Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca, 22:44
Czuje się beznadziejnie...
Czuje się beznadziejnie, ciąg dalszy...
Nie chce tego pić. Nie chce mierzyć tej temperatury. Tak bardzo bym chciała zajść w ciąże normalnie, bez żadnych wspomagaczy...
To tak naprawdę nasz pierwszy cykl starań. Nie wiem od kiedy się nie zabezpieczaliśmy. Od lutego? Marca? Nie wiem. Ale od maja brałam tabletki do teraz. Bo tak kazał lekarz. To miało być leczenie aby obniżyć androstendion. Tak naprawdę mógłby to być nasz już 5-6 cykl starań. Ale przyjmijmy, że jest pierwszy. Już na samym starcie jest ciężko, więc co będzie później?
Najgorsze w tym wszystkim jest, że jak mam takie dni jak dziś, kiedy jest mi źle, chce mi się płakać, odsuwam od siebie mojego narzeczonego, który chce mnie wspierać. Przytulić i po prostu być obok. Kocham go...
4 dzień mierzenia temperatury,
4 dzień picia ziółek,
4 dzień bólu głowy.
Tydzień opieki nad chrześnicą dobiegł końca. Fajnie było mieć komu robić śniadanie, kogo wieczorem kłaść do łóżka, kogo przytulać gdy się wywróci...
Dziś jest jeden z tych gorszych dni. Jak zwykle kiedy jestem sama.
Źle się czuje. Z miłą chęcią przeleżałabym cały dzień w łóżku.
Jak nie całe swoje życie...
Podły dzień. Bardzo podły.
Owulacja? Chyba nie będzie mi dana.
Padam na pysk. A jeszcze ziółka muszę wypić
"Dzień przypuszczalnie płodny"
Wystarczy zaznaczyć, że szyjka macicy miękka i otwarta... a co jeśli to jest subiektywne?
Trzeba mieć duży dystans do tego portalu... I nie wierzyć mu w 100%.
Być powściągliwym. O tak.
Bolą mnie bardzo piersi, sutki. Prolaktyna chyba poszła w górę... Czuje jakbym miała piersi jak kobieta karmiąca heh...
Wszystko łeb strzela. Owulacji jak nie było, tak nie ma.. Prolaktyna pewnie skacze, kolejne dwa miesiące wyjęte z życiorysu. Tracę nadzieje... To wszystko mnie tak boli. Nie mam sił walczyć, chodzić po lekarzach... Chce się poddać.
Okres z zaskoczenia. I to dosłownie.
Olejek z wiesiolka zakupiony. Zastanawiam się tylko czy pic zioła...
Mam problem z pęcherzem zwariuje zaraz. Chodzę do toalety z zegarkiem w ręku, co dwie minuty. Zarejestrowałam się do ginekologa. Na NFZ. 13 wrzesień. Muszę znaleźć prywatnie na już, żeby unormować prolaktyne. Bo po co mam brać wszystkie te suplementy, pić ziółka, jak to nic nie da przy wysokiej prolaktynie.
Androstendion- podwójna norma. Jakoś mnie to nie załamuje. Przeszło mi. Zależy mi bardzo na zbiciu prolaktyny, ze względu na bóle głowy. Są tragiczne. Ziółka i te inne dalej biorę. Chcę być po prostu zdrowa. Ostatniego dnia miesiąca idę do lekarza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 sierpnia 2017, 16:30
Byłam dziś w pepco. Od razu otoczyły mnie stojaki z dziecięcymi ciuszkami... są takie słodkie
Nie nastawiam się. Nie wolno się nastawiać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2017, 20:34
Owulacja przesunięta na 13 dc. Kochaliśmy się dzień przed. Detektor współżycia: dobry. Boli mnie podbrzusze, bolą mnie jajniki. Ale to chyba normalne po owulacji. Miałam owulacje. Dziwnie się z tym czuje. Byłam zaskoczona. Nie wiem, czy się z tego cieszyć...
Do okresu zostało 10 dni. Źle się czuje. Wszystko mnie boli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 września 2017, 18:24
13 dc owulacja. Temperatura pięknie rosła. Do 21 dnia. 22dc delikatny spadek, a później łeb na szyje... Mój cykl trwał 24 dni. Nigdy tak nie miałam. W 20-22 dc strasznie kuły mnie jajniki... od 22 dnia brązowe plamienie. I to niemało.. Gdy zobaczyłam krew na papierze... Poczułam się, jakby mój świat runął. Nie mam sił na walkę w tym miesiącu. Poddaje się.
Hormony, hormony, wszędzie hormony... Czuje się tak zle. Chce już dostać ten cholerny okres. Chce normalnie żyć. Bez nadziei, mechanicznie, bez uczuć, z dnia na dzień...
Ciągle zadaje sobie pytanie, co takiego zrobiłam, że zostałam tak ukarana? To boli. Tak cholernie boli. Czuje się zle, czuje się samotna, naga, ograbiona z ostatnich nadziei...
Od dziś przyjmuję duphaston. W poniedziałek zażyłam dostinex. Nie mam sił. Nie mam sił walczyć o Ciebie, maluszku..
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca, 16:35
Kto wymyślił ten detektor oznak ciąży? To jest chore...
Jutro powinnam dostać okres. Temperatura z dziś: 36,30. Mimo, że wiem, że nic z tego, widok krwi załamuje mnie. Jest mi cholernie przykro. Ale cóż...
Moje życie się całkowicie wali. Nie doczekam bycia mamą...