syn💓 spędziłam z nim całe dzieciństwo i nie żałuję ani sekundy tego,że razem dorastaliśmy, uczyliśmy się wszystkiego, poznawaliśmy swiat. Synku, kochałam nasze leniwe poranki, długie spacery, czas z książką, zabawy w kuchni przy wspólnym gotowaniu, nasze rozmowy, wspólne wyjazdy, święta, każdy zwykły szary dzień, który dzięki Tobie stawał się niezwykłą przygodą. Pamiętam Twój zachwyt nad wyrastająca roślinką, która chwilę wcześniej zasiałeś, to jak dzielnie walczyłeś o każdy metr przejechany na rowerze samodzielnie, jak czytałeś mi książeczki gdy źle się czułam i musiałam poleżeć. Tysiące wspomnień, uśmiechów,smuteczkow, zabaw, pracy,nauki, śmiechu,figlowania, rozwijania pasji, przytulania, poważnych rozmów o świecie, Bogu, człowieku,....
Każdy trud macierzyńskiego życia , każda łza, nieprzespane noce z termometrem i zimnym ręcznikiem w ręku to dziś wdzięczność ,pokora i doświadczenie, które ukształtowały moje matczyne serce. Każda chwila z Tobą mój Synku to mój najcenniejszy skarb, to sens mojego życia...
Dziękuję Ci!!
Kocham najmocniej 💓

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego, 20:12

4 marca, 16:09

14 dc
Dzielnie od pierwszego dnia cyklu piję zioła ojca Sroki. Z moich obserwacji : dużo śluzu płodnego, dobrej jakości- prawdziwe białko jajka( dawnoo tak nie miałam!), owulacja przyspieszona o dwa, trzy dni, moim skromnym zdaniem była dziś w nocy lub rano. Serduszka były jak trzeba, włącznie z dzisiejszą nocą :D
Teraz tylko pozostaje czekać. Pierwszy test wykonam za 10 dni. Spodziewany okres 18 marca.
Ciekawa jestem jak zioła wpłyną na drugą fazę cyklu, czy będą plamienia? jaki będzie okres?ostatnio miewam strasznie mizerne te okresy. Gin nawet powiedział na monitoringu, że moje endo mogłoby być lepsze. Zobaczymy.
Czekam...

7 marca, 19:05

17dc
no i tyle, a tak liczyłam, że zioła mi coś pomogą. Myślałam, że miałam wczesniej owu, a tu się chyba okazuje, że jej wcale nie było. Co za tym przemawia? Dość niska temperatura, brak objawów poowulacyjnych, które zawsze były no i do tego hit dzisiejszego dnia... PLAMIENIE (??!!), trzy dni po owu? :|
cykl na straty.
Szkoda.

10 marca, 19:53

20dc, 7dpo
Nie wiem co to było ten podbarwiony śluz. Jeszcze wystąpił dzień później i zniknął. Może pozostałość po owulacji, bo chyba jednak była. Dziś 7dpo, od wczoraj czuję cycki, sny od przed wczoraj. Dziś ból jajnika lewego, z niego najprawdopodobniej była owu. Czekam na testowanie, zacznę za 3 dni, to będzie 10dpo, choć kiedyś z drugim moim synkiem test wyszedł dopiero w 18 dpo.
Jestem na etapie wypakowywania kartonów po przeprowadzce, wczoraj dotarłam do dużego kejsa z Ikei(taki biały gigant do paxa) a tam kocyki,pościelki do wózka, łóżeczka, pieluszki, maskotki i pierwsze grzechotki💞ogarnęły mnie wspomnienia i mega wzruszenie, myślałam że będą i łzy,ale wcale nie miałam ochoty płakać. tymczasem było mi błogo i czułam się szczęśliwa moc przytulić głowę do miękkiego i pachnącego kocyka moich synków 💓to mój kufer ze skarbami, tego nie sprzedam i nie oddam, gdy będzie mi smutno i źle będę sobie go otwierać, podziwiać, wspominać i czerpać siłę by dalej iść ⛅

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca, 19:56

12 marca, 20:37

22dc, 9dpo
Dziś mi smutno. Plamienie. Niczego innego się nie spodziewałam? Może nie, ale ta comiesięczna nadzieja,a potem jej utrata zawsze boli. Jeszcze dziś na dobitkę info o dwóch ciążach. To już nie dla mnie? Czuję się staro. Jestem strasznie przygnieciona. Już chciałabym się od tego uwolnić, ale nie potrafię ani zajść kolejny raz w ciążę ani nie potrafię sobie odpuścić i pogodzić się z tym co chyba jest już przesadzone. Jutro chciałam testować,ale po co? Szkoda testu. Nie mam planu na nowy cykl.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 marca, 08:20

16 marca, 08:18

1dc
Od nowa.
Nie chce mi się myśleć.
Nie chce mi się analizować.

23 marca, 15:05

8dc
Zioła ojca Sroki dalej piję. Plan jest na trzy miesiące, i niby pan, który robił mi moją mieszankę podając mi gigantyczny wór ziół powiedział, że to mieszanka na trzy miesiące...a ja jestem już w drugim cyklu picia ( regularnego!! nie opuściłam ani dnia!) i poszło pewnie może 1/6 całości, tak więc nie wiem. Może się pomylił i dał mi na rok tych ziół :P
Jeśli chodzi o ich działanie. W drugim cyklu picia ( podobnie jak w pierwszym) jajniki zaczęły pracę już w 4/5 dniu cyklu. Dziś 8 dzień, czuję je bardzo wyraźnie( choć nie cały czas) i do tego jest znacząca poprawa śluzu oraz zauważalne( ale nie jakoś spektakularnie) lepsze libido. Jeśli u mnie występuje problem z drożnością( a dowiem się tego dopiero w sierpniu) to oczywistą jest rzeczą, że nie ważne jak bardzo moje jajniki, śluzy i libido będą ok. ciąży nie będzie. Niemniej jednak jeśli któraś z Was myśli o poprawie ( regulacji) stanu hormonalnego to chyba zioła mogę polecić. Dają radę.
Od dziś z moim M. ruszamy do akcji.
Próbować nie zaszkodzi, choć po wczorajszej Chodakowskiej napier...ją mnie wszystkie częsci ciała, więc nie wiem czy nie będę dziś po prostu kłodą.
Tak czy inaczej ruszamy.

Dzisiaj, 11:31

10cd
Chyba przechwaliłam ten mój zryw jajników i jednak owulacja ( jeśli będzie, bo przecież wcale nie musi )przyjdzie później. Od wczoraj cisza, zero śluzu, zero jajników o libido nie wspomnę. Mam taką wielką chęć odpuścić do tego sierpnia...Spróbuję, co mi szkodzi :P teraz tyle pracy w ogrodzie, zaraz Wielkanoc więc jest co robić, w tym tygodniu urodziny młodszego ( <3 ), jak odpuszczę to nie będzie wykrętów w drugiej fazie cyklu od ćwiczeń ( bo przecież zawsze po owulacji przestaję się wysilać, co by nie zaszkodzić kruszynce, bo na pewno zaraz będzie chciała się wgryzać, a ja ćwicząc intensywnie będę jej tylko przeszkadzać... taa...) , w maju Komunia Święta młodszego + jego egzaminy do szkoły muzycznej, w czerwcu 50 rocznica ślubu rodziców więc trzeba będzie jakieś dobre niespodzianki szykować....i tak czas jest wypełniony w każdym miesiącu coś, może akurat uda się odpuścić i przestać myśleć, analizować, marzyć, snuć domysły, testować i na koniec się frustrować...szkoda czasu, szkoda życia,...
och, jak byłoby wspaniale umieć rzeczywiście wyłączyć myślenie...